„Green Class” tom 2: „Alfa” - recenzja
Dodane: 09-10-2020 09:08 ()
Miałem cichą nadzieję, że po nieudanym pierwszym tomie „Green Class”, drugi okaże się lekturą o wiele ciekawszą. Wbrew pozorom była na to szansa, w końcu bohaterowie wkraczają w „Alfie” na nową ścieżkę. Sato, Beth, Lucas i Linda podążają tropem Naji i jej brata Noaha zmutowanego za sprawą tajemniczego wirusa w drzewopodobnego stwora. Jak to w powieści drogi bywa, będą musieli zmierzyć się szeregiem trudnych problemów, zanim dojdą do kresu swojej wędrówki. Pytanie tylko, czy warto stawiać na szali swoje życie w imię przyjaźni, choć sprawa wygląda z góry na przegraną?
Jérôme Hamon i David Tako konsekwentnie realizują swój pomysł na historię. Stawiają na sensację, zupełnie nie wgłębiając się w motywacje bohaterów. Wystarczy tylko fakt, że jeden z zarażonych należy do ich paczki. I owszem, taki punkt wyjścia daje wiele pola do manewru dla autorów, ale w tym przypadku ten potencjał został zupełnie pogrzebany lub po prostu w zamierzeniu Hamona i Tako wcale nie miał zostać wykorzystany. „Alfa” tak, jak „Pandemia” to prościutka i głupiutka historyjka zmierzająca od punktu A do punktu B. Bez żadnych pobocznych wątków. Z irracjonalnym zachowaniem bohaterów i fatalnie poprowadzonymi scenami akcji.
Wszystko dzieje się tu za szybko. Każdy klasyczny czy też zgrany motyw (przejście przez ciemny tunel, uwięzienie drużyny, zwątpienie w powodzenie misji, podróż przez opuszczone miasto) zostaje popsuty. Hamon nie potrafi utrzymać czytelnika w napięciu. Tako również, a przecież mają ku temu wiele sposobności. Fabuła pędzi na łeb na szyje. Bez opamiętania. Wszystkiego jest tu za dużo. A zakończenie, które jako jedyna rzecz w tym komiksie może (nie musi) zaskoczyć, zupełnie nie wybrzmiewa, ponieważ Tako kadruje tak, jakby strzelał z karabinu maszynowego. Bang, bang, bang, koniec! Zabrakło stron. Zresztą, nawet gdyby było ich więcej to i tak nic by to nie zmieniło.
Być może współczesne nastolatki są na tyle niewymagający, iż bez żadnych zastrzeżeń przyjmą „Green Class” z całym swoim inwentarzem. Rozumiem, że każda grupa docelowa powinna móc sięgać po lektury odpowiednie dla swojego wieku. Tylko niech to będą rzeczy stworzone „z głową”. Dziełko Hamona i Tako idealnie sprawdziłoby się, jako netfliksowa produkcja aka „Tyler Cross”, czy coś w tym niewybrednym i niewymagającym stylu. Ich komiks po prostu przypomina kiepski przygodowy film o przyjaźni grupy młodych ludzi wystawionych na skrajność. Szkoda tylko, że panowie nie zainspirowali się takimi mistrzami, jak Steve Spielberg, Richard Donner i Chris Columbus.
Gdzie te czasy, kiedy mogliśmy oglądać „E.T.” i „Goonies”, w których przyjaźń miała siłę sprawczą, a wszystko, co wokół sens i przesłanie, a do tego niepowtarzalną magię, której w dzisiejszych czasach na próżno szukać w komiksach typu „Green Class” czy filmach takich, jak „Mroczne umysły”. Autorów komiksowych, w przeciwieństwie do filmowców nie ogranicza budżet, ale panów Hamona i Tako zdecydowanie hamuje brak wyobraźni, a bez niej nawet największe finansowe środki zdadzą się zupełnie na nic.
Tytuł: Green Class tom 2: Alfa
- Scenariusz Jérôme Hamon
- Rysunki: David Tako
- Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
- Wydawca: Egmont
- Data premiery: 02.09.2020 r.
- Stron: 64
- Format: 216x285
- Papier: kreda
- Oprawa: twarda
- Druk: kolor
- ISBN: 978-83-281-9688-9
- Cena: 59,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus