„Death or Glory” tom 1: „Dałeś się dopaść” - recenzja
Dodane: 21-10-2020 11:20 ()
Rick Remender lubi nawiązywać w swoich komiksach do innych tekstów kultury (zresztą który artysta nie lubi) i nie inaczej jest w pierwszym tomie „Death or Glory” opowiadającym o żyjącej poza oficjalnym systemem (czyli z dala od podatków, kredytów, ubezpieczenia itp. Itd.) Glory, próbującej zdobyć (ściśle ukraść) kasę potrzebną do opłacenia operacji jej umierającego ojca (przeszczep wątroby). Czasu jest mało, a roboty do wykonania dużo. Dziewczyna wciska gaz do dechy swojego stuningowanego auta i rusza sama przeciw bezwzględnemu światu.
Fabuła wymyślona przez Remendera brzmi nad wyraz atrakcyjnie. Szybkie samochody, amerykańskie bezdroża, szereg psychopatycznych drugoplanowych postaci i niewykonalne zadanie, czyli z grubsza to, do czego nas już przyzwyczaił amerykański scenarzysta. Jednak coś poszło tu nie tak. Przede wszystkim ciężko „wejść” w komiks. Rozpoczynający go prolog, w którym dwóch pracowników knajpy prowadzi wulgarną rozmowę o dziewczynie jednego z nich (trzeba mieć urok Randala Gravesa i Dante Hicksa, żeby taki dialog bawił) zniesmacza swoją sztucznością. Później jest jeszcze gorzej. Cóż, Pan Szron (ten zły) zdecydowanie nie ma w sobie za grosz charyzmy na miarę Antona Chigurha granego przez Javiera Bardema („To nie jest kraj dla starych ludzi”). Jednak po nieudanym początku można mieć nadzieję, że w trakcie seansu (bo to takie kino drogi ze świetnymi okładkami utrzymanymi w stylu filmowych posterów) coś zaskoczy. Glory wrzuci wyższy bieg albo spotka kogoś, kto zrobi to za nią.
Remendera można śmiało określić mianem Jamesa Camerona komiksu. Tematem przewodnim jego historii, tak jak filmów wspomnianego reżysera, jest w większym bądź mniejszym stopniu rodzina czy też próba zbudowania czegoś na jej kształt z życiowych wyrzutków, frajerów, przegrywów, odmieńców. Ludzi mających za sobą trudną przeszłość, skrywających tajemnice lub udających tych, kim w rzeczywistości nie są. Glory właśnie do takiej rodziny należy. Szkoda tylko, że jest bohaterką nijaką i mdłą. Taki z niej Ryan Gosling z „Drive”. A chciałoby się obejrzeć żeński odpowiednik Franka Bullita lub po prostu silną charakterną kobietę na miarę tych, które tak chętnie eksponował na ekranach kin właśnie Cameron. Oczywiście ta sytuacja wraz z rozwojem akcji może ulec zmianie, oby.
Brakuje w „Death or Glory” porządnej emocjonalnej przejażdżki. Uczucia bohaterów schodzą na dalszy plan. Przede wszystkim liczy się szalona akcja. Dynamika wydarzeń jest ogromna i tylko od czasu do czasu odpowiadający za rysunki Bengal pozwala sobie ją spowolnić, celebrując niektóre chwile, jakbyśmy oglądali ujęcia w slow motion. I wtedy jego prace wypadają najlepiej. Czuć w nich zew wolności, który dają cztery kółka i szeroka szosa. Jednak to momenty nieliczne. Bengal ma „parę w łapie”, smykałkę do rozrysowywania efektownych scen i tego się trzyma. Jednak nie wszystko mu wychodzi. Niektóre uliczne sekwencje można by przedłużyć, chociażby zakończenie. Jego rysunki kojarzą się z paleniem gumy, robieniem bączków i hałasu dla hałasu. Pod względem umiejętności zdecydowanie przegrywa z innym francuzem, a mianowicie Nicolasem Petrimauxem autorem „Dorwać Ramireza” równie zwariowanego i tematycznie podobnego, lecz o wiele staranniej opowiedzianego i pieczołowiciej narysowanego komiksu. Jeżeli chodzi o oddanie na kadrach szybkości i samej techniki jazdy, to Bengal mógłby podejrzeć coś nie coś u Tradda Moore’a, rysownika „All-New Ghost Rider”.
Pierwszy tom „Death or Glory” to taki komiksowy „Baby Driver” wykastrowany ze ścieżki dźwiękowej. Oba dzieła mają bardzo dobre pomysły wyjściowe i oba wraz z rozwojem wydarzeń gubią się w swojej przerysowanej formie. Przewaga komiksu Remendera i Bengala polega na tym, że w przeciwieństwie do Edgara Wrighta, oni jeszcze nie skończyli swojej opowieści. A jako że nie mają soundtracku, to idę posłuchać Clashów śpiewających w tak obezwładniający sposób o śmierci albo chwale. Death or Glory! I oby ostatecznie to drugie doszło do głosu.
Tytuł: Death or Glory tom 1: Dałeś się dopaść
- Scenariusz: Rick Remender
- Rysunki: Owen Bengal
- Wydawca: Non Stop Comics
- Data premiery: 09.09.2020 r.
- Tłumaczenie: Maciej Pęśko
- ISBN: 978-83-8110-934-5
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Ilość stron: 152
- Format: 170x260
- Cena: 49,00 zł
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
Galeria
comments powered by Disqus