„Żółć” - recenzja
Dodane: 31-12-2020 17:53 ()
Żółć. Najtrudniejsze i najbardziej polskie z polskich słów, złożone z samych liter diakrytycznych. To sygnał, że tomik wierszy Łukasza Gamrota przeznaczony jest dla ludzi żyjących w tym konkretnym języku, tym krajobrazie, tej kulturze. To język integrujący, ale i mocno hermetyczny, bo słowo „żółć” poprawnie jest w stanie wypowiedzieć promil ludzkości. Stąd być może w wierszach Łukasza Gamrota tak wiele zasieków, murów i ścian nie do pokonania.
Z drugiej strony żółć to wydzielina organizmu odpowiedzialna za rozkład tłuszczy w organizmie, działająca równie skutecznie jak poetycki język Gamrota rozkładający na czynniki pierwsze podmiot liryczny, wyodrębniający z lirycznych obrazów płyny ustrojowe i krew, rąbiący ciało, kości i mięśnie na równi z emocjami czytelnika.
Zbiór poetycki „Żółć” ma długą historię. Debiut Łukasza Gamrota żył do tej pory w środowiskowej legendzie, a jak się można dowiedzieć z posłowia autorstwa Dawida Koteja, wiersze wchodzące w skład tomiku były gotowe do wydania już w okolicach roku 2010. Mając za sobą lekturę tych wierszy, nie mogę jednak uciec wrażeniu, że lepszego czasu niż fatalny rok 2020 nie można było sobie życzyć, gdyż desperacki wydźwięk i ciemne tonacje „Żółci” idealnie pasują do ostatnich trzystu sześćdziesięciu pięciu dni, które, oby szczęśliwie, lada moment się skończą. Za wydanie debiutanckiego tomiku poezji Łukasza Gamrota odpowiada kilka podmiotów: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Fundacja Rozwoju Inicjatyw Regionalnych w Katowicach i Instytut Literatury.
„Żółć” reklamowana jest jako komiks literacki, ale trzeba uściślić, że budowa tego tomu pozwala obcować z „Żółcią” na kilka różnych sposobów. Czytelnik przywiązany do klasycznego wyglądu tomików poezji nie zostaje pozbawiony możliwości obcowania z taką formą prezentacji poezji, gdyż teksty wierszy Łukasza Gamrota są wyraźnie oddzielone od partii komiksowych. Rzecz jasna, jest to także wygodne rozwiązanie i ukłon w stronę wielbicieli medium komiksowego - czytelny podział bez problemu pozwala także obcować wyłącznie z wizualnymi interpretacjami poezji Gamrota, które przygotował Artur Denys. Poszczególne wersy, całe strofy umieszczone w polach wzorowanych na komiksowych dymkach w jakiś sposób uwierzytelniają reklamowy slogan o „Żółci” jako literackim komiksie.
Całość rozpoczyna wiersz „Żer”, jak się domyślam, wiersz najmłodszy (szkoda, że nie ma nigdzie informacji o datach powstania utworów, wskazówki znajdujemy jedynie w kilku wierszach), pochodzący ze stycznia 2020 roku i opisuje początek pandemii wirusa Covid-19 w Chinach. To wydarzenie ustawia ton i perspektywę, w jakiej będzie funkcjonować podmiot wierszy. W wizyjnych, apokaliptycznych obrazach początku końca świata, jak znaliśmy do niedawna, Łukasz Gamrot umieszcza wszystkie kolejne zdarzenia i emocje, którym ulegają bohaterowie „Żółci”. Nastrój schyłku, rozkładu (soki trawienne), desperacji i przeczucia końca będzie przewijał się przez wszystkie wiersze tego zbioru.
Gamrot operuje językiem precyzyjnych wskazań, językiem pełnym agresywnych metafor. Jego podmiot liryczny często ukrywa się pod postacią wściekłego zwierzęcia (wiersz „Głód”), które kłami i pazurami opisuje swoją pozycję w świecie, swoje relacje i emocje. W natłoku obrazów i wrażeń, gdzie poczucie zagrożenia eskaluje z wiersza na wiersz, da się przeprowadzić jakąś poetycką "rekonstrukcję zdarzeń", zakreślić granice świata poezji katowickiego autora.
