„Kaznodzieja” tom 5 – recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 02-10-2018 21:05 ()


Jessie Custer, charyzmatyczny i charakterny kaznodzieja, został pozostawiony samemu sobie. Zdradzony przez Tulip i Cassidy’ego, dwójkę najbliższych ludzi, wyruszył przed siebie. Los skierował go na drogę prowadzącą do miasteczka Salvation, gdzie po raz kolejny dadzą o sobie znać duchy przeszłości. Jednak tym razem duchy, no cóż, ożyją.

Ależ ten Garth Ennis potrafi opowiadać. Bez dwóch zdań. Można się z nim nie zgadzać, może drażnić, bo i postać jest to wyrazista, bezkompromisowa, jednak talent do snucia opowieści jest w nim ogromny. „Kaznodzieja” to graficzna powieść drogi, w której zapisano tematy składające się równocześnie na amerykański mit oraz koszmar. Rasizm, fanatyzm, walka o niepodległość, społeczna solidarność, konserwatyzm i liberalizm... westernowy podział na dobro i zło. A także Bóg, który raz jest, a raz go nie ma. Kaznodziejski świat wartości jest nieoczywisty i w tym właśnie, między innymi, tkwi uniwersalna wartość serii.

Pierwszych kilka historii zapisanych w piątym polskim tomie zbiorczym przygotowanym na polski rynek przez Egmont jest właściwie niezależnych, choć trudno jest zrozumieć wszystkie niuanse bez znajomości poprzednich albumów. Dlaczego można mówić o tym, że są one zatem niezależne? Cóż, na niezależność zdobył się Jessie Custer, który w zaskakujących okolicznościach stał się szeryfem miasteczka Salvation. I o dojrzewaniu do roli, wewnętrznej metamorfozie i radzeniu sobie z traumą opowiada właśnie ten komiks. A przynajmniej kilka pierwszych rozdziałów, takich jak „Prawo Custera” czy „Krzyż południa”.

Ennis nie byłby chyba jednak sobą, gdyby w obyczajowej historii nie znalazło się miejsca na perwersję, podkreślenie tego, że ludzie potrafią być zwierzętami, dziki bestiami. Takim kolejnym zwyrodnialcem jest Pan Quincannon, pewien producent mięsa, właściciel rzeźni, który uwielbia krwiste, erotyczne rozrywki, nienawidzi zaś czarnoskórych i obcych w miasteczku Salvation. Seksualną dewiantką, ślepo wierzącą w ideały Adolfa Hitlera jest również Panna Oatlash, a widmo niemieckiego nazizmu zapisano jeszcze w charakterze jednej postaci. Jessie musi mierzyć się z demonami wojny, prawdziwymi zwyrodnialcami, choć nie jest w tej walce osamotniony. Partneruje mu Cindy, zastępczyni szeryfa, a także najważniejsza obok Tulip kobieta jego życia. Dla tych, którzy nie czytali jeszcze „Kaznodziei” będzie to nie lada niespodzianka.

Ennis i Dillon ukazują również kolejne rozdziały z przeszłości ojca Custera, co nastąpiło w „Krainie złych rzeczy”. Duet legendarnych twórców nie zapomina też o boskiej misji Jessiego. Misji, której ostateczne rozwiązanie może na dobre odmienić obraz współczesnej dla bohaterów Ameryki. Fascynujące, niejednoznaczne, prowokujące opowieści, w których romantyczna miłość łączy się z dziką erotyką, honorowa walka przeradza się w zabójcze egzekucje, a religia bywa ratunkiem, ale równocześnie potępieniem.

Mówcie, co chcecie, ale pomimo upływu lat, „Kaznodzieja” tak naprawdę się nie starzeje. Być może niektóre tematy oddziaływają już na nas inaczej, wszak zmieniają się czasy, zmieniają się ludzie, jednak historia Custera, kaznodziei, który szuka i błądzi, kocha i nienawidzi, potrafi angażować na tak wielu różnych stopniach emocjonalnych, że... no cóż, po prostu trzeba wiedzieć, w jaki sposób zakończy się ta nieboska, amerykańska odyseja.

 

Tytuł: Kaznodzieja tom 5

  • Scenariusz: Garth Ennis
  • Rysunki: Steve Dillon
  • Kolor: Matt Hollingsworth
  • Okładka: Glenn Fabry
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 19.09.2018 r. 
  • Przekład: Maciej Drewnowski
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 372 stron
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 9788328134447
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus