„Czas żniw”, dystopiczny, arcyciekawy – formalnie i treściowo – cykl spisany piórem Samanthy Shannon stanowił dowód, że brytyjska powieściopisarka, mimo młodego wieku, potrafi tworzyć niezwykle kunsztowne opowieści.
Bardzo łatwo jest obecnie oceniać książki przez pryzmat wtórności, trudno jest jednak napisać coś oryginalnego (nie jest to oczywiście niemożliwe, ale…), a przecież wciąż i wciąż powstają perełki, którymi ludzie się zachwycają
Naomi Novik jest amerykańską pisarką polskiego pochodzenia, która w swojej twórczości bogato czerpie ze słowiańskich baśni, mitologii, kultury i historii.
W recenzji poprzedniego tomu wyraziłem zdanie, że zakończenie, oficjalnie ostatniego tomu, było na tyle otwarte, że autorka pewnie wróci do swojego uniwersum.
„Księga zepsucia” Marcina Podlewskiego jest moim pierwszym zetknięciem z twórczością tego autora, chociaż wiem, że cieszy się on popularnością za cykl science fiction „Głębia”.
Nieraz można usłyszeć narzekanie, że dawna, dobra fantasy odeszła w zapomnienie na rzecz jej nowego modelu, w którym dominuje głównie seks, przemoc i wątpliwej jakości humor.
Istnieje teoria, w myśl której historia ludzkości to de facto historia spisków: tych, które się udały oraz tych, które zawiodły oczekiwania swoich pomysłodawców.
Gdybym miał wskazać najpopularniejszy, a zarazem najbardziej rozpoznawalny event Marvela, który trafił na amerykański rynek w ostatnich kilkunastu latach, to z pewnością byłaby to „Wojna domowa” autorstwa Marka Millara i Steve’a McNivena.
Seria „Gamedec” Marcina Przybyłka od pierwszego tomu stała się dla mnie jednym z faworytów na rynku polskiej literatury fantastycznej, ba na rynku literatury fantastycznej w ogóle.
Naomi Novik jest amerykańską pisarką o polskich korzeniach znaną przede wszystkim z nagrodzonego dziewięciotomowego cyklu o Tremeraire rozpoczynającego się powieścią „Smok Jego Królewskiej Mości”.
Obok tzw. wielkich utworów – m.in. „Ubika”, „Bożej inwazji” i „Trzech stygmatów Palmera Eldritcha” – oraz kompletnych nieporozumień w stylu „Dr Futurity”
W ostatnim czasie Jacek Piekara zdecydowanie złapał dobry wiatr twórczy i serwował nam książkę za książką, w międzyczasie zapełniając wolne wieczory poprawionymi wznowieniami.
Fascynacja zjawiskami wykraczającymi poza sferę racjonalnej interpretacji to bez cienia wątpliwości nieodłączny składnik natury przynajmniej części przedstawicieli naszego gatunku.