Nie wikłając się w szczegóły, Gamrot wierszami z „Żółci” pisze dziennik osobistej, ale też i globalnej zagłady. Bardzo konsekwentnie utrzymywany w tomiku nastrój nadciągającej apokalipsy ma swoje źródło w poczuciu pokoleniowej porażki ludzi, których młodość przypadła na wczesne lata 90., czas zamętu, eksperymentów z gospodarką liberalną, dekonstrukcji klasycznego modelu rodziny (emigracja zarobkowa), pracy (bezrobocie) i stosunków społecznych (kształt państwa w wymiarze socjalnym). O tym pisze Gamrot w tytułowym, zamykającym tomik poemacie „Żółć”, kończącym się zawieszonym w dramatycznej próżni pytaniem: „Jakie może być życie w krainie wygnanych?”.
Owo „wygnanie” odbywa się zresztą na wielu poziomach, wielu stanach świadomości. Jest to wygnanie z młodości („Gorzkie lato”, wiersze wspominające ojca), z modelu kultury, historii i obyczajowości („Wiersz dziękczynny”, „Prośba o wybaczenie”, „Punkt zwrotu”), ze stanu niedojrzałości seksualnej („Piosenka o dojrzewaniu”) czy świata jako takiego w moim ulubionym wierszu „O czym śpiewają pustynne kaszaloty”. Debiut Łukasza Gamrota to wizja spójna, mocna, działa jak uderzenie pięścią w twarz. Duże wrażenie robi konsekwentny i nieodwracalny proces trawienia treści i sensów, jaki jest naszym udziałem podczas lektury kolejnych wierszy. To, co pozostaje, to garść rozpaczliwych praktyk opisujących zasady funkcjonowania na dymiących zgliszczach, bo ogień na równi z tytułową żółcią jest siłą trawiącą świat poezji Gamrota.
Jeśli spojrzeć na „Żółć”, jak na wspomniany komiks literacki, to prezentuje się on przyzwoicie. Artur Denys miał o tyle ułatwione zadanie, że wiersze Łukasza Gamrota są, jak wspomniałem, bardzo wizyjne, operują zespołem powracających obrazów (mord, ucieczka, akt seksualny, opresja). Denys, ilustrator zamiłowany w tworzeniu znaków graficznych, podobnie traktuje materię słowną: szuka w niej prostych ekwiwalentów wizualnych mogących w sposób syntetyczny oddać nastrój i sens danego wersu czy strofy. W ten sposób powstały obrazy-znaki dobrze podbijające temperaturę tej poezji - co niewątpliwie jest też zasługa mocnego, kontrastowego koloru poszczególnych grafik. Zespoły powracających obrazów, o których wspomniałem, do których należy dorzucić pejzaż miejskich blokowisk czy industrialnego krajobrazu (dymiące kominy), ułatwia czytelnikowi osadzenie tych wierszy w konkretnym uniwersum, jakim jest w Śląsk. Ale nie należy czytać tych wizualno-literackich wskazań jako determinantów, bo wizja poetycka Gamrota jest uniwersalna. Graficzne, o mocnych konturach i wyraźnych podziałach kolorystycznych ilustracje Denysa bez problemu widziałbym na przykład jako serię vlepek infekujących swoją obecnością przestrzeń miejską.
„Żółć” Łukasza Gamrota to idealne wydawnictwo boleśnie puentujące okropny rok 2020. Ten tomik poezji i jednocześnie literacki komiks tak skutecznie pozbawia złudzeń, że jakakolwiek poprawa sytuacji w roku 2021 przyniesienie poczucie ulgi, że jednak poeci nie zawsze mają rację.
Tytuł: Żółć
- Scenariusz: Łukasz Gamrot
- Rysunki: Artur Denys
- Wydawnictwo: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział w Łodzi, Dom Literatury w Łodzi, Fundacja Rozwoju Inicjatyw Regionalnych
- Data wydania: 14.12.2020 r.
- Druk: kolor
- Oprawa: twarda
- Format: B5
- Stron: 88
- ISBN: 978–83–66318–23–6
- Cena: 49 zł
comments powered by Disqus