„Liga Sprawiedliwości” tom 4: „Szósty wymiar” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 25-10-2020 22:17 ()


W zmaganiach o zachowanie spójności i dalszego bytu całokształtu stworzenia przedstawiciele Ligi Sprawiedliwości bywali już w bardzo odległych lokacjach (by wspomnieć choćby Świat Jastrzębi). Tym razem jednak zmuszeni są oni wyruszyć ku dziedzinie, o której istnieniu dotąd nie zdawali sobie sprawy. Mowa tu o tytułowym szóstym wymiarze, quasi-przestrzeni nadrzędnej względem multiwersum. I to właśnie tam wspomniani liczą na powstrzymanie (lub przynajmniej opóźnienie) nieuchronnej ponoć zagłady.

Na tym szlaku czeka ich jednak niemało niespodzianek. Przede wszystkim będą oni mieli okazje napotkać swoje odpowiedniki z odległej przyszłości, okresu, gdy nie tylko udało się powstrzymać atrofię konglomeratu wszechświatów, ale też ująć rzeczywistość w ramy spełnionej utopi. Sęk w tym, że herosi skupieni we wspomnianej formacji nie urodzili się wczoraj i stąd wobec okoliczności, w których się odnaleźli, zachowują zrozumiały sceptycyzm. Jak bieg przypadków wykaże całkowicie zasadnie. Równolegle na Ziemi Mera, Will „Starman” Payton i Jarro usiłują stawić czoła kolejnym facecjom Mxyzptlka i jak zawsze w przypadku tej natarczywej istoty wiąże się to z licznymi niedogodnościami. Jakby mało było kłopotów z owym chochlikiem dają o sobie znać przewodzeni przez Luthora członkowie Legionu Zagłady, którzy najwyraźniej zmierzają do wdrożenia swojej odmiany koncepcji tzw. NWO („New World Order” – Nowy Porządek Świata). Czynią to z tym większą determinacją, że za sprawą pochwycenia przedwiecznej istoty określanej mianem Perpetui są oni świadomi – ponoć – faktycznej natury multiwersum. Można zatem śmiało rzec, że kumulacja równolegle zaistniałych wyzwań nie miała dotąd porównywalnego precedensu.

Rzeczywiście przyznać trzeba, że podobnie jak w poprzednich odsłonach aktualnej serii o perypetiach tytułowej formacji dzieje się tu zaiste wiele. Zespół scenarzystów pod przewodnictwem skądinąd znanego Scotta Snydera (m.in. „Amerykański wampir”) zadbał o dosycenie tej realizacji w stosowną liczbę wątków, prowadzonych „na gęsto” i przy wszelkich znamionach ich wcześniejszego przemyślenia. Koncept „mechaniki” funkcjonowania całokształtu stworzenia zostaje uzupełniony o nowe rewelacje i już teraz można rzec śmiało, że przedsięwzięcie pt. „Justice League vol.4” (tj. źródło polskiej edycji dla niniejszej serii) okazało się pod tym względem istotnym wkładem, wobec którego przyszłym twórcom poruszającym ten temat nie sposób będzie przejść obojętnie. Dotyczy to zwłaszcza Kowala Światów znanego jako Alfeusz, osobowości zaistniałej na kartach miniserii „Batman Metal”, a która także tutaj odgrywa fundamentalną wręcz rolę. W tym kontekście znać co prawda delikatne pogubienie scenarzystów na tle dysonansu pomiędzy naturą tej, co tu kryć, nadistoty, a przedstawicielami Ligi Sprawiedliwości. Wszak mamy do czynienia z postacią znacząco przerastającą swoim statusem ontologicznym mieszkańców Ziemi czy niegdysiejszego Kryptona. A mimo to bywają takie momenty, gdy Kowal Światów zdaje się nikim więcej niż tylko jeszcze jednym superbohaterem. Ma to jednak charakter incydentalny i jako element szerszej wizji nie zaburza jej rozmachu ani też ogólnej spójności.

Grono plastyków wizualizujących pomysły swoich kolegów scenarzystów także wykazało się pełnym profesjonalizmem i nie mniejszym rozmachem niż wspomniani. Multiwersum w ich ujęciu jawi się jako tętniący życiem konglomerat światów i cywilizacji, z różnymi ich wariantami w zależności od ich miejsca w ramach wielowymiarowej megastruktury rzeczywistości. Niby nic nowego, bo przecież ów motyw w tytułach z logo DC Comics rozwijany jest od dziesiątek lat. A jednak plastyczna wizja m.in. znanego z takich serii jak „Flash” i „Batman-Detective Comics” Francisa Manapula ma w sobie sporo nowoczesnego „sznytu” odświeżającego wizerunek „DC Kosmosu”. Ponadto mnóstwo tu przekonująco uchwyconej ekspresji, w tym także stanów emocjonalnych portretowanych osobowości. Sceny konfrontacyjne prezentują się stosownie epicko, ku czemu przyczynia się odpowiednio zniuansowana kolorystyka. Stąd blask warstwy plastycznej tego przedsięwzięcia jest w pełni adekwatny do skali rozgrywających się tu przełomowych wydarzeń.

Pomimo wzmiankowanego mankamentu w kontekście Kowala Światów najbardziej udana z dotąd publikowanych w Polsce serii o perypetiach najbardziej prestiżowej formacji uniwersum DC ma się bardzo dobrze. Scenarzyści, którym ją powierzono, nie tracili ani czasu, ani okazji do wytworzenia sugestywnej wizji, która z czasem ma szansę żyć własnym życiem w utworach ich następców. Oczywiście na tym nie koniec, bo przed nami kolejne ważkie dla całości wspomnianej przestrzeni przedstawionej wydarzenie, tj. Rok Złoczyńców. Stąd już teraz mniemać można, że będzie się działo.

 

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości” tom 4: „Szósty wymiar”

  • Tytuł oryginału: „Justice League Vol.4: The Sixth Dimension”
  • Scenariusz: Scott Snyder, Jorge Jiménez, James Tynion IV
  • Szkic i tusz: Jorge Jiménez, Javier Fernàndez, Francis Manapul
  • Kolor: Alejandro Sànchez, HI-FI, Francis Manapul
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Marek Starosta
  • Konsultacja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 19 listopada 2019 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 7 października 2020 r.
  • Oprawa: miękka za „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy 
  • Liczba stron: 256
  • Cena: 69,99 zł

Zawartość niniejszego opublikowano pierwotnie w dwutygodniku „Justice League vol.4” nr 19-28 (maj-wrzesień 2019).

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksów do recenzji.


comments powered by Disqus