W Troy nie ma większego bohatera niż Lanfeust i chociaż wieśniak z Glininu nie czuje się herosem, to jego legenda stała się na tyle silna, że w niektórych kręgach postrzegany jest niczym bóstwo.
„Skazaniec 666” to pierwszy komiks utrzymany w klimacie horroru i pierwsza opowieść grozy w portfolio wydawnictwa Mandioca, które specjalizuje się w publikacji historii z Ameryki Łacińskiej.
Przy okazji przypominania dorobku Morrisa w jego sztandarowej serii o przygodach najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie wydawnictwo Egmont od czasu do czasu publikuje najświeższe epizody z życia Lucky Luke’a.
Po ekscytującym epizodzie z bobrami przyszła kolej na bardziej enigmatyczną i metafizyczną opowieść dla najmłodszych, którym przypadły do gustu przygody dzielnego Siuksa – Yakariego.
To elementarne, że w momencie, gdy Sherlock Holmes i doktor Watson opuszczają Londyn, zaczynają dziać się rzeczy, które z powodzeniem mogłyby stać się ich kolejną sprawą.
„Pierwszorzędny autor drugorzędny” - tak scharakteryzował kiedyś Sienkiewicza Gombrowicz i wbrew pozorom nie była to opinia dyskredytująca, bo Gombrowicz był zbyt inteligentny, by nie doceniać talentu pisarskiego Sienkiewicza.
Poza głównym wydarzeniem zebranym w tomie II wojna domowa, wydawnictwo Egmont sięgnęło po historie poboczne, rozgrywające się w tle starcia między Carol Danvers a Tonym Starkiem.
Napiszmy to od razu i miejmy z głowy. Jean-Jacques Audubon (John James Audubon w wersji anglojęzycznej, jak sam wolał) jest autorem najdroższej książki w dziejach świata.
Zanim o rozpisanej na jedenaście rozdziałów serii „Vei” zrobiło się w Szwecji głośno, pierwszy odcinek ukazał się w tamtejszym magazynie „Utopi” kilka lat wcześniej.
Marvel nie raz i nie dwa pokazał, że umie z wykorzystanego już raz pomysłu wykrzesać jeszcze trochę mocy, oblec znaną fabułę w nowe szaty i podsunąć pod nos spragnionemu wrażeń czytelnikowi.
Egmont wyraźnie pragnie eksploatować cieszące się popularnością przygody szalonego naukowca i jego wnuka, wydając piąty już tom poświęconego im komiksu.
Gdybym miał wybierać, która wersja Spider-Mana jest mi bliższa, Pajączka z sąsiedztwa bujającego się na sieciach i spuszczającego łomot poślednim rzezimieszkom kryjącym się w ciemnych zaułkach Wielkiego Jabłka
Dawno, dawno temu, gdy na kanale TVN7 można było oglądać anime, a J.P.F. wydawał kolejne ciekawe tytuły, polscy fani japońskiej szkoły mogli poznać serię „Slayers”
Geniusz i szaleństwo ponoć nierzadko chadzają parami. Swego czasu uzależniony od czekolady z wysoką zawartością magnezu Grant Morrison zwykł był uchodzić za ucieleśnienie tego zjawiska.
W swojej zdającej się nie mieć końca wędrówce poprzez z mozołem odbudowywaną Amerykę Jeremiah i Kurdy niejednokrotnie mieli okazję napotykać przedstawicieli osobliwych społeczności (vide albumy „Sekta” i „Afromeryka”).
Za każdym razem, kiedy wydawało się, że historia o Szani vel Suzan Fitzroy vel Lady S w końcu wskakuje na właściwie tory, na czytelnika zamiast fascynującej opowieści czekało jedynie wielkie rozczarowanie
Nie bez przyczyny w trzecim tomie przygód Staruszka Logana znalazła się historia z zamierzchłej przeszłości najbardziej niepokornego swego czasu mutanta z Instytutu Charlesa Xaviera.