„Batman: Detective Comics”: „Anarky” - recenzja
Dodane: 16-05-2020 21:48 ()
Anarky to siódmy tom serii Detective Comics publikowanej przez Egmont pod szyldem Nowe DC Comics. Jak wypada łabędzi śpiew cyklu, który tylko zyskiwała w oczach po dwóch pierwszych, chaotycznych i nieudanych albumach?
W dwuzeszytowej opowieści zatytułowanej Terminal (a nie jest to bynajmniej urocza komedyjka z Tomem Hanksem i Catheriną Zetą-Jones) w Gotham awaryjnie ląduje samolot, przy okazji dewastując pół lotniska. Będący w okolicy Bruce Wayne nie omieszka sprawdzić tego nieoczekiwanego wypadku, wszak nie wygląda to na typową awarię. Gdy tylko drzwi pokładu zostają otwarte, oczom Mrocznego Rycerza ukazuje się przerażający widok. Samolot przywiózł ze sobą ładunek śmierci – dosłownie, na pokładzie nie ma ani jednej żywej osoby, a zwłoki pasażerów wydają się nienaturalnie rozkładać. Rozpoczyna się wyścig z czasem, gdyż z tej latającej trumny uwolniony został nadzwyczaj zabójczy wirus. Czy Batman ocali siebie i ludzi na lotnisku? Czy może terminal okaże się zbiorową mogiłą i aktem bezpardonowego terroru?
Główna historia zawarta w albumie skupia się na Anarkym, który sieje chaos w Gotham City, dając mieszkańcom możliwość wyboru. Oto każdy z nich może przywdziać otrzymaną maskę. Stać się w jednej chwili kim tylko zechce, odrzucić dotychczasowe życie, odrzucić ograniczenia, którymi był uwiązany, w końcu podążyć za swoimi żądzami i pragnieniami. Maska to nie tylko symbol anonimowości, ale też oczyszczenia, umożliwiająca stanie się kimś innym, dobrym lub złym, gwarantująca nieograniczoną wolność. Terrorystyczna działalność Anarky’ego ma określony cel, odkrycie zatajonej prawdy, która prowadzi do przerażającej zbrodni z przeszłości i Szalonego Kapelusznika.
Obie wspomniane opowieści różnią się od siebie diametralnie. Plansze Terminalu nasączone są mrokiem, a brudny i szorstki styl Johna Paula Leona nadaje opowieści aury tajemniczości, makabry, ale też kameralności. W jego ilustracjach można doszukiwać się inspiracji w pracach takich tuzów jak Mike Mignola czy Jorge Zaffino, gdzie gęste plamy czerni, niewyraźne kontury i grubo położony tusz odpowiadały za budowanie atmosfery grozy. Mimo że grafiki w Terminalu robią wrażenie, historia wydaje się mało skomplikowana i szybko zakończona, pozostawiając uczucie niedosytu. Na pewno lekką kontrowersję może wywołać scena torturowania więźnia przez Dicka Graysona.
Anarky to powrót dynamicznego duetu autorów z poprzedniego tomu Briana Buccellato i Francisa Manapula. Scenariusz tego pierwszego przejawia przebłyski geniuszu. Akcja jest żywiołowa, a zależności między głównymi postaciami wyraźnie zarysowane. Szczególnie udanie wypada sojusz dwóch odmiennych charakterów – Bullocka i Batmana. Dla poznania relacji między twardym i bezkompromisowym gliną a obrońcą Gotham warto sięgnąć po ten tytuł. Jest to też ciekawa alternatywa pokazania współpracy Mrocznego Rycerza z inną osobą niż James Gordon. Plusem jest powrót Batmana detektywa, który stara się odgadywać kolejne tropy i zagadki, nie posiłkując się zaawansowaną technologią.
Motywacja Anarky’ego również wydaje się solidnie skonstruowana, acz z jedną małą skazą w postaci wmieszania się w całą intrygę Szalonego Kapelusznika. Osoba Jervisa Tetcha pasuje do iście baśniowych i onirycznych ilustracji Manapula, które są najmocniejszym punktem tego albumu, ale trochę gryzie się z wartościami i przekonaniami głównego antagonisty. Zależność między wspomnianymi wydaje się najsłabszym ogniwem tej opowieści. Każdy, kto pamięta Lonniego Machina, czyli Anarky’ego stworzonego przez Alana Granta, może poczuć się nieco rozczarowany jego współczesną wersją.
Graficznie album stoi na wysokim poziomie, otrzymujmy pokaz ponadprzeciętnych umiejętności Manapula, który dostosowuje kadrowanie do rozwoju wydarzeń. Umie połączyć świąteczno-baśniową scenerię z grozą, nadać postaciom posępnego charakteru, operować zbliżeniami czy zdecydować się na dynamiczne ujęcia w na ogół statycznych konfrontacjach antagonistów. Plansze malowane przez Manapula to małe dzieła sztuki, nad którymi można się rozpływać godzinami.
Anarky może nie prezentuje najbardziej porywających historii z udziałem Mrocznego Rycerza, ale stanowi solidną opowieść, a do tego fantastycznie zilustrowaną. To właśnie aspekt graficzny podwyższa ocenę tego albumu, bo głównie dla pracy Manapula warto sięgnąć po ten komiks.
Tytuł: „Batman: Detective Comics”: „Anarky”
- Scenariusz: Brian Buccellato, Francis Manapul, Benjamin Percy
- Rysunki: Francis Manapul, Roge Antonio, John Paul Leon
- Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
- Wydawca: Egmont Polska
- Data publikacji: 15 maja 2017 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 17,5 x 26,5 cm
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Liczba stron: 204
- Cena: 79,99 zł
Galeria
comments powered by Disqus