„Saga Orków” tom 2: „Shakara” - recenzja
Dodane: 15-02-2019 23:18 ()
Było sobie dwóch braci orków, którzy ruszyli w daleką i niebezpieczną misję do świątyni Shakary. Dla przedstawicieli ich rasy to rzecz wręcz niespotykana, by zamiast tłuc się z gnomami w zaciszu swojej siedziby, ryzykować życie na szukanie mitycznej mapy. A przy okazji trzeba uprowadzić arcykapłankę elfów, bo tylko ona ma wyrytą w pamięci drogę do tego swoistego magicznego Eldorado.
Drugi tom Sagi Orków to przede wszystkim lekka i niezobowiązująca rozrywka dla miłośników mało skomplikowanego fantasy skupiającego się na bohaterach niegrzeszących rozumem, którzy dzięki fartowi i umiejętnościom jednego z nich wychodzą na ogół cało z każdej opresji. Balbok to rutyniarz, jeśli chodzi o walkę wręcz, z bronią białą, toporkiem, tasakiem, halabardą, trójzębem itp. Bez opamiętania rzuca się na przeważające siły wroga, licząc na wsparcie swojego brata Rammara. Ten z kolei ma problemy ze swoją odwagą, jest strachliwy i tchórzliwy, ale nie przeszkadza mu to być mocnym w gębie. To właśnie umysł operacyjny tej wyprawy ma „gadane”, a jego krasomówcze zdolności niekiedy przydają się na polu boju. Ten zadziwiający duet niedorobionych wojowników radzi sobie całkiem nieźle, siekając przeciwników na lewo i prawo. I w gruncie rzeczy to jest nadrzędny element fabuły tego tomu. Pokazanie orków w akcji, czasem przeklinających do swoich bóstw, a czasem zwyczajnie mających szczęście w realizacji celów karkołomnej wyprawy.
Finał opowieści przynosi nam jednak dodatkowy czynnik, który w trzecim tomie zmąci nieco status quo. Mianowicie towarzyszką ich wyprawy zostanie elfia arcykapłanka. Znudzona życiem pod kloszem w odległej fortecy, kapryśna, zmanierowana niewiasta, której podróż u boku dwóch nieokrzesanych, acz dobrodusznych orków będzie przygodą życia, a jeśli nie, to odskocznią od odwiecznej etykiety i harmonii panującej w tej skostniałej, wymierającej społeczności.
Drugi tom Sagi Orków to czysta akcja, która nie posuwa głównego wątku do przodu, ale pozwala cieszyć się relacjami na linii ostra broń orków, ścięte głowy ich przeciwników. Czasami robi się groźnie, ale na ogół wszystko utrzymane jest w żartobliwym tonie. Tytuł ten skierowany jest do miłośników nieco prześmiewczej konwencji, którzy lubią rozwleczone przygody mające na pierwszym miejscu pokazać arsenał możliwości postaci. Całkiem możliwe, że większe łubudu czeka nas w trzecim tomie. Saga Orków to niezmiennie dopracowana i udanie wpisująca się w gatunek fantasy kreska Petera Snejbjerga, któremu z wielką ochotą przychodzi rozrysowywanie kolejnych scen konfrontacyjnych. Niniejszy tom jest nimi naszpikowany.
Saga Orków nie jest dziełem przełomowym i do tego tytułu nie pretenduje. Ot, przaśne fantasy z parą przygłupów, którzy czasem pokażą, że w ich pustych mózgownicach może wykiełkować jakiś pomysł. Liczę, że trójka zabierze nas w całkiem nowe rewiry akcji. Na kiszki Torgi!
Tytuł: Saga Orków tom 2: Shakara
- Scenariusz: Michael Peinkofer, Jan Bratenstein
- Rysunki: Peter Snejbjerg, Lars Bjorstrup
- Wydawca: Elemental
- Data publikacji: 12.2018 r.
- Tłumaczenie: Robert Lipski
- Druk: kolor
- Oprawa: twarda
- Format: 220x295 mm
- Stron: 48
- ISBN: 9788395133442
- Cena: 45 zł
Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus