„Spider-Man. Wiecznie młody” - recenzja

Autor: Marcin Chudoba Redaktor: Motyl

Dodane: 09-09-2019 12:17 ()


Powieściowe adaptacje komiksów Marvela najwyraźniej zostały ciepło przyjęte przez fanów trykociarzy w Polsce. Nie dziwi więc fakt, że po bardzo dobrej Wojnie domowej i równie udanej Sadze Mrocznej Phoenix wydawnictwo Insignis postanowiło opublikować kolejną książkę sygnowaną logiem Domu Pomysłów, tym razem poświęconą Spider-Manowi. Warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do dwóch poprzednich powieści jej pierwowzorem nie jest popularna i rozpoznawalna fabuła, lecz story arc powstały jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku, znany jako The Lifeline Tablet Saga (lub Stone Tablet Saga, jak głoszą informacje umieszczone na okładce amerykańskiego i polskiego wydania). Czy sięgnięcie przez Stefana Petruchę po tak zabytkową historię okazało się dobrym pomysłem?

Fabuła publikacji koncentruje się wokół starożytnej tabliczki, która może zapewnić wieczną młodość osobie zdolnej do rozszyfrowania umieszczonych na niej inskrypcji. Przedmiot staje się obiektem zainteresowania Kingpina oraz mafijnej organizacji Maggia, dowodzonej przez mężczyznę o pseudonimie Silvermane. Jak to zwykle bywa w przypadku przygód Spider-Mana, protagonista nie zamierza stać z boku i bezczynnie przyglądać się działalności gangsterów. Tym samym Peter sprowadza na siebie całą lawinę problemów.

Fabuła Spider-Man. Wiecznie młody jest bardzo kameralna. Nie ma tu wielkiej wojny superbohaterów oraz postaci zdolnych zniszczyć wszechświat skinieniem dłoni. W zamian otrzymujemy bardzo spokojną, lecz niepozbawioną scen akcji opowieść o życiu Człowieka-Pająka i jego codziennych zmartwieniach, wśród których można wymienić choćby burzliwy związek z Gwen Stacy, Johna Jonaha Jamesona dążącego do zniszczenia reputacji herosa czy poważne problemy zdrowotne cioci May.

Wydanie tego tytułu przez Insignis uznaję za strzał w dziesiątkę, gdyż stanowi on bardzo miłą odmianę po egmontowskich komiksach, w których Peter kreowany jest na genialnego naukowca-filantropa na miarę Tony’ego Starka. Należy zaznaczyć, że Petrucha nie koncentruje się jedynie na postaci Parkera. Dużo miejsca poświęcił również Kingpinowi oraz relacjom łączącym go z żoną Vanessą. W trakcie lektury mogłem lepiej poznać przeciwnika Spider-Mana oraz zagłębić się w jego psychikę, co zaliczam in plus.

Petrucha prowadzi fabułę w sposób powolny. Akcja nie gna do przodu na łeb, na szyję, co niejednokrotnie pozwoliło mi na oderwanie się od lektury i zajęcie innymi sprawami. Mam świadomość, że taki zabieg niekoniecznie spodoba się wszystkim czytelnikom, jednak w moim przypadku sprawdził się on idealnie. Na pochwałę zasługuje również styl autora. Petrucha nie skupia się na opisywaniu wszystkich, niekiedy zbędnych detali (bardzo denerwowało mnie to w trakcie lektury Sagi Mrocznej Phoenix autorstwa Stuarta Moore’a), jak również na bardzo wiernym przekładaniu komiksu na tekst literacki, w zamian wyciągając z pierwowzoru to, co najlepsze.

Spider-Man. Wiecznie młody jest idealną pozycją dla fanów Człowieka-Pająka tęskniących za czasami, gdy Peter Parker był jeszcze studentem, a jego życie koncentrowało się wokół najbliższych mu osób. Osoby zniesmaczone komiksami od Egmontu również powinny sięgnąć po recenzowaną książkę. Czytelnicy szukający spokojnej historii o superbohaterach z pewnością nie będą zawiedzeni omawianym tytułem.

 

Tytuł: Spider-Man. Wiecznie młody

  • Autor: Stefan Petrucha
  • Przekład: Tomasz Macios
  • Wydawca: Insignis
  • Data wydania: 04.09.2019 r.
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 352
  • Format: 140x210 mm
  • ISBN: 978-83-66360-08-2
  • Cena: 39,99 zł


comments powered by Disqus