„Saga Orków” tom 3: „Łowca nagród” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 21-09-2020 23:50 ()


Blisko dwa lata miłośnicy przygód dwóch niegrzeszących urodą orków czekali na kolejny tom serii sygnowanej nazwiskami m.in. Jana Bratensteina i Petera Snejberga. W końcu się udało i wydawnictwo Elemental wypuściło Łowcę nagród. Jak prezentują się dalsze losy uciekinierów z Shakary?

Balbok i Rammar ratują z opresji arcykapłankę elfów, ale to nie oznacza końca ich kłopotów. Na drodze bohaterów staje Corwyn – łowca głów, który szczególnie upatrzył sobie czerepy zielonych kreatur wałęsających się w pobliskich kniejach. Krótki rzut na biografię tej postaci odkrywa tragiczną kartę z jego przeszłości, z którą wiąże się elficki skarb ukryty w trzewiach pradawnego miasta Tirgas Lan. Arcykapłanka, Corwyn i orkowie szybko znajdują wspólny język, że mają wspólny cel podróży. Wiadomo przecież, że w kupie raźniej – większa szansa na pokonanie potencjalnych zagrożeń w trakcie wyprawy. Zatem odrzucając międzyrasowe animozje, wyruszają ku legendarnemu miastu. Czynnik ludzki – a właściwie krasnoludzki - im niestraszny, bo oprócz swoich umiejętności mogą liczyć na łut szczęścia lub spryt arcykapłanki, jednak gdy pojawia się pradawna, mroczna magia elfów, bohaterom przestaje być już do śmiechu.

Trzeci to Sagi Orków zmienia nieco znane dotąd status quo. Balbok i Rammar wciąż muszą odzyskać głowę kapitana Girgasa, by ją pomniejszyć zgodnie z prastarym rytuałem, ale pojawienia się w ich radosnej kompanii elfki i łowcy głów zmienia nieco charakter tej wyprawy. Zwłaszcza że rejterada arcykapłanki jest traktowana poważnie przez jej pobratymców, którzy obawiają się, że ponowne otwarcie bram Tirgas Lan może uwolnić trudne do powstrzymania zło. Bohaterowie jednak nie przejmują się legendami, dla nich najważniejszy jest cel misji.

Wprowadzenie na arenę wydarzeń kolejnych postaci, grupy pościgowej za uciekinierami nadaje większej dynamiki akcji kosztem rubasznego humoru znanego z poprzednich tomów. Oczywiście para przygłupów wiedzie prym w słownych docinkach czy kuriozalnych sytuacjach, ale widać, że ton opowieści - przynajmniej jeśli chodzi o realne zagrożenie ze strony nieczystych mocy – wydaje się poważniejszy. Wciąż jednak, patrząc na rozmowy między przedstawicielami krasnoludów lub elfów, można dostrzec ironiczne postrzeganie tych nacji przez autorów komiksu.

Rysunki Petera Snejberga nie straciły nic ze swojej jakości, nadal udanie wpasowują się w trend żartobliwego fantasy, w którym trup ścieli się gęsto. Chociaż w tym tomie nie uświadczymy już wielu scen bitewnych, jak poprzednio, ale w ich miejsce dostajemy potwora rodem z lovecraftiańskich opowieści. Wraz ze zmianą lokacji dotychczasowa kolorystyka uległa zmianie, mamy więcej odcieni zieleni, żółci, a także posępnych miejsc, do których ork nie zapuszcza się bez pełnego rynsztunku lub obecności oddanych towarzyszy.

Cliffhanger na końcu Łowcy nagród zaostrza apetyt. Miejmy nadzieję, że autorzy serii nie zrobią sobie znów ponad trzyletniej przerwy i szybciej dostarczą kolejny tom. Saga Orków prezentuje stabilny poziom i fanom lekkiej, humorystycznej fantasy powinna przypaść do gustu. Główna w tym zasługa tytułowych orków, których dowcipne i kąśliwe dialogi udanie tuszują prostą, acz angażującą fabułę.  

 

Tytuł: Saga Orków tom 3: Łowca nagród

  • Scenariusz: Michael Peinkofer, Jan Bratenstein
  • Rysunki: Peter Snejbjerg
  • Wydawca: Elemental
  • Data publikacji: 16.09.2020 r.
  • Tłumaczenie: Robert Lipski
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 220x295 mm
  • Stron: 48
  • ISBN: 9788395595851
  • Cena: 45 zł  

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus