„Liga Sprawiedliwości” tom 1: „Totalność” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 19-04-2020 21:48 ()


Co najmniej od etapu „Roku zerowego” Scott Snyder zwykł zaskakiwać swoich czytelników nie tylko sprawnymi realizacjami, ale też niekiedy osobliwymi konceptami, których fabularna sensowność nie zawsze bywała z miejsca uchwytna. W sposób szczególny było to zauważalne na kartach opowieści „Batman Metal”, która pomimo ogólnego rozmachu i często intrygujących rozwiązań fabularnych sprawiała wrażenie nie w pełni przekonującej. Kontynuowane przezeń losy przedstawicieli Ligi Sprawiedliwości momentami zdaje się drążyć ten sam syndrom.

W przypadku „Totalności” mamy bowiem do czynienia z przedłużeniem głównej koncepcji przywołanej miniserii. Oto bowiem wspomniana formacja superbohaterska (notabene uzupełniona o nowych rekrutów w osobach Hawkgirl, Johna Stewarta i dawno niewidzianego J’onna J’onnza) musi zmierzyć się z konsekwencjami poskromienia demona Barbatosa i z trudem powstrzymaną inwazją hord mrocznego multiwersum. Te zaś są, delikatnie rzecz ujmując, dotkliwe, jako że zaistnienie wyrwy w tzw. Ścianie Źródła (tj. granic znanego całokształtu stworzenia) oznacza niechybny kres konglomeratu równoległych wszechświatów. Co gorsza, zostało już naprawdę mało czasu, niewykluczone, że ledwie kilka miesięcy… Zanim jednak nastąpi przysłowiowy „koniec”, przypomną o sobie czołowi adwersarze herosów DC Comics, raz jeszcze zorganizowani w Gang Niesprawiedliwości przez zawróconego ze ścieżki „krzewienia wolności i amerykańskiego stylu życia” Luthora (inaczej być przecież nie mogło…). A wszystko to na tle aktywowania się tytułowej Totalności, niełatwej do jednoznacznego zdefiniowania formy energii zawierającej zapis pierwotnej formuły multiwersum.

Zapoznając się z kolejnymi przejawami twórczości scenarzysty „Amerykańskiego wampira” trudno opędzić się od poczucia, iż przejawia on ambicje bliskie dokonaniom Granta Morrisona. Ten bowiem nie ukrywał, że za sprawą takich realizacji jak „Ostatni Kryzys” i – nomen omen – „Multiwersum” – dąży do gruntownego redefiniowana status quo uniwersum DC. Do tego opartego na trwałych fundamentach i bez łatwej opcji na powrót ku pozycjom wyjściowym. Scott Snyder najwyraźniej zdecydował się wziąć udział w tym stopniowo realizowanym przedsięwzięciu. Podobnie jednak jak w przypadku projektów sygnowanych przez „Szalonego Szkota” nie wszystkie elementy „Totalności” sprawiają wrażenie w pełni przemyślanych i zarazem zrozumiałych. Okoliczność lekkiego pogubienia się w niuansach fabularnych danej opowieści może być rzecz jasna traktowana niekiedy w kategorii tzw. wartości dodanej. Pod warunkiem jednak finalnego ułożenia się poszczególnych składników w ramy spójnej i sensownej fabuły. Niewykluczone zatem, że tak się sprawy będą miały na dalszym etapie pracy Snydera nad niniejszym tytułem. Sęk w tym, że biorąc pod uwagę precedens w postaci wzmiankowanej miniserii Batman Metal”, niekoniecznie musi to mieć miejsce.

Na ten jednak moment „Totalność” jawi się jako jeszcze jeden przejaw dosyconej w liczne zwroty akcji rozrywki z udziałem umiejętnie prowadzonych postaci. Dotyczy to zwłaszcza J’onna J’onnza, osobowości, której zarówno w okresie „Nowego DC Comics!”, jak i „odrodzonych” przygód Ligi ewidentnie w tej formacji brakowało. Również John Stewart, niegdyś główny ziemski „Latarnik” (w dobie m.in. Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach”) i opiekun „mozaikowego” eksperymentu społecznego Strażników Wszechświata (vide znakomita seria „Green Lantern: Mosaic”), został odpowiednio „zagospodarowany” i są widoki, że odegra on w kolejnych odsłonach niniejszej serii niebagatelną rolę. Natomiast zastanawiać może chyba aż nazbyt nagła „konwersja” Luthora, który przy okazji wydarzeń przybliżonych w albumie „Wieczne zło” (a przy okazji także ówczesnej serii o Lidze Sprawiedliwości) zdecydował się na swoistą zmianę charakterologicznego statusu i podjęcie obowiązków superbohatera. Oczywiste jednak było, że raczej wcześniej niż później „stary, dobry” Lex powróci i tak się sprawy mają właśnie na kartach „Totalności”.

O stosownie epicką oprawę plastyczną rozgrywających się tutaj zdarzeń zadbał sprawdzony zespół autorów, którzy już wielokrotnie wykazali, że, ujmując rzecz kolokwialnie, wiedzą jak to się robi. Doug Mahnke, jeden z najbardziej aktywnych rysowników DC Comics poprzedniej dekady (udzielał się m.in. przy „Ostatnim Kryzysie” oraz seriach takich jak „JLA Elite” i „Green Lantern vol.4”) dał do zrozumienia, że w podjętym przezeń zawodzie nadal czuje się on wręcz znakomicie. Rola głównego ilustratora tego przedsięwzięcia przypadła jednak wywodzącemu się z andaluzyjskiej Granady Jorge Jiménezowi i trzeba przyznać, że ów niegdysiejszy współpracownik wydawnictwa IDW dobrze wie, jak swoimi rysunkami zdynamizować tok opowieści. Znać to zwłaszcza po dużej swobodzie w ujmowaniu emocji przejawiających się na obliczach portretowanych uczestników tej opowieści oraz perspektywicznego zróżnicowania w sposobie komponowania poszczególnych kadrów. Pozostała część twórczego składu także zadbała o efektowność wizualnej strony realizacji.

Podsumowując refleksję o niniejszym zbiorze, pokusić się można o ostrożny optymizm. Plastycznie rzecz jest niewątpliwie widowiskowa. Trudno natomiast orzec, czy na dalszym etapie rozwoju dziejów Ligi nowy scenarzysta zdoła okiełznać typową dlań skłonność do nie zawsze w pełni zrozumiałych konceptów.

 

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości” tom 1: „Totalność”

  • Tytuł oryginału: „Justice League Vol.1: The Totality”
  • Scenariusz: Scott Snyder, James Tynion IV
  • Szkic: Jorge Jiménez, Jim Cheung, Doug Mahnke
  • Tusz: Jorge Jiménez, Mark Morales, Jaime Mendoza, Walden Wong, Jim Cheung
  • Kolor: Alejandro Sánchez, Tomeu Morey, Wil Quintana
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Maciej Nowak-Kreyer
  • Konsultacja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 27 listopada 2018 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 13 listopada 2019 r.
  • Oprawa: miękka za „skrzydełkami”
  • Format: 16,7 x 25,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy 
  • Liczba stron: 168
  • Cena: 49,99 zł

Zawartość niniejszego opublikowano pierwotnie w dwumiesięczniku „Justice League vol.4” nr 1-7 (sierpień-listopad 2018).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus