Jakby na przekór tytułowi „odrodzona” seria „Flash” okazuje się koncentrować nie tyle na jej głównym protagoniście ile raczej całkiem licznemu gronu przyjaciół „Najszybszego Żyjącego Człowieka”.
Nie nadużywając nadmiernie emfazy, wprost wypada stwierdzić, że w historii rodzimego komiksu Waldemar Andrzejewski był (a za sprawą swoich prac nadal jest) zjawiskiem z gatunku fenomenu, osobliwością
Juliusz Verne napisał przeszło siedemdziesiąt książek, w których aktualne w jego czasach naukowe nowinki służyły jako osnowa fantastycznych przygód bohaterów.
Na fali zmian obyczajowych i społecznych forsowanych w toku lat 60. XX wieku wytworzyło się zapotrzebowanie na przejawy kultury popularnej naznaczone ideologią neomarksistowską.
Pomysł na komiks o tajemniczym mężczyźnie, który możne nagle pojawić się w Twoim życiu, aby zapewnić Ci w miarę prosty i bezpieczny sposób na dokonanie krwawej zemsty, to w zasadzie samograj.
Ósmy tom serii opowiadającej o całkowicie zwariowanym świecie po epidemii ptasiej grypy jest chyba najlepszy ze wszystkich, które do tej pory się ukazały.
Można zaryzykować stwierdzenie, że nitrogliceryna oraz dynamit, czy też ogólnie materiały wybuchowe, były swego czasu dość wdzięcznym tematem dla twórców kreskówek dla dzieci, chociażby klasycznych „Zwariowanych melodii” (oryg. „Looney Toons”).
Brian K. Vaughan przyzwyczaił nas, że jest nietuzinkowym twórcą, a jego fabuły bierze się z dobrodziejstwem inwentarza ze wszystkimi dziwnymi i szalonymi pomysłami.
Corto Maltese opuszcza Europę, by trafić do targanej wojną i podzielonej plemiennymi konfliktami Afryki, ale kolejny tom opowieści o jego przygodach niezmiennie utrzymany jest, w tej samej co wcześniejsze, oniryczno-baśniowej atmosferze.
Uczciwie i wprost trzeba przyznać, że „Liga Sprawiedliwości” według skryptu Bryana Hitcha dobrej prasy nie ma. I to zarówno na naszym gruncie, jak i też w mateczniku superbohaterskiej konwencji.
Postanowiłem podejść do recenzji tego tomu inaczej i ocenić go jako osobny twór, odkładając na bok znajomość najważniejszych wydarzeń z kolejnych wolumenów.
W ostatnim tomie przygód Uncanny Avengers brutalny i bezkompromisowy czyn Magneto, zamiast wybawić świat z opresji, pchnął go w objęcia bezlitosnego tyrana.
Starcie, którego czytelnicy tej serii byli świadkami podczas lektury poprzedniego jej tomu, mimo że zwycięskie dla Olivera Queena i wspierającej go hanzy, to jednak nie przebiegło bez uszczerbku na ich potencjale konfrontacyjnym.
Sherlock Holmes zawiesił płaszcz detektywa, co wcale nie jest równoznaczne z tym, że zakończył on śledztwa, w których starał się odkryć sekrety związane z mroczną stroną ludzkiej natury.
Roboty często służą artystom jako pretekst do przedstawienia opowieści o ludziach, często także do postawienia jednego z fundamentalnych pytań, co oznacza być człowiekiem.
Jessie poszukuje Boga, Tulip i Cassidy przeżywają kryzys w przyjacielskiej relacji, a Święty Od Morderców, najgorszy wysłannik śmierci, stara się zadbać o to, aby grzesznicy znaleźli drogę do piekła.
Zainspirowany komiksem Dona Rosy, czytanym z wypiekami na twarzy za młodu w latach 90., fiński muzyk i kompozytor Tuomas Holopainen wydał w 2014 roku album muzyczny stanowiący swoisty soundtrack do wybranych plansz i kadrów ukazujących drogę do bogactwa najbardziej majętnego kaczora.
Przez większość przygód na ogół wesołej gromadki nietypowych skrzatów zdawać się mogło, że dobrze wszystkim znana społeczność Smerfów jest niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, ograniczająca się jedynie do ich charakterystycznej wioseczki.
Taurus Media - w mojej skromnej opinii - staje się wydawnictwem, które ma chyba najwięcej (ich propozycje są najciekawsze) do zaoferowania swoim klientom.