„Osiedle Swoboda. Centrum” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 10-11-2019 18:20 ()


Trudno nie dostrzec zmieniającej się obok nas rzeczywistości. Niby wszystko wygląda jak dawniej. Osiedla z wielkiej płyty nadal są osiedlami z wielkimi płyty. Bloki i „wieżowce” stoją niewzruszenie, wytyczając codzienny krajobraz Kowalskiego czy też Smutnego śpieszącego do pracy. A jednak świat ten, choć pozornie taki sam, jest już zupełnie inny, przynajmniej dla tych, którzy dorastali w tym labiryncie ulic oświetlanym przez uliczne lampy i neony sklepów monopolowych. I to ostatnie na pewno się nie zmieniło. Jedyna stała osiedla, jakiegokolwiek osiedla… Powracając na Swobodę po kilkunastu latach, wkraczamy na osiedle tylko z pozoru znajome. Obserwujemy te same miejscówki dziś już jednak przykryte grubą warstwą nostalgicznego kurzu. To musiało się stać, taka kolej rzeczy. „Osiedle Swoboda” dojrzało tak jak jego autor – Michał Śledziński – baczny obserwator folkloru miejskiego.

Czy to jedyna przyczyna tego, że jakoś więcej w „Centrum” wzruszeń niż humoru? Codziennej szarówy dorosłości niż beztroskiego, radosnego bycia tu i ówdzie wyznaczanego przez barową ścieżkę? Bohaterowie chcą bardziej żyć niż pić (choć przecież jedno nie wyklucza drugiego). A jak pić, to w domowym zaciszu. Przyszedł czas dbania o rodzinę i o miejsca dawne i zniszczone. Dorosłość przejęła inicjatywę, tak być musiało. I tylko już nieliczni opierają się jej, hołdując zasadom i wartościom dresiarskiego etosu („Tydzień SKS”). Tradycja jest tradycją.

Z kilku dłuższych i krótkich opowieści zawartych w „Osiedlu Swoboda: Centrum” wyłania się mikropanorama polskiego społeczeństwa, świadomego w coraz większym stopniu tego, jak chce żyć i w jaki sposób funkcjonować w kraju, który nie zawsze wyciąga do obywatela pomocną dłoń. Każdy orze jak może. Czy to tworząc misternie przemyślaną mistyfikację („Centrum”), wykorzystując media do promowania swojej osoby za pomocą bezmyślnej brutalności i ogólnej bufonady („Niedźwiedź kontra Papa Stajlo”), czy robiąc to, w czym od zawsze są najlepsi („Noc piwnic”).

Oczywiście nie brakuje tu absurdalnych sytuacji i dogorywających na ulicach miejskich legend, bo „prawdziwe” życie od dawna toczy się już w „sieci”. I może dlatego Kufaj i Sztama wyrastają tu na bohaterów, którym zaczynamy kibicować mimo ich prostactwa, agresji i głupoty. To prawdziwi bohaterowie z krwi i kości. Nie kierują nimi żadne wyższe pobudki (na pewno?), ale też niczego nie robią na pokaz. Żyją tak, jak chcą żyć. Są ostatnim bastionem niedalekiej przeszłości, przeszłości zapisanej na kartach polskiego komiksu przez pokolenie wywodzące się z „Produktu”.

Z pewnością w wymowie bliżej „Centrum” do „Na szybko spisane” niż „Osiedla Swoboda”. Znajdziemy tu wiele czułości, gatunkowo lżejszego humoru, mądrości wynikających z życiowego doświadczenia i nostalgii. To zbiór opowieści zaskakujących zarówno pozytywnie, jak i negatywnie. Zależy, z której strony na nie spojrzymy i czego po autorze oczekujemy. Tak czy inaczej, Śledziński tym tomem umiejętnie poszerza swoje uniwersum. Przede wszystkim zaś udowadnia, że ciągle idzie naprzód i ma jeszcze wiele do powiedzenia. I przypomina o tym, iż w czerni i bieli jego prace wyglądają najlepiej.

 

Tytuł: Osiedle Swoboda. Centrum

  • Scenariusz: Michał Śledziński
  • Rysunki: Michał Śledziński
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 25.10.2019 r.
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Oprawa: twarda
  • Format: 165 × 235 mm
  • Stron: 100
  • ISBN: 978-83-66128-29-3
  • Cena: 39 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus