„Wiedźmy” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 31-07-2017 21:34 ()


Wydawnictwo Mucha Comics z powodzeniem eksploruje komiksową grozę, dostarczając prawdziwe perły z gatunku horroru. Po udanym Hrabstwie Harrow doczekaliśmy się w końcu osławionych Wiedźm. Dzieło kolaboracji dwóch wirtuozów współczesnego amerykańskiego komiksu – mowa tu o będącym wciąż na fali Scotcie Snyderze, a także wybitnym ilustratorze Marku Simpsonie, publikującym pod pseudonimem Jock – to wyprawa w głąb świata przerażających istot, które gnieżdżą się gdzieś na zapadłej prowincji i kuszą ludzi. Fascynacja złem, nadnaturalnymi zjawiskami, mroczna, gęsta atmosfera potęgująca poczucie zaszczucia oraz narastające napięcie. Podobnie jak w przypadku Mrocznego odbicia – wspomniany duet twórców daje popis swoich umiejętności. Wiedźmy to lektura, której szybko się nie zapomina.

Sailor Rools wraz z rodziną przeprowadza się do Litchfield w New Hampshire, aby zapomnieć o bolesnych wspomnieniach i zacząć wszystko od nowa. Proces aklimatyzacji w nowym miejscu wydaje się przebiegać bez komplikacji, ale młodziutka Sailor znajduje się w trudnym wieku dorastania i te dynamiczne zmiany martwią jej rodziców. Tym bardziej że dziewczynę nawiedzają wspomnienia o Annie, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Sailor wzbudza sensację w szkole w momencie, gdy potrzebuje świętego spokoju, by poukładać swe myśli. Przeszłości nie da się jednak tak szybko zagrzebać. Po ataku dziwnej istoty nastolatka zaczyna podejrzewać, że wokoło dzieją się rzeczy, których nie sposób wytłumaczyć racjonalnie, a ona i jej rodzice znaleźli się na celowniku potężnej siły pradawnego zła.

Scott Snyder – jak sam opowiada o procesie twórczym Wiedźm – w latach młodości wybierał się wraz z kumplem do lasu zapolować na te kreatury. Opustoszałe ostępy leśne, porzucone stare rupiecie, sąsiedztwo upiornego cmentarzyska – to wszystko z pewnością daje mocną inspirację do stworzenia przesiąkniętej mrokiem opowieści, która opiera się na prostych, fundamentalnych zasadach. Główną osią widoczną przez cały album jest niezwykle silna więź łącząca ojca z córką. Nie jest to uczucie, podkreślane trywialnym powtarzaniem słowa kocham cię. Między Sailor i jej rodzicielem mamy autentyczną relację, która przewija się zarówno we wspomnieniach, jak i współczesnych wydarzeniach. Jest budulcem tej historii, uwiarygodnia kreacje postaci i sprawia, że nie jesteśmy obojętni wobec bohaterów. Demony zaś są emanacją ludzkich pragnień, przychodzą ze swojego legowiska po ofiary, będące zapłatą za upragnione, niekiedy egoistyczne żądze. Bo jaką osobą trzeba być, by poświęcić drugiego człowieka, a już bliską osobę?

Fabuła komiksu dość oględnie traktuje mitologię przerażających wiedźm, co z jednej strony nie pozwala w pełni wniknąć w ten mroczny i napawający grozą świat, z drugiej zaś pozwala skupić się na części emocjonalnej, dotykającej problemów rodziny Sailor. Wspomnienia krok po kroku odsłaniają problemy jej ojca, a także traumę, którą przeżyła matka. Snyder nie ujawnia jednak głównego clue opowieści zbyt szybko, niemniej wraz z rozwojem wydarzeń wydaje się jasne, kto odpowiada za tragedię dziewczyny. Finał to popisowo rozpisany dramat, czerpiący z najlepszych przedstawicieli gatunku grozy, ale wciąż - tak jak cała historia - mocno podkreślający relacje na linii ojciec - córka. Potęga miłości i chęć odpokutowania za dawne grzechy są wystarczającą motywacją do walki o dziecko – niewinne i niemające nic wspólnego z błędami swoich rodziców. Dlatego też końcówka tej historii, co nierzadko zdarza się Snyderowi – trzyma w napięciu i nie jest przesadnie rozwleczona ani melodramatyczna.

Pisząc o Wiedźmach, nie sposób nie docenić ich warstwy ilustracyjnej. Rysunki Jocka nadają opowieści przerażającego wymiaru, a tytułowe stwory dalekie są od czarownic, jakie widujemy w filmach czy bajkach. Zdeformowane, odrażające, a przede wszystkim budzące grozę kreatury, które bardziej przypominają zwierzęce drapieżniki niż człowieka. Karmiące się egoizmem i niegodziwością stanowią odbicie zdeprawowanych ludzkich dusz, których brzydota dorównuje ich szpetnej i odpychającej aparycji. Fantasmagorycznej poświaty rysunkom Jocka nadaje fantastyczna kolorystyka Matta Hollingswortha, która niejednokrotnie podkreśla koszmarne wizje bohaterów nasączone sporą ilością odrealnionej makabry. 

Wprawdzie mimo szumnych zapowiedzi Wiedźmy nie doczekały się jeszcze ani kontynuacji, ani filmowej ekranizacji (może jeszcze to nastąpi), ale jest w tym dziele Snydera i Jocka coś niepokojącego, a zarazem fascynującego, co bez wątpienia przyciąga uwagę do tego tytułu. Pradawne zło kusi, nęci, manipuluje, ciężko jest się postawić w obliczu spełnienia naszych najskrytszych marzeń, ale cena, którą przychodzi za nie zapłacić, jest niewspółmiernie wysoka i niewarta tak wielkiego poświęcenia. Kolejny mocny tytuł w ofercie Muchy Comics, którego nie warto przegapić.  

 

Tytuł: Wiedźmy

  • Scenariusz: Scott Snyder
  • Rysunki: Jock
  • Kolor: Matt Hollingsworth
  • Tłumaczenie: Robert Lipski
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Premiera: 28 lipca 2017 r.
  • Liczba stron: 192
  • Format: 180x275 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-61319-92-4
  • Wydanie pierwsze
  • Cena: 75 zł

 

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus