„Akt” #19 - recenzja
Dodane: 17-10-2018 23:31 ()
„Akt” to jeden z nielicznych komiksowych magazynów, które ukazują się obecnie na rynku. Jest to również pismo mające już pewną historię, ale i wypracowaną renomę. Najlepiej świadczą o tym nazwiska autorów, których publikacje w kolejnych numerach mogliśmy oglądać, pośród których nie brakuje tych z tzw. najwyższej półki. Takim jest z pewnością twórca, którego praca zdobi okładkę 19. już numeru, a postacią tą jest lubiany i ceniony w Polsce Mawil. Jeśli więc nazwiska tego pokroju w „Akcie” się pojawiają, to niejako z góry można liczyć na ciekawą przygodę podczas lektury.
Na przybliżenie historii pisma nie ma za bardzo teraz miejsca – może przy innej okazji – więc trzeba od razu przejść do rzeczy, czyli do tego, co znajdziemy w numerze wrześniowym. O okładce autorstwa Mawila już przed chwilą wspominaliśmy, natomiast warto jeszcze dodać, że prezentuje się ona bardzo zacnie, ma w sobie zarówno trochę takiego pazura, jak i humorystyczny akcent. Na pewno więc spełniła ona swoją funkcję, tj. przyciąga uwagę potencjalnych nabywców, szczególnie w perspektywie faktu, że premierę pismo miało podczas MFKiG, gdzie gościem był jej twórca.
To jednak niejedyna jego obecność w „Akcie”. Dostał on również kilka stron na swoją nieco nietypową, ale ciekawą historię wojenną, która opowiada o zmaganiach dwóch zwaśnionych ras - królików i jeży. Jak to na wojnie, śmierć zbiera żniwo, więc z każdą kolejną batalią na front trafiają coraz młodsi i nieprzygotowani żołnierze. Tak jest też tym razem, gdzie główne role odgrywa praktycznie szkolna, królicza młodzież. Bardzo udana historia, w której łączy się przygoda z dość ponurym, ale prawdziwym obrazem wojny. I choć do czynienia mamy tutaj przecież ze zwierzętami, a całość jest zmyślona, to Niemiec tak zręcznie prowadzi akcję komiksu, że dość łatwo można doszukać się odniesień do rzeczywistych i historycznych zdarzeń. Pomimo swej pozornej lekkości i dawki zawartego humoru, naprawdę daje on sporo do myślenia. W mojej opinii, jeśli chodzi o komiksy zawarte w piśmie, jest to najmocniejszy jego punkt.
Przy takiej konkurencji ciężko jest być lepszym, natomiast nie oznacza to w żadnym wypadku, że pozostali z tych, którzy znaleźli się w piśmie, wypadli blado. Wręcz przeciwnie. Zvyrke ze swoją schizofreniczną i mocno osadzoną w klimacie horroru interpretacją „Dnia świstaka”, Aneta Papierowska z minimalistyczną kreską, ale ciekawym i zaskakującym scenariuszem do „Twórcy” czy Jarosław Jaro Wojtasiński z bardzo krótkim, ale też naprawdę dobrze narysowanym „shorcie” „303 Raport Zumbacha” wypadają świetnie. Ten ostatni w pomysłowy sposób przeniósł zresztą na język komiksu wojenny raport napisany przez pewnego porucznika. To zresztą tylko część z zamieszczonych w środku komiksowych historii, więc większość z czytelników powinna odnaleźć tutaj coś dla siebie. Nie sposób wymienić tutaj wszystkich historii, tym bardziej że praktycznie każda z nich się czymś wyróżnia. Na pewno więc poziom prezentowanych prac powoduje, że warto się z nimi zapoznać.
To, co z kolei można dostrzec, zaglądając do magazynu, to dość trudny próg wejścia (jak to się ładnie określa w kontekście gier) dla nowych czytelników. Część z historii publikowane jest w „Akcie” w krótkich odsłonach - w tym popularny „Binio Bill” - więc jeśli ktoś nie śledzi i nie kupuje „Aktu” regularnie, to dawka historii mu całkowicie odpada. Jest to o tyle zauważalne, że „Akt” nie jest pismem specjalnie obszernym, więc jeśli coś jeszcze z niego wypada, to da się to odczuć. Z drugiej jednak strony tego typu sytuację mamy praktycznie w każdym komiksowym magazynie, który się ukazuje obecnie, bądź ukazywał w przeszłości.
„Akt” to jednak nie tylko komiksy, ale i publicystyka i właśnie tutaj upatruję drugiego powódu (obok obecności Mawila), dla którego naprawdę warto sięgnąć po ten numer. Szczególnie godna polecenia jest polemika na temat konwencji superhero, którą autor tekstu Michał Siromski urządził sobie z samym Alanem Moorem. Tekst powstał na podstawie wypowiedzi kultowego twórcy i znajdzie się tu kilka ciekawych smaczków czy niezwykle kontrowersyjnych tez, z którymi polemizuje autor. Co prawda w jednym miejscu się on „wykłada”, przeinaczając słowa Moore'a i zmieniając tym samym kontekst wypowiedzi (Moore stwierdził, że nie czytał komiksów superbohaterskich, a nie komiksów w ogóle), ale poza tym jest to tekst, z którego można dowiedzieć się kilku naprawdę ciekawych faktów. Podobnie zresztą jak z równie interesującego artykułu o specjalnych kinowych wydaniach komiksów o Batmanie, które swego czasu ukazywały się dzięki TM-Semic. Dostajemy tu krótką, aczkolwiek treściwą podróż w czasie. Poza tym w środku mamy jeszcze jeden tekst, a właściwie wywiad z byłym już komiksowym twórcą dziś artystą street artu Andrzejem „Poprostu” Prostowskim (jego komiks również znalazł się w numerze). Rozmowa, w której poruszane są ciekawe wątki, niekoniecznie związane ze sztuką komiksową, aczkolwiek z rysunkiem jako takim jak najbardziej już tak. Jedna uwaga – pytanie graficiarza, czy maluje nielegalnie... hmm, chyba mija się z celem lub wręcz w ogóle nie powinno się pojawić.
Jeśli do tej pory nie mieliście okazji zapoznać się z żadnym numerem pisma „Akt”, to wrześniowy numer jest chyba fajną ku temu okazją. Ciekawe teksy publicystyczne, kilka udanych komiksów w środku i perełka w postaci Mawila gwarantują chwile udanej rozrywki. Zresztą dla samej okładki, która przywodzi na myśl festiwalowe plakaty, warto pismo to nabyć.
Tytuł: „Akt” #19
- Wydawnictwo: Asocjacja Komiksu w Toruniu
- Format: 210x297 mm
- Liczba stron: 56
- Oprawa: miękka
- Papier: offsetowy
- Druk: cz.-b. + kolor
- Data wydania: 15 wrzesień 2018
- Cena: 16 zł
Galeria
comments powered by Disqus