„Authority” tom 2 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 14-05-2021 23:51 ()


Mocne uderzenie autorów skupionych u schyłku XX w. w studiu WildStorm okazało się idealnym zwieńczeniem stulecia komiksu. Biorąc pod uwagę, że w tym przedsięwzięciu partycypowali wirtuozi scenopisarstwa tej klasy co m.in. Alan Moore (Tom Strong”, „Promethea”) ta okoliczność nie wydaje się przesadnym zaskoczeniem. W sposób znaczący swój udział zaznaczył także Warren Ellis, oferując kumulacje odniesień do kultury popularnej upływającego wieku w „postaci” znakomitej serii „Planetary”.
 
Drugą, porównywalnie udaną realizacją rzeczonego okazała się opowieść o radykalnie usposobionych  tzw. postludziach, drużynie niecertolących się ze swymi adwersarzami indywidualności takich jak m.in. dysponentka czterech litrów płynnej (a do tego wielce funkcjonalnej) elektroniki (Mechanik) oraz para pławiących się w homoseksualnej przypadłości narcyzów (Apollo i Midnighter). Mowa tu oczywiście o Authority, „następczyni” rządowej jednostki znanej jako StormWatch, która z przytupem i bez certolenia się z zaistniałymi wyzwaniami podjęła obowiązki pełnione dotąd przez przedstawicieli wspomnianej formacji. Do tego zwizualizowanych zjawiskową i dopracowaną w każdym szczególe kreską Briana Hitcha. Zaiste było co w tej sferze podziwiać, a będący wówczas w doskonałej formie twórczej scenarzysta „Transmetropolitana” zadbał, by także warstwa fabularna tej opowieści nie wypadła miałko na tle wyczynów „Czarownika z Northampton” (vide „Liga Niezwykłych Dżentelmenów”). Tak się faktycznie sprawy miały, dzięki czemu zapewne nieco zdezorientowani nie tak znowuż dawnymi zawirowaniami rynkowymi czytelnicy (bankructwo Domu Pomysłów) mieli sposobność, by raz jeszcze uwierzyć w magię i nośność superbohaterskiej konwencji. Zdecydowanie bowiem odpowiedzialny za to przedsięwzięcie zespół utalentowanych twórców jeśli nie dał z siebie wszystkiego to z całą pewnością bardzo wiele.
 
Cóż zatem począć miał Mark Millar, któremu dane było przejąć ową inicjatywę po wątpliwości błyskotliwym Warrenie Ellisie? Oczywiście dowalić jeszcze mocniej! I chociaż swoją popisową realizację ów bystry Szkot miał dopiero przed sobą (oczywiście mowa tu o powstałej we współpracy z – nomen omen – Brianem Hitchem serii „The Ultimates vol.1”), to jednak już wówczas dysponował on potencjałem twórczym, za którego sprawą udało mu się dotrzymać kroku wspomnianemu chwilę temu „zawodnikowi”. Efekt? Bez cienia wątpliwości eksplozywny i z perspektywy czytelnika gustującego w bezkompromisowych „dekonstrukcjach superbohaterskiego mitu” (a w rzeczywistości jeszcze jednego dowodu na zdumiewający wręcz potencjał rozrywkowy i artystyczny tej konwencji) wywindowane oczekiwania spełniający. Tak się bowiem ciąg spraw ułożył, że także przyszły pomysłodawca m.in. „Kick-Assa” i „Orbity Jowisza” zadbał o zachowanie radykalizmu powierzonego mu grona osobowości. Przy czym nie ma znaczenia czy udało mu się „przebić” koncepty swojego poprzednika, jako że obaj panowie wykazali się pod tym względem na tyle wyrównaną formą, że zestawienia w tym kontekście są najzwyczajniej zbędne. W obu bowiem przypadkach mamy do czynienia z w swojej klasie produkcjami najwyższej jakości. Niemniej po kolei.

Jak przystało na zbiór osobowości sformatowanych według standardów popłuczyn po lewicowym wykwicie antykultury schyłku lat 60. XX w. przedstawiciele Authority nie tracą czasu i nie bez znamion rozmachu zaprowadzają porządki w jednym z krajów Azji Południowo-Wschodniej. Równolegle doczekują się oni statusu aktualnych ulubieńców mediów, dzięki czemu ich wizerunki „lądują” na okładkach m.in. wysokonakładowych tygodników opinii. Tłumu wielbią zatem swoich „zbawicieli”, a nominalni zarządcy państw głównych zmuszeni są liczyć się z aktywnością owej nad wyraz skutecznej hanzy postludzi. Do tego pełniący obowiązki lidera formacji John Hawksmoor z powodzeniem odnajduje się w roli następcy Jenny Sparks. Można byłoby zatem śmiało rzec: „Teraz zło nie ma szans!”. A jednak na horyzoncie wciąż nie brakuje nowych wyzwań, jak choćby doktor Jackob Kriegstein (notabene być może osobliwa trawestacja Jackoba Kurtsberga znanego szerzej jako Jack Kirby), „relikt” okresu zimnej wojny specjalizujący się w „produkcji” superbohaterów. Tabuny powstałych w utajnionych laboratoriach trykociarzy to jednak ledwie wstęp przed właściwym wyzwaniem. Tym bowiem okaże się konfrontacja z gronem zarządców tego świata, zazdrośnie strzegących swojej pozycji. Zanim jednak do tego dojdzie, dadzą o sobie znać konsekwencje zmagań Authority z „bogiem” (zob. poprzedni zbiór), objawi się tzw. duch opiekuńczy XXI stulecia, a mnóstwa dodatkowych problemów dostarczy poprzednik udzielającego się „barwach” tej formacji Doktora.
 
Choćby z racji znacznej rozpiętości niniejszej publikacji (ponad pół tysiąca stron!) jej potencjalni odbiorcy spodziewać się mogą kawalkady konceptów; do tego nierzadko z gatunku wręcz ścinających z nóg. Czegóż to bowiem nie ma… Przetworzona przez wyobraźnie Marka Millara teoria tzw. matki-Gai, równoległe rzeczywistości, czarne budżety oraz jedna z najbardziej udanych wrażych osobowości w dorobku twórców udzielających się pod szyldem WildStorm. Przy czym mowy nie ma choćby o chwilowym spowolnieniu rozwoju akcji, przez co nie sposób opędzić się od poczucia, że mamy do czynienia z komiksową emanacją „dopompowanego” sowitym budżetem kinowego hitu. Co prawda jakość poszczególnych opowieści w wykonaniu innych scenarzystów niż Millar nie zawsze osiąga pułap jego (a przy okazji także również chwilowo „obecnego” tu Ellisa) tekstów. Nikt spośród zaangażowanych w to przedsięwzięcie scenarzystów (tj. m.in. znany z miniserii „Sentry” Paul Jenkins) nie zaproponował jednak fuszerki, a wpływ przyszłego scenarzysty „Odrodzonej” okazał się przemożny i decydujący o kształcie całego zbioru (choć oczywiście z uwzględnieniem rozwiązań fabularnych zaproponowanych przez pomysłodawcę drużyny). Natomiast w kategorii mankamentu odebranym być może brak kontekstu dotyczącego wzmiankowanej jednostki StormWatch, której weterani dają tu o sobie znać. Co więcej, w sposób istotny dla rozwoju fabuły. Biorąc pod uwagę, że przypadki tej formacji (do tego rozpisane przez Warrena Ellisa) doczekały się za Atlantykiem swojej zbiorczej edycji, chciałoby się zyskać możliwość rozpoznania także tej części dorobku studia WildStorm w polskiej wersji językowej. Tym bardziej że część uczestników przedsięwzięcia pt. Authority debiutowała właśnie w szeregach StormWatch. Tego typu retrospekcja byłaby tym samym w pełni uzasadniona.
 
Zaangażowani w niniejszy projekt panowie plastycy, ujmując rzecz kolokwialnie, ciała nie dali. Owszem, podobnie jak w kontekście warstwy fabularnej, przytrafiło się kilka nieco słabszych momentów. Ogólnie jednak mamy do czynienia z przejawami pracy stosownie przygotowanych do podjętego przez nich zawodu profesjonalistów. Oczywiście na pierwszy plan wysuwa się zjawiskowy w każdym calu (choć nie przez wszystkich odbiorców komiksowych produkcji akceptowany) Frank Quitely, trudny do pomylenia specjalista od mięsistych, masywnych form, acz zarazem niestroniący od zabójczo precyzyjnych detali. Co najmniej nieźle wypadły także prace usiłującego imitować realizm Briana Hitcha Chrisa Westona. Nie da się jednak ukryć, że bardzo wysoko zawieszonej poprzeczki nie zdołał on osiągnąć. Wykazujący tendencje do groteski Cully Hamner, Dustin Nguyen i Arthur Adams raczej w „poetyce” serii się nie odnaleźli. Niemniej także im nie sposób zarzucić amatorszczyzny.
 
 Z racji nie zawsze równie błyskotliwych fabuł jak te zaproponowane przez Millara „domknięcie” dziejów Authority nie urzeka co prawda aż tak mocno, jak miało to miejsce przy okazji pierwszego spotkania z tą drużyną. Nie zmienia to faktu, że w przypadku niniejszej propozycji wydawniczej mamy do czynienia z produkcją zdecydowanie wartą rozpoznania, a od jej lektury autentycznie trudno się oderwać. Rzecz jest tym bardziej godna polecenia, że w opublikowanej przysłowiowe lata świetlne temu edycji Manzoku zaprezentowano tylko niewielką część (acz bardzo udaną) tego zbioru.

 

Tytuł: „Authority” tom 2

  • Tytuł oryginału: „Absolute Authority vol.2”
  • Scenariusz: Mark Millar, Tom Peyer, Joe Casey, Warren Ellis, Paul Jenkins, Doselle Young
  • Szkic: Frank Quitely, Dustin Nguyen, Arthur Adams, Gary Erskine, Cully Hamner, Georges Jeanty, John McCrea, Chris Weston
  • Tusz: Rich Friend, Garry Leach, Jason Martin, Trevor Scott, Dustin Nguyen, Gary Erskine, Derek Fridolfs, Cully Hamner, Mark Irwin, Sal Regla, Ray Snyder, Karl Story, Tim Townsend, Scott Williams, Chris Weston
  • Kolory: David Baron, Wendy Foust, Ian Hannin, Brian Stelfreeze
  • Wstęp: Tim Miller
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Jacek Żuławnik
  • Wydawca wersji oryginalnej (w tej edycji): DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej (w tej edycji): 31 lipca 2018 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 14 kwietnia 2021 r.
  • Oprawa: twarda z obwolutą
  • Format: 18,5 x 28 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 504
  • Cena: 149,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w serii „The Authority” nr 13-29 (maj 2000-lipiec 2002), „Authority Annual 2000” nr 1 (październik 2000) oraz „WildStorm Summer Special” nr 1 (czerwiec 2001).

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus