W 1979 r. nie bez oporów ze strony aspirujących redaktorek Spółdzielni Wydawniczej Czytelnik udało się opublikować debiutancką powieść Edmunda Wnuka-Lipińskiego pt. „Wir pamięci”.
Prawdziwe zło nigdy nie umiera – ten wyświechtany slogan można dopasować do sporej części dzieł fantasy czy science fiction, w których antagonista mimo porażki znajdzie sposób, aby powrócić.
Ile razy w swoim życiu mieliście tak, że czytając jakiś komiks, czuliście się, jakbyście śnili, jakby autor wbijał do waszych głów jakieś dziwaczne projekcje, sprawiające wrażenie kręconych w stanie nie do końca trzeźwym tudzież po jakiś używkach?
W ostatnich latach komiks dziecięcy znalazł się w ofercie wielu rodzimych oficyn, więc nikogo nie powinien dziwić fakt, że po ten rodzaj historyjek obrazkowych sięgnął również największy na rynku wydawca.
Lil i Put, czyli albumowy debiut Macieja Kura (scenariusz) oraz Piotra Bednarczyka (rysunki), otrzymał specjalne wyróżnienie w konkursie za komiks utrzymany w duchu twórczości Janusza Christy.
Pochodzący z Grodna Antek Srebrny to dzielny chwat, jak gdyby żywcem wyjęty z piosenki „Gdzie są kwiaty z tamtych lat” w interpretacji Sławy Przybylskiej.
Matka Ady Lovelace nazywana była przez jej ojca „Księżniczką Równoległoboków”, a sama Ada Lovelace uchodzi za autorkę pierwszego programu komputerowego.
Pamiętacie taki komiks „Dwaj z galaktyki Gryfa”? Jeśli czytacie ten tekst, zastanawiając się jednocześnie, czy recenzowana pozycja jest odpowiednia dla waszych „Padawanów”, to zapewne tak.
Po raz kolejny wracamy do pozycji reprezentującej złotą kurę i dojną krowę bloku programowego [adultswim] – za sprawą kolejnego dziewiątego już tomu o przygodach nihilistycznego naukowca Ricka i jego ciapowatego wnuka Morty'ego.