„Conan” tom 1: „Narodziny legendy” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 24-09-2018 23:37 ()


Jeszcze kilkanaście miesięcy temu komiksy z nurtu heroic fantasy (nie licząc nietypowego pod tym względem „Sláine’a” oraz publikowanego od wielkiego dzwonu „Elryka”) w polskiej wersji językowej były co najwyżej tzw. marzeniem ściętej głowy. Obecnie fani tego nurtu co dwa tygodnie mają sposobność uzupełniać swoje komiksowe zbiory o kolejne tomy kioskowej kolekcji „Conan Barbarzyńca” prezentującej przedruki z kultowego dla wielu magazynu „The Savage Sword of Conan”. Na tym jednak nie koniec, jako że swoje przysłowiowe trzy grosze w tym temacie „dołożyła” polska filia Egmontu.

Tym sposobem w sierpniu bieżącego roku w ofercie tego wydawcy znalazł się pokaźnej objętości album (blisko pół tysiąca stron!) zbierający wybrane epizody serii „Conan” publikowanej pod szyldem wydawnictwa Dark Horse w latach 2003-2008. Nieprzypadkowo, bo z tego, co swego czasu wspominał Tomasz Kołodziejczak (redaktor naczelny Klubu Świata Komiksu), perypetie cymeryjskiego obieżyświata były jednym z trzech tytułów – „Kajtka i Koka w kosmosie" oraz „Gnata” – na którego wydaniu zależało mu najbardziej. Nie jest to zresztą jego pierwsze podejście do tego tematu, jako że już w latach 2004-2005 ten sam wydawca zaproponował polskim czytelnikom część zawartości „Narodzin legendy”. Z różnych względów ówczesny odbiór tego tytułu okazał się niewystarczający do jego dalszej prezentacji. Przekształcenia rynkowe, do których od tego momentu doszło, umożliwiły jednak ponowne podjęcie tej inicjatywy. Do tego w formule edycyjnej, która potencjalnym odbiorcom zapewni mnóstwo klimatycznej lektury. Wszak w tym przypadku mamy do czynienia z twórczą adaptacją dorobku faktycznego „ojca” heroic fantasy w osobie Roberta R. Howarda. A co by o tym autorze nie mówić, generowanie osobliwej/niepokojącej nastrojowości stanowiło jeden z najistotniejszych składników jego utworów.

Znany z takich tytułów jak m.in. „Marvels” („Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 13), „Avengers: Na zawsze” („Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 61 i 66) i „Power Company” Kurt Busiek podjął się zadania przełożenia prozy teksańskiego prozaika na „mowę” komiksu z uwzględnieniem współczesnych temu przedsięwzięciu modeli narracyjnych. Zadania łatwego nie miał nie tylko ze względu na wymagających fanów twórczości Howarda, ale też za sprawą wysokiej oceny prac jego poprzednika w tej roli, tj. Roya Thomasa, pomysłodawcę i przez długie lata głównego realizatora adaptowania przygód Conana Barbarzyńcy z myślą o czytelnikach komiksów. Względnie prędko okazało się, że formułowane m.in. przez część publicystów magazynu „Wizard” obawy co do jakości serii ze „stajni” Dark Horse nijak się mają do rzeczywistości. Prace Busieka z miejsca zdobyły sobie poważanie u komiksowej braci, w czym istotne udział miał efekt wysiłków autorów warstwy plastycznej serii. Do tego wykonanej przy zastosowaniu popularnej wówczas metody nakładania kolorów.

W niniejszej edycji tego cyklu Conana poznajemy dosłownie w momencie jego narodzin. Jak bowiem pamiętają czytelnicy dokonań jego twórcy, przyszły monarcha Akwilonii przeszedł na świat w trakcie zmagań Cymeryjczyków z łupiącymi ich ziemie Vanirami. Ów zrodzony na polu bitwy syn kowala już od wczesnej młodości wykazywał się nie tylko krzepkością i nadspodziewaną jak na malca zręcznością, ale też charyzmą i wynikłym z tej cechy jego osobowości posłuchem. Wsłuchując się w opowieści swego niegdyś grasującego po krainach południa dziadka, nabrał on ponadto przemożnej chęci pójścia w ślady rzeczonego. Zanim to jednak nastąpiło, młody Conan zmuszony był przejść życiowe inicjacje: najpierw w ramach rówieśniczej i wioskowej hierarchii, a z czasem także podczas pamiętnego wydarzenia, tj. zdobycia przez Cymeryjczyków akwilońskiego fortu Venarium i wycięcia w pień jego załogi. Właśnie to wydarzenie okazało się dla naonczas piętnastoletniego Conana (notabene jednego z najbardziej zaciekłych uczestników szturmu) momentem przełomowym, po którym zdecydował się on zrealizować marzenia o ujrzeniu na własne oczy odległych krain – w tym zwłaszcza sławionej w legendach rajskiej Hiperborei, krainy spełnionej ponoć szczęśliwości.

Busiek nakreślił w tej opowieści przekonujący portret psychologiczny powierzonej mu ikony popkutury. I to zarówno przybliżając wczesny etap jego dorastania pośród smaganych mroźnymi wichrami podnóży cymeryjskich gór, jak i okresu, gdy wędrował on zarówno po wspomnianej północy, jak i królestwach jeszcze bardziej odległego południa. Bez względu czy miał on do czynienia z bandami aesirskich rabusiów, córą lodowego olbrzyma czy też swoim emblematycznym adwersarzem w osobie Toth-Amona scenarzysta zdołał uchwycić jego zasadniczą cechę: barbarzyńską, nieludzką wręcz wytrwałość i żywotność. Co prawda doświadczenie pamiętnego epizodu z opowiadania „Narodzi się wiedźma” (zob. Kolekcja „Conan Barbarzyńca” t. 3) w tej serii dopiero przed nim; niemniej już teraz znać, że witalności z nim niemal tyle, co w całej gwardii władców Turanu. To właśnie ta cecha pozwoliła mu wyjść z najbardziej nawet problematycznych wyzwań oraz przemierzać odległe zakątki świata ery hyboryjskiej. Scenarzysta cyklu umiejętnie ujął także ten aspekt opowiadań Howarda, tj. zapał Conana do rozpoznawania coraz to nowych przestrzeni, w młodości rozbudzoną opowieściami dziadka-obieżyświata. Biorąc pod uwagę niezwykle sprawnie nakreślone przez pomysłodawcę pierwowzoru literackiego realia kreowane prehistorycznej cywilizacji, z całym bogactwem egzotyki i prastarej magii, okoliczność emanowania jej przejawów z kart tej opowieści może tylko cieszyć.

Wśród ilustratorów, którym dane było rewitalizować legendę Conana według interpretacji Kurta Busieka, szczególne miejsce zajmuje Cary Nord. A to z tego względu, że to właśnie jego metoda ujmowania konceptów wspomnianego scenarzysty w kadr okazała się najbardziej dla tej serii charakterystyczna. Minimalistyczna, acz zarazem ekspresyjna kreska tego autora uzupełniona cenioną wówczas manierą kolorystyczną zastosowaną m.in. w ówczesnych bestselerowych produkcjach Marvela (zob. „Wolverine: Geneza” - „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 36 – oraz „1602” - „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela” t. 46) w przypadku tytułów opartych na literackim dziedzictwie Roberta E. Howarda stanowiła zupełnie nową jakość. Uczciwie trzeba przyznać, że owe prace (w tym także wykonane w odmiennej stylistyce epizody Grega Rutha) wiele zachowały ze swego pierwotnego uroku. Znać dzikość i furię świata, który ledwo zdołał wydobyć się z otchłani barbarzyństwa spowodowanego tzw. Wielki Kataklizmem (tj. gwałtownymi zmianami w tektonice kontynentu turiańskiego, które dziesiątki tysięcy lat wcześniej pochłonęły cywilizacje o tej samej nazwie) oraz jego zmagających się o bogactwa czy choćby prawo do życia mieszkańców. Koloryści – w tym zasłużenie ceniony Dave Stewart (zob. „Catwoman: Rzymskie wakacje”) – dołożyli starań, aby ów nastrój pogłębić.

Za sprawą niniejszego zbioru Kurt „Ja Wam Rozpiszę Wszystko” Busiek po raz kolejny udowodnił swoją wartość jako scenarzysty „wielozadaniowego”, nieobawiającego się żadnego wyzwania i na ogół z wyzwań tych wychodzącego z przysłowiową tarczą. Trafnie uzupełnił on biografię Conana o wątki w prozie Howarda (tudzież jej wcześniejszych adaptacjach) niewystępujące, a zarazem wzbogacające profil psychologiczny tej postaci. Do tego stopnia, że po kolejną komiksową „cegłę” sygnowaną logiem „Czarnego Konia” chciałoby się sięgnąć z tzw. marszu. Jednak na tę możliwość fani przekazów zebranych w „Kronikach Nemedyjskich” zmuszeni będą poczekać do grudnia.  

 

Tytuł: „Conan” tom 1: „Narodziny legendy”

  • Tytuł oryginału:  „Conan Omnibus Volume 1: Birth of the Legend”
  • Scenariusz:  Kurt Busiek
  • Rysunki: Cary Nord, Greg Ruth, Thomas Yeates, Tom Mandrake
  • Kolory:  Dave Stewart, Greg Ruth
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Dariusz Stańczyk
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dark Horse
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej:  7 grudnia 2016 r.
  • Data publikacji wersji polskiej: 22 sierpnia 2018 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,5 x 26,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 468
  • Cena: 119,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Conan”  nr 0-15 (listopad 2003, luty-kwiecień 2005), 23 (grudzień 2005), 32 (wrzesień 2006), 45-46 (październik-listopad 2007).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus