„Mroczna otchłań” tom 2 - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 04-01-2021 07:08 ()


Fabuła „Mrocznej otchłani” sprowadza się do wyścigu, który trwa od dziesięcioleci pomiędzy graczami pamiętającymi między innymi pierwszy lot człowieka w przestrzeń kosmiczną w 1961 roku lub pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu osiem lat później. Aktualnie wyścig dotyczy poznania tajemnic, które skrywają morskie głębiny. Pojawienie się w oceanach prehistorycznego rekina Megalodona stanowiło ciekawy punkt wyjścia na rozpoczęcie tej serii, myślę jednak, że o wiele ciekawszym wątkiem jest tajemnica związana z ogromnymi podmorskimi monolitami pokrytymi hieroglifami. Rzecz jasna wszystko sprowadza się do poszukiwań Atlantydy, jakżeby inaczej...

„Monolity z Kobe” i „Miasto Platona” koncentrują się na małej Lou, która nie czuje się najlepiej i nie wiadomo, co tak naprawdę jej dolega. Jak wiadomo, dziewczynka posiada pewne zdolności, które czynią z niej bardzo ważną, o ile nie wręcz kluczową postać mogącą odmienić losy wszystkich pozostałych bohaterów. Na razie jednak nie ma żadnej mocy sprawczej, a w rękach dorosłych stanowi silną kartę, którą w pewnym momencie rozgrywki będzie trzeba zagrać.

Kontynuując wielowątkową historię, scenarzysta nie szczędzi naukowych wyjaśnień, które być może miejscami wydają się nieco skomasowane w dymkach, lecz chyba większy zarzut miałbym do nazbyt częstego przeskakiwania akcji z miejsca na miejsce. Z jednej strony dynamizuje to narrację, z drugiej natomiast powoduje momentami wrażenie mętliku, gdyż lokacji, jakie odwiedzają bohaterowie, jest multum. Ten zabieg scenarzysty sprawia, że po lekturze każdego z dwóch odcinków serii znajdujących się w niniejszym tomie, czytelnik może odczuwać niedosyt związany z faktycznym posuwaniem się akcji naprzód. Gdyby ta historia trafiła na mały ekran, z całą pewnością showrunnerzy i scenarzyści serialu potrafiliby to trochę lepiej rozegrać, zapewne wydłużając sekwencje w poszczególnych miejscach, a wspominam o tym tylko dlatego, ponieważ widziałbym w „Mrocznej otchłani” potencjalny hit telewizyjny.

„Mroczna otchłań” jest serią, która dziś liczy już 11 tomów, z czego ten ostatni rozpoczął czwarty cykl czy też sezon, jak moglibyśmy określić ten podział. Pozostaje mieć nadzieję, że Bec z czasem nie rozmienia się na drobne, ponieważ w przypadku podobnych gatunkowo historiach typu „Namibia” i „Kenya” sygnowanych nazwiskiem popularnego również u nas Leo, objętość pięciu tomów sprawdzała się do opowiedzenia całej historii. Po pięciu tomach i dwóch cyklach „Mrocznej otchłani” wciąż stoimy ogromną liczbą pytań, a scenarzysta nie rozpieszcza nas mocnymi wrażeniami towarzyszącymi rozwiązywaniu zagadek przez powołanych przez niego do życia bohaterów...

Chociaż seria zaliczyła nieco mocniejsze, a na pewno bardziej angażujące otwarcie, nadal uważam komiks pisany przez Christophe'a Beca za fabularnie solidną przygodową serię. Podoba mi się naukowe zacięcie, z jakim podchodzi do odkrywania wyimaginowanych tajemnic kryjących się w głębinach ziemskich mórz i oceanów. Zupełnie świadomie przymykam oko na pewne niedociągnięcia fabularne, czerpiąc sporą frajdę z lektury. Oby tak dalej.

 

Tytuł: Mroczna otchłań tom 2

  • Scenariusz: Christophe Bec
  • Rysunki: Eric Henninot, Milan Jovanovic
  • Przekład: Ernest Kacperski
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 02.09.2020 r. 
  • Liczba stron: 116
  • Format: 216x285
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-9750-3
  • Cena: 79,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus