Marcin Podlewski „Księga zepsucia” tom 1 - recenzja
Dodane: 28-05-2019 11:02 ()
„Księga zepsucia” Marcina Podlewskiego jest moim pierwszym zetknięciem z twórczością tego autora, chociaż wiem, że cieszy się on popularnością za cykl science fiction „Głębia”. Seria została dobrze przyjęta przez czytelników, a teraz autor zdecydował się na obranie zupełnie innej ścieżki. Jego nowa powieść to twarde fantasy. Czy jednak na pewno?
Początek tej historii od razu przywołał u mnie wspomnienia związane z „Panem Lodowego Ogrodu”. Biorąc pod uwagę groteskowy obraz świata przedstawionego oraz szybkie przemieszczenie akcji między prologiem a pierwszym rozdziałem to wydaje mi się, że to całkiem dobre porównanie.
Główny bohater, Malkolm Rudecki, to więzień odbywający wyrok za samodzielne wymierzenie ostatecznej kary zabójcom swojej żony. W konsekwencji trafia do świata opanowanego przez mrok i zło. Jest to świat, w którym panują zupełnie odmienne zasady, a dobro i światło są czymś niepożądanym, o ile w ogóle gdzieś występują. Dla człowieka z naszej rzeczywistości jest to świat co najmniej abstrakcyjny.
Niewątpliwym plusem tej powieści jest poznawanie realiów świata przedstawionego, którego czytelnik dokonuje równocześnie z bohaterem. Interesujący zabieg. Przytłacza za to ciężar tego uniwersum. Nie bez przyczyny książka jest sklasyfikowana jako dark fantasy. Klimat można kroić nożem, ale nie będę ukrywał, jego ciężar nie każdemu przypadnie do gustu.
Za wspomnianym ciężarem świata idzie odpowiednia narracja. Jest ona utrzymana na wysokim poziomie, chociaż opisy bywają groteskowe i skomplikowane, a dialogi wymagają od czytelnika dużego skupienia. Właśnie w czasie rozmów między bohaterami otrzymujemy gros informacji o Thei.
Specyfika powieści sprawia, że trudno jest scharakteryzować bohaterów. Z jednej strony mamy dość prostolinijne komunikaty, jednak w każdej postaci jest też nuta tajemniczości. Tak czy inaczej, autor dołożył najwyraźniej sporo pracy, by realistycznie przedstawić to, co w zasadzie nierealne.
Ilustracja z okładki jest naprawdę znakomita i podtrzymuje klimat tekstu. Z miejsca uderza nas szarość, przybrudzony żółty kolor i smętne ruiny, które wieszczą świat katastroficzny. Na uwagę zasługuje też samo wydanie, redakcyjnie i technicznie wykonane na najwyższym poziomie. Powoli rozumiem, dlaczego tylko niektóre książki są wydawane w twardej oprawie, chociaż to jawna dyskryminacja! No i po raz kolejny apeluję – jest twarda okładka, to niech znajdzie się ten dodatkowy grosz na wstążeczkę, która posłuży jako zakładka. Mała rzecz a cieszy.
„Księga zepsucia” Marcina Podlewskiego, jak wskazuje sam pełny tytuł to pierwszy tom czegoś większego. Jest to zdecydowanie książka specyficzna. Wielu osobom nie przypadnie do gustu, ponieważ uniwersum Thei jest naprawdę irracjonalne. Książka ta nie jest łatwa w odbiorze, ale docenić należy niewiarygodny i odważny pomysł autora.
Do powieści tej polecam podchodzić ostrożnie, bo ktoś oczekujący klasycznego fantasy i sympatycznej, rozrywkowej lektury może się zdziwić. Osobiście mam mieszane uczucia, chociaż z pewnym zaciekawieniem spojrzę na dalszy rozwój tej fabuły.
Tytuł: „Księga zepsucia” tom 1
- Autor: Marcin Podlewski
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Miejsce wydania: Lublin
- Liczba stron: 378
- Format: 125x195 mm
- Oprawa: broszurowa
- Data wydania: 24.04.2019 r.
- ISBN: 978-83-7964-412-4
- Cena: 39,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus