Eugeniusz Dębski „Oprawca boży” - recenzja
Dodane: 02-07-2019 19:23 ()
Świeżego Eugeniusza Dębskiego nie było na księgarskich półkach od wielu lat, tym bardziej cieszy fakt pojawienia się nowej powieści jego pióra. „Oprawca boży”, bo tak brzmi tytuł książki to nowa propozycja wydana w serii „Polskie fantasy” pod szyldem Fabryki Słów.
Powieść opowiada o specjaliście od rozwiązywania bożych problemów imieniem Durkiss. Jest to tytułowy oprawca boży, który dzięki wsparciu swego boskiego patrona wyszedł cało z nie jednej opresji. Nowe zadanie okazuje się jednak trudniejsze, niż wszystko na to wskazywało. Co więcej, Durkiss, nie jest do końca skupiony na zadaniu, co dodatkowo komplikuje całą sprawę.
Świat przedstawiony w „Oprawcy bożym” jest ciekawą wizją, w której bogowie mają swoje sługi - ludzi obdarzonych różnymi mocami i podejmujących się najróżniejszych misji na chwałę opiekuna. Za sukcesy spotyka ich nagroda, za porażki śmierć. Docelowo, gdzieś wśród obietnic przewija się egzystencja w formie demona, która może zwiastować nawet nieśmiertelność. Bogowie starają się zachować mniejszy lub większy status quo, jednak zawsze znajdzie się czynnik, który zakłóci ład i porządek. Czasem będzie to potwór, czasem szaleniec, który chce wejść za życia do boskiego panteonu. Takie sprawy mają rozwiązywać oprawcy.
Trochę szkoda, że cały świat przedstawiony w powieści nie został lepiej scharakteryzowany, jednak książka jest wciągająca i czyta się ją bardzo szybko. Tempo akcji ucierpiałoby, gdyby autor pokusił się o wtrącenia dotyczące szeroko pojętej geopolityki. Mamy więc pewne rozdwojenie w ocenie, bo jest zarówno niedosyt, jak i pewne spełnienie oraz poczucie pełności opowiedzianej historii.
A narracja jest utrzymana na bardzo przyzwoitym poziomie. Nie ma tutaj jakiś wyszukanych imion czy nazw własnych, na których czytelnik połamie język, nie ma też nadmiernej liczby opisów, które spowolniłyby akcję. Jest za to wspomniana akcja, która trwa od pierwszej do ostatniej strony i to nie jest marketingowy chwyt. Tutaj naprawdę, nawet przy ostatniej stronie wywalimy oczy, czytając co zaskakującego zaserwował nam autor. Co jest też ważne, wszystko jest napisane naprawdę przyjemnym, lekkim językiem, łatwym do przyswojenia w wakacyjnych chwilach. Cała historia mieści się w nieco ponad dwustu czterdziestu stronach i podzielona jest na osiem różnej długości rozdziałów. Kulminacyjne wydarzenia są opisane dość obrazowo, co nie każdemu przypadnie do gustu, ale wszystkim się nie dogodzi. Mnie bardziej uderzyło, że końcówka opowieści dzieje się bardzo szybko. Przyznam nawet, że lekko się pogubiłem w natłoku wydarzeń, ale po kilku oddechach odnalazłem punk zaczepienia, który sprawił, że cała fabuła weszła gładko.
Na wielkie uznanie zasługuje oprawa powieści. Po pierwsze, jak wszystkie książki z serii „Polskie fantasy” jest to książka wydana w twardej oprawie. Po drugie, ilustracja okładkowa jest znakomita! Uważam, że takiej grafiki nie powstydziłby się hollywoodzki film na plakatach czy okładce Blu-Raya.
Odniosłem wrażenie, że wyłapałem literówkę w jednym miejscu, chyba że autor postanowił stworzyć nowy typ obuwia. A może umknął mi gdzieś jakiś kontekst. Ocenicie sami, jeśli znajdziecie fragment, o którym wspominam.
„Oprawca boży” to coś dobrego co przydarzyło się polskiemu fantasy. Z jednej strony zalatuje takim słowiańskim klimatem, z drugiej strony jest to coś zupełnie innego. Tak czy inaczej, jest to ciekawa lektura, na letnie, krótkie wieczory. Myślę też, że jest to książka na tyle niespętana żadnymi ramami, że praktycznie każdy może spróbować poczytać.
Tytuł: „Oprawca boży”
- Autor: Eugeniusz Dębski
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Miejsce wydania: Lublin
- Liczba stron: 244
- Format: 125x195 mm
- Oprawa: twarda
- Data wydania: 07.06.2019 r.
- ISBN: 978-83-7964-425-4
- Cena: 34,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus