Django Wexler „Piekielny batalion” - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 29-06-2019 10:46 ()


„Piekielny batalion” - ostatni tom cyklu „Kampanie cienia” Django Wexlera pozostawia pewien niedosyt. I mimo że wszystkie wątki zostały z grubsza doprowadzone do końca, to stało się to chyba nazbyt łatwo, a ostateczne rozprawienie się z Bestią zdaje się zbyt proste i przez to całość traci na oczekiwanym dramatyzmie.

Nie znaczy to, że książka jest zła. Owszem, jest nieco słabsza od początkowych tomów, jednak nadal broni się dużą ilością wartkiej akcji i ciekawymi wątkami oraz postaciami pobocznymi. Nie wszyscy martwi okazują się rzeczywiście martwi, ale poznajemy też wiele intrygujących tajemnic z przeszłości głównych bohaterów. Wciąż znaczącym elementem są i niewielkie krwawe potyczki i starcia na polach bitewnych wielkich armii. Nadal magia i jej afirmacje zderzają się z hukiem muszkietów i szczękiem oręża, które wciąż mają równorzędne znaczenie przy zmianach układu sił w Vordanie...

Trochę mierzi mnie potraktowanie pewnych wątków zbyt skrótowo. To znaczy - autor zaostrzył we wcześniejszych tomach apetyt zbyt mocno, by teraz łatwo przyszło zaakceptować podane rozwiązania i wyjaśnienia. Mam wrażenie, że Wexler trochę się tu spieszył. Z jednej strony wiedział, że dotarł do punktu, w którym skończyć swoją opowieść musi, bo fabuły nie starczy mu na kolejny tom, a z drugiej nie bardzo miał miejsce na rozbudowane historie uzupełniające. Które zgrabnie grały drugie skrzypce we wcześniejszych częściach, ale tutaj, do końca odkryte, tracą swój impet i nie zaskakują tak, jak by można było oczekiwać.

Całość nie tyle nuży, choć daje się we znaki pewną powtarzalność zdarzeń - od jednej bitwy, do kolejnej, od jednej potyczki do następnej (zależy, o której grupie bohaterów akurat czytamy) jednak podane to wszystko jest w typowy dla Wexlera, sprawny sposób. Nie można mu odmówić pisania z rozmachem. Odmalowuje bitewne pola bardzo plastycznie, co z pewnością jest plusem zarówno „Piekielnego batalionu”, jak i całej serii. Trochę mniejsze znaczenie ma tutaj magia i największym niedosytem, jaki mam po lekturze jest właśnie finalny pojedynek z Bestią.

Owszem, autor zgrabnie wykorzystał bohaterów, których miał w zanadrzu, jednak całość jest nakreślona... zbyt łatwo? Zbyt prozaicznie? Za mało emocjonalnie, ze zbyt małym rozmachem? To trochę tak, jakbyście oczekiwali wielkiego tortu na koniec uczty, a otrzymywali co najwyżej muffinkę. Z mnóstwem dodatków, ale jednak muffinka to nie tort. Antagonista, który miał podbić cały świat, który stanowił zagrożenie niewyobrażalne, który podporządkował sobie i wchłonął z łatwością potężny zakon Kapłanów w Czerni, ulega prostemu fortelowi Janusa, dając swemu najniebezpieczniejszemu przecież rywalowi swoistą autonomię, jedynie po jego zapewnieniu o zdradzie Vordanu i deklaracji podbicia go dla Bestii. To zgrzyta, choć w dynamicznie prowadzonej akcji często da się o tym zapomnieć na tyle, by nie drażniło przesadnie przy lekturze. Ciekawe są wątki polityczne, ale też miłosne perypetie bohaterów autor rozpisał całkiem sprawnie. Dworskie intrygi, romanse i sojusze są pokazane ze swadą i stanowią dobre urozmaicenie batalistycznych scen, których w finalnym tomie na pewno nie brakuje.

Reasumując - „Piekielny batalion” ma wady, ale są to zastrzeżenia wynikające głównie z wygórowanych oczekiwań, które urosły po lekturze wcześniejszych tomów. W tej części otrzymujemy co najwyżej solidnie nakreślony finał epickiej historii. Tylko tyle i aż tyle. Autor mógł zepsuć zakończenie, mógł pogubić, nie dokończyć połowy rozrzuconych w cyklu wątków, ale zrobił to. Może nie do końca z taką pompą, jakiej można było oczekiwać, ale jednak.

Z pewnością miłośnicy serii nie powinni czuć się zawiedzeni. Niedosyt niedosytem, ale ja jeszcze kiedyś z chęcią zajrzałbym do Vordanu, lub dowiedział się, jak potoczyły się dalsze losy Janusa na zesłaniu... Sądzę, że Django Wexler jeszcze nas kiedyś zaskoczy. Oby! Przynajmniej mam taką nadzieję...

 

Tytuł: „Piekielny batalion”

  • Autor: Django Wexler
  • Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
  • Cykl: "Kampanie cienia" tom V
  • Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
  • Data publikacji: 16.04.2019 r.
  • Wydanie: I
  • Ilość stron: 624
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Format: 132x202
  • Cena: 44.90 zł

  Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus