„Reborn: Odrodzona” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 25-05-2019 07:56 ()


Czasem może być trudno wejść do świata komiksu. Czytelnicy, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z graficznymi powieściami, często muszą się mierzyć z dekadami materiału opowiadającymi rozwlekłe historie rozpisane na łamach kilkunastu serii. Nic dziwnego, że wielu ludziom odechciewa się kontaktu z X-Men lub Avengers. Dlatego cieszy mnie fakt, że na wydawniczym rynku pojawiają się produkcje niezależne, które zamiast podpinać się pod znane marki, chcą opowiedzieć własną historię i - by cieszyć się którymi - nie muszę być zaznajomiony z nastoma latami komiksowych fabuł. Niedawno w moje ręce trafił „Reborn: Odrodzona”, właśnie tego typu pozycja. Zapraszam do zapoznania się z wrażeniami z lektury.

Bonnie Black, staruszka dożywająca ostatnich dni w domu opieki, rozmyśla nad tym, co czeka nas po przysłowiowej drugiej stronie. Dosłownie na następnej stronie umiera. Jednak, zamiast trafić do jakiejś formy zaświatów, budzi się w swoim dwudziestopięcioletnim ciele w krainie rodem z baśni, gdzie zostaje okrzyknięta królową i wybawicielką, która ocali świat. Troszkę to naiwne, troszkę naciągane, ale czyta się bardzo przyjemnie, a scenariusz stanowi świetny przykład niewymagającego awanturniczo-przygodowego czytadełka idealnego na leniwe letnie popołudnie, tym bardziej że zawarte w tomie zeszyty stanowią jedną spójną całość, pozbawioną irytujących cliffhangerów. Akcja wartko posuwa się do przodu i w czasie lektury nie ma miejsca na nudę.

Scenariusz rzuca bohaterów w wiele interesujących lokacji baśniowego świata Adrystii stanowiącego połączenie fantasy i science fiction owocujące ciekawym obrazem techno-barbarzyństwa pełnego elfów, orków, smoków i wróżek, ale także broni palnej i odrzutowych motocykli. I pomimo tego, że fabuła potrafi zapuścić się w dość mroczne miejsca, a oprawa recenzowanego komiksu potrafi być bardzo dosłowna i brutalna, to „Odrodzona” ani przez chwilę nie stacza się w otchłanie cynizmu i nihilizmu, pozostając pełną optymizmu i energii wyprawą do świata fantazji pełnego niezwykłych istot. Opowieść nie jest szczególnie wyszukana, bohaterowie do najoryginalniejszych i najbardziej skomplikowanych nie należą, ale nie muszą być tacy, by dostarczyć czytelnikowi odrobiny zabawy.

Wszelkie niedostatki fabularne nadrabia z nawiązka szata graficzna publikacji. Szkice autorstwa Grega Capullo oszałamiają ilością detali, dzięki którym każdy z kadrów bada się raz po raz, szukając rzeczy, które nam umknęły, oraz sugestywnością i energią dynamicznie rozrysowanej akcji tak przyjemnej w śledzeniu dzięki świetnej kompozycji plansz, a także indywidualnych kadrów. Rysunki Capullo to zdecydowanie jeden z największych atutów „Odrodzonej”. Wypełnione soczystymi kolorami, pełne misternych szczegółów kadry wywierają ogromne wrażenie.

„Reborn: Odrodzona”, która pojawiła się w moim życiu znikąd, okazała się bardzo przyjemną niespodzianką. Prosty, ale konkretny scenariusz umiejętnie łączący akcję, patos i humor podparty genialnymi rysunkami sprawiły, że całość przeczytałem od deski do deski za jednym zamachem, ciesząc się z każdej przewracanej strony, a na koniec poczułem przyjemne uczucie satysfakcji z obcowania z dobrym przykładem niewyszukanej, ale nie urągającej czytelnikowi rozrywki.

 

Tytuł: Reborn: Odrodzona

  • Scenariusz: MARK MILLAR
  • Ilustracje: GREG CAPULLO
  • Tusz: JONATHAN GLAPION
  • Kolory: FCO PLASCENCIA
  • Premiera: 15 maja 2019
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawnictwo: Mucha Comics 
  • Liczba stron: 176
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-65938-39-8
  • Wydanie pierwsze
  • Cena okładkowa: 69 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus