Komiksowe podsumowanie 2016 roku!

Autor: Redakcja Redaktor: Motyl

Dodane: 10-01-2017 20:00 ()


Ponad sześćset tytułów zaprezentowali wydawcy w minionym roku. W historii rodzimego rynku komiksowego takiego urodzaju nie było. Nikt nie mógł narzekać, ponieważ oferta jest tak szeroka, że bez wątpienia każdy miłośnik historyjek obrazkowych znajdzie w niej coś dla siebie. Wydawcy sięgają zarówno po dzieła uznanych i nagradzanych autorów, jak i nie boją  się publikować długich serii. Eldorado nad Wisłą, inaczej nie sposób nazwać tego kłopotu bogactwa.

Jak co roku postanowiliśmy podsumować minione dwanaście miesięcy i zaprezentować redakcyjne top 10 tytułów, które wywarły na nas największe wrażenie. Zapraszamy zatem do prześledzenia redakcyjnych typów, które złożyły się na poniższy ranking najlepszych komiksów 2016 roku!

 

Miejsce 10 ex aequo:

Kościsko (Kultura Gniewu)/ Batman: Ziemia Jeden tom 2 (Egmont)

Miejsce 9:

Przygody Stasia i Złej Nogi (Kultura Gniewu)

Miejsce 8:

Kryzys na Nieskończonych Ziemiach (Egmont)

Miejsce 7:

Skład główny tom 2 (Ongrys)

Miejsce 6:

Jessica Jones: Alias (Mucha Comics)

Miejsce 5:

Azymut (Wydawnictwo Komiksowe)

Miejsce 4:

Skalp (Egmont)

Miejsce 3:

Miracleman (Mucha Comics)

Miejsce 2:

Gotham Central (Egmont)

Miejsce 1:

Sandman: Uwertura (Egmont)

 

 

Marcin Andrys

 

Wybranie dziesięciu tytułów z morza pozycji, które wylały się na nasz rynek w ubiegłym roku, jest zadaniem niełatwym. Z pewnością jedynie nielicznej grupie zagorzałych czytelników udało się zapoznać z całością tak bogatej oferty. Nie warto jednak narzekać, gdy wydawcy prześcigają się w prezentacji kolejnych wyśmienitych tytułów, starając się dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców, a zarazem zwrócić naszą uwagę na tytuły ważne i cenione na zachodzie. Również oferta rodzimych tytułów z roku na rok się powiększa. Jeżeli jakiś tytuł nie załapał się do dziesiątki, nie oznacza to, że jest gorszym komiksem, a jedynie nie sposób wszystkich pereł wydawniczych zmieścić w tradycyjnym rankingu. Oto moje typy:

10. Wielki Martwy

9. Universal War One tom 2

8. Skalp

7. Sandman: Uwertura

6. Batman: Ziemia Jeden tom 2

5. Gotham Central

4. Jessica Jones: Alias

3. Kosmiczne rupiecie

2. Miejsca

1. Skład główny tom 2

 

Małgorzata Chudziak

 

Miejsce 10: Amerykańska Liga Sprawiedliwości - JLA, tom 3

Grant Morrison jest scenarzystą czerpiącym pełnymi garściami z minionych epok komiksowych, za co uwielbiam. Tym razem Liga połączy siły ze Stowarzyszeniem Sprawiedliwości – historycznie pierwszą organizacją superbohaterską ze świata DC. Dawni bohaterowie wyciągnięci ze Złotej Ery Komiksu, ruszają do akcji ramię w ramię z kolejnym pokoleniem herosów, patrzących na nich z podziwem i szacunkiem.

Miejsce 9: Przygody Stasia i Złej Nogi

Autorowi udało się wspaniale oddać wszystkie smutki i zmartwienia dorosłych oglądane oczyma dziecka. Staś to postać, którą pokochałam od pierwszych stron, a jego perypetie chwyciły mnie za serce. Obserwowanie jak zmaga się z chorobą, budziło strach, bo do końca nie było wiadomo czy aby na pewno wyjdzie z tej bitwy jako zwycięzca?

Miejsce 8: Nasz przyjaciel Szatan

Szatan, który ma kryzys wieku średniego, postanawia pozwać Kościół katolicki o zniesławienie. Na tak niezwykłym pomyśle autorzy zbudowali lekką i zabawną historię. Ironiczny humor, fantastyczne rysunki oraz najmilsze wcielenie Szatana, jakie w życiu widziałam, sprawiają, że zapewne nieraz wrócę do tego komiksu.

Miejsce 7: Jessica Jones: Alias

Komiks Marvela skupiający się na zwykłych ludziach, ale pamiętający, że są oni osadzeni w świecie pełnym herosów. Superbohaterka, która nie chce już nią być oraz intrygi na najwyższych szczeblach władzy. Całości dopełniają brudne, toporne rysunki Gaydosa, perfekcyjnie wpasowujące się w klimat opowiadanej historii.

Miejsce 6: Kryzys na Nieskończonych Ziemiach

Jedno z najważniejszych komiksowych wydarzeń w świecie DC. Komiks, który kompleksowo uporządkował uniwersum i nadał mu kształt na wiele lat. Scenarzyści i rysownicy po dziś dzień odnoszą się do wydarzeń zawartych w tej historii. Kryzys na Nieskończonych Ziemiach to komiks, który wypada znać.

Miejsce 5: Chłopaki tom 1 - Jak na imię tej grze

Ennis postanowił pokazać nam klasycznych bohaterów jako zgraję samolubnych erotomanów, których ktoś musi pilnować. Odważna zabawa konwencją, superbohaterowie kierujący się głównie niskimi pobudkami i żądzami, oraz tytułowe Chłopaki  mające dosyć takiego stanu rzeczy. Szokujący, momentami wulgarny kawał dobrego komiksu.

Miejsce 4: Locke & Key tom 6 - Alfa i Omega

Seria, którą pokochałam od pierwszej strony, dotarła do końca. Ostatni tom zamyka wiele wątków i nie zostawia czytelników z poczuciem niedosytu. Wszystko odpowiednio wyjaśnione, postaci wspaniale rozwinięte a skomplikowany świat kluczy i zamków nabiera sensu. Dawno nie czytałam tak satysfakcjonującego zakończonia serii.

Miejsce 3: Gotham Central

Ukazanie świeżego spojrzenia na Gotham i przestępczość w nim panującą. Czytelnik nie skacze po dachach razem z wielkim nietoperzem, ale towarzyszy policjantom podczas wykonywania ich pracy. Historia trzyma w napięciu do ostatniej strony, a bohaterowie z krwi i kości budzą zaciekawienie podczas lektury. Seria o przestępcach prawie bez Batmana, którą czyta się lepiej niż lwią część przygód Mrocznego Rycerza.

Miejsce 2: Miracleman

Dzieło Alana Moora (autora takich dzieł jak Strażnicy, czy V jak Vendetta) rekonstruuje świat superbohaterów ukształtowany w latach 50. Historia jest pomostem łączącym Srebrną z Brązową Erą Komiksową. Nie jest to jednak klasyczny komiks superbohaterski – to próba odpowiedzenia na pytanie, co by było, gdyby obrońcy prawa obdarzeni nadludzkimi mocami faktycznie żyli w naszym świecie.

Miejsce 1: Sandman: Uwertura

Powrót do dawno zakończonej serii, którego się obawiałam. Gaiman jednak udowadnia, że zna swoich bohaterów bardzo dobrze i ponownie umiejętnie wciąga czytelnika do świata Sandmana. Co zasługuje na specjalne wyróżnienie to przepiękne rysunki Williamsa III, sprawiające, że każdy kadr to małe dzieło sztuki. Połączenie historii o bohaterach, za którymi tęskniłam z zachwycającą warstwą graficzną, czynią lekturę najlepszym komiksowym doznaniem tego roku.

 

 

Paweł Ciołkiewicz

 

  1. Sandman: Uwertura (Egmont)

Z „Uwerturą” mam pewien kłopot. Po pierwszej lekturze uznałem (z przerażeniem), że nie ma w nim nic nadzwyczajnego poza genialnymi rysunkami. Nie dawało mi to jednak spokoju. Przecież w końcu Neil Gaiman wielkim scenarzystą jest, a „Sandman”, wiadomo… Przeczytałem zatem drugi raz i powoli poszczególne elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsca. Podróż Władcy Snów stała się nieco bardziej frapująca. Nie upieram się jednak, że jest to arcydzieło na miarę klasycznej serii, ale nie sposób wykluczyć, że po bardziej wnikliwej lekturze komiks jeszcze zyska na wartości. A jeśli nawet nie, to i tak dziesiąte miejsce w tym zestawieniu zapewniają mu genialne, ukazujące nowe możliwości obrazkowej narracji, rysunki J.H. Williamsa III oraz niesamowite okładki Dave’a McKeana.

  1. Ranx. Wydanie zbiorcze (Kultura Gniewu)

Kultowy undergroundowy komiks w 2016 roku ukazał się w całości po polsku. Pełne nieuzasadnionej przemocy i dwuznacznych aluzji seksualnych perypetie Ranxa stanowią nie tylko popis graficznych umiejętności Tanino Liberatore, ale także są niezwykle intrygującym, satyryczno-ironicznym komentarzem nieżyjącego już Stefano Tamburiniego na temat norm społecznych oraz reguł rządzących światem kultury i sztuki formułowanym z undergroundowych pozycji. Mimo lat komiks pozostaje zadziwiająco aktualny (choć to akurat nie jest powód do radości).

  1.   Locke and Key tom 6: Alfa i Omega (Taurus)

W ostatnim tomie serii Joe Hill wznosi się na wyżyny swoich umiejętności, w niezwykle interesujący sposób splatając poszczególne wątki i angażując w akcję wszystkie postaci, które pojawiały się na przestrzeni całej opowieści. Szczególnie wyraźnie widać to w epilogu, kiedy scenarzysta sprawia, że musimy sięgnąć pamięcią do zdarzeń opisanych w tomie czwartym. Zresztą, by cieszyć się wszystkimi niuansami zawartymi w ostatniej odsłonie serii, warto odświeżyć sobie wszystkie poprzednie części. „Locke and Key” nie byłby tak świetną serią, gdyby nie Gabriel Rodriguez. Jego rysunki nasycone symboliką, którą odkrywamy stopniowo podczas drugiej, czy nawet trzeciej lektury niezmiennie dostarczały wielu pozytywnych wrażeń. Mając już na półce wszystkie tomy i znając zakończenie, warto zacząć lekturę jeszcze raz od początku, tym razem koncentrując się już nie na samej akcji, ale na walorach warsztatowych tej opowieści.

  1.   Vasco księga pierwsza (Wydawnictwo Kurc)

„Vasco” to jedna z tych serii, których z utęsknieniem wyczekiwali czytelnicy o nieco nostalgicznych skłonnościach, pamiętający wydania tego komiksu z początku lat dziewięćdziesiątych. Dwadzieścia sześć lat później Wydawnictwo Kurc rozpoczyna edycję tej serii w tomach zbiorczych zawierających po trzy albumy i oczywiście masę interesujących dodatków. Gilles Chaillet snuje swoje opowieści w bardzo interesujący sposób, ale to nie sama akcja jest głównym atutem tego komiksu. Autor daje się bowiem poznać jako osoba zafascynowana historią Włoch. Wszystkie przygody, jakie spotykają dzielnego, choć niepozornego Vasco są osadzone w pieczołowicie zrekonstruowanych realiach historycznych. Dzięki temu lektura komiksu stanowi nie tylko okazję do dobrej zabawy, ale także może być źródłem wiedzy historycznej. Na osobny komentarz zasługuje warstwa graficzna. W oczy rzuca się przede wszystkim niezwykła dokładność w kreowaniu szczegółów architektonicznych i krajobrazów. Chaillet z benedyktyńską pieczołowitością odtwarza najdrobniejsze nawet detale wnętrz i budowli, udowadniając, że historia jest fascynująca.

  1.   Skład główny tom 2 (Ongrys)

Aż sześć lat przyszło czekać polskiemu czytelnikowi na kontynuację świetnej serii stworzonej przez Régisa Loisela i Jean-Louisa Trippa. Po wydanym w 2010 roku pierwszym tomie „Składu głównego”, w 2016 roku ukazała się druga odsłona opowieści o zwyczajnym i przez to niezwykle ciekawym życiu społeczności wioski Notre-Dame-des-Lacs. Stwierdzenie, że po wyznaniu Serge’a Brouilleta, które zakończyło pierwszy tom, świat Marie Ducharme się zawalił, byłoby przesadą, ale wiele spraw na pewno znacznie się skomplikowało. Teraz oboje muszą układać swoje relacje na nowo. Komiks nadal zachwyca również warstwą graficzną. Rysunki Loisela, opracowane przez Trippa i pokolorowane przez Lapierre’a są doskonałe. Każdy kadr urzeka szczegółami oraz niepowtarzalną grą światła i cienia. Twarze i sylwetki bohaterów są typowo loiselowskie, ale już wielowymiarowość i głębia kadrów to zasługa Trippa. Delikatne, nieco przytłumione pastelowe kolory stanowią świetne dopełnienie całości.

  1.   Z biegiem sztuki (Timof i Cisi Wspólnicy)

„Z biegiem sztuki” to niezwykła podróż przez historię w towarzystwie mistrzów pędzla. Gradimir Smudja wspólnie ze swoją córką Ivaną zabiera nas do świata wykreowanego przez wielkich malarzy, opowiadając przy tym fantastyczne historie. Główną bohaterką opowieści jest Luna – rudowłosa dziewczyna, którą poznaliśmy już w drugim tomie komiksu „Vincent i van Gogh” zatytułowanym „Trzy księżyce”. W magicznej podróży przez historię sztuki towarzyszy jej kot Vincent, którego również znamy ze wspomnianego komiksu. Gradimir Smudja, który dał się już poznać jako najlepszy malarz wśród komiksiarzy, po raz kolejny potwierdza swój kunszt. Przenosząc swoich bohaterów do pracowni genialnych twórców, nie tylko umieszcza w poszczególnych panelach ich dzieła, ale także dopasowuje swój styl graficzny do stylu mistrzów, o których akurat opowiada. Co ważne, rysunki Smudji pomimo tego, że są w gruncie rzeczy małymi obrazami, nie tracą nic z komiksowej dynamiki. Oryginalne kadrowanie, zabawy z perspektywą i odważne eksperymentowanie z kolorami sprawiają, że komiksem można cieszyć się niczym prawdziwym dziełem sztuki.

  1.   Codzienna walka (Wydawnictwo Komiksowe)

„Codzienna walka” to dość smutna opowieść o zwyczajnym życiu znerwicowanego trzydziestoletniego fotografa, który próbuje poradzić sobie z problemami dnia codziennego. Są wśród nich kłopoty błahe, ale trafiają się także takie, które wywracają całe jego życie do góry nogami. Te zmagania są być może mało spektakularne, ale z jakiegoś powodu od komiksu trudno się oderwać. Z poważnymi treściami kontrastują – przynajmniej na pierwszy rzut okaz – rysunki, w których można dostrzec wpływy Christophe’a Blaina czy Joana Sfara. Manu Larcenet nadał swojej opowieści formę kojarzącą się nieco z komiksami dla dzieci, ale w treści jest to bez wątpienia rzecz adresowana do dojrzałego czytelnika.

  1.   Azymut (Wydawnictwo Komiksowe)

Trzy tomy „Azymutu” wydane w ubiegłym roku to cudowna komiksowa perełka. Opowieść rozgrywa się w bajecznie kolorowym i wypełnionym dziwnymi stworzeniami świecie, w którym zniknął… biegun północny. Wilfrid Lupano umiejętnie prowadzi narrację i rozwija charakterystyki poszczególnych bohaterów, stopniowo sygnalizując łączące ich zależności. Opowieść ma dynamiczny charakter, co jest rezultatem rezygnacji z dodatkowych opisów. Nie ma tu narratora, który snułby swoją opowieść, lecz wszystko rozgrywa się w błyskotliwych dialogach. Czytelnik od samego początku zostaje zatem wrzucony w wir zdarzeń i musi budować sobie wyobrażenie o tym, co się dzieje na podstawie rozmów głównych bohaterów. Rysunki to prawdziwe akwarelowe arcydzieła, dzięki czemu lektura tego komiksu to czysta przyjemność.

  1. Wielki Martwy (Sideca)

„Wieli Martwy” to bez wątpienia jeden z cykli, który można uznać za objawienie roku 2016, choć przecież niemal do ostatniej chwili nic tego nie zapowiadało. Sideca – swoim zwyczajem – po okresie wzmożonej aktywności przeszła w stan hibernacji, który zakończyło dopiero pojawienie się „Wielkiego Martwego”. Jest to komiks, który od samego początku zaskakuje czytelnika. Kiedy po pierwszych planszach oczekujemy opowieści obyczajowej, niespodziewanie przenosimy się do baśniowej krainy fantasy. Gdy wydaje się, że pozostaniemy w niej na dłużej, równie nieoczekiwanie wracamy do paryskiej rzeczywistości, ale tylko po to, by przekonać się, że zaczyna ona przypominać realia charakterystyczne dla opowieści postapokaliptycznych. Opowieść stworzoną przez Jean-Blaise Djiana oraz Régisa Loisela czyta się doskonale nie tylko za sprawą świetnego scenariusza, ale także dzięki interesującej oprawie graficznej. Vincent Mallié kreuje przepiękne baśniowe światy, natomiast François Lapierre nadaje im nastrojową kolorystykę. Lektura obowiązkowa.

  1.   Miracleman (Mucha Comics)

Tym razem kwestia pierwszego miejsca była dla mnie oczywista. Alan Moore, dla niepoznaki określany tu mianem Pierwotnego Scenarzysty (zresztą gdyby istniał jakiś prawdziwy Pierwotny Scenarzysta, to na pewno nazywałby sam siebie Alanem Moore’em), rozprawia się z mitem superbohaterskim w wyjątkowo bezlitosny a zarazem porywający sposób. Radosny, beztroski – i oczywiście nieco głupkowaty – superbohater stworzony w latach pięćdziesiątych zamienia się w jego interpretacji z zniszczonego życiem mężczyznę, który stopniowo oddala się od swoich bliskich oraz zwykłych problemów doczesnego świata i powoli pogrąża się w szaleństwie, szukając odpowiedzi na pytania o własną przeszłość. Wraz rozwojem akcji zakwestionowane zostaje jego człowieczeństwo, a granica pomiędzy dobrem i złem niemal całkowicie zanika. Komiks szokuje brutalnością, ale w tym przypadku jest ona w pełni uzasadniona i niesie ze sobą istotne przesłania. Alan Moore testował w tej opowieści wiele wątków, które później jeszcze rozwijał – na przykład w kultowych „Strażnikach”. Komiks wymaga nieco cierpliwości, ale wynagradza ją sowicie.

 

Jarosław Drożdżewski

 

Dobrych komiksów w minionym roku było mnóstwo, wybrałem dziesiątkę, która według mnie wypadła najlepiej, a która zapadła mi w pamięć najbardziej. W podsumowaniu brakuje Rafała Szłapy (o dziwo), ale tak to jest, jak się nie wydaje nic nowego.

10. Radioactive Cross/Szlamtologia/Violent Skate Bulddogs Łukasz Kowalczuk – jak ja kocham ten kowalczukowy szlam w jego komiksach. Ciężko wyróżnić jedną historię, dlatego też moją listę zamyka jego tegoroczna „trylogia”.

9. Jestem Bogiem #3 Hubert Ronek - Trzecia część serii Huberta Ronka jest godnym podsumowaniem wszystkiego, co działo się w „Jestem Bogiem” od samego początku. Warto sięgnąć po ten tytuł, skonfrontować się z trudnymi pytaniami stawianymi przez autora (a ukrytymi pod płaszczykiem dobrej zabawy i humoru) i czekać na kolejne odsłony przygód Jana Reśniaka.

8. Spotkanie w Phoenix Tony Sandoval - „Spotkanie w Phoenix” jest naprawdę dobrym komiksem w portfolio Meksykanina. I choć problem emigrantów może wzbudzać skrajne emocje, tak przedstawiona historia chwyta za serce i oferuje nam bardzo emocjonalną opowieść autobiograficzną. Dużo akcji zilustrowanej genialną kreską daje w konsekwencji komiks zdecydowanie godny polecenia. Dla fanów Sandovala to pozycja obowiązkowa, dzięki której mogą dowiedzieć się tak wielu osobistych rzeczy o tym twórcy.

7. Wilcze Tropy #5 – Żelazny Sławomir Zajączkowski, Krzysztof Wyrzykowski - Najnowsza odsłona serii „Wilcze tropy” jest jak zawsze godna polecenia. Pamiętając, że nie ukaże ona całego życia tego żołnierza, możemy się cieszyć tym, że obserwujemy prowadzone przez niego akcje. Autorzy skupili się też na pokazaniu charakteru „Żelaznego”, co im się zdecydowanie udało. Ponadto w tytule jest sporo akcji, przez co komiks z pewnością nie będzie czytelnika nużył.

6. Bezból Filip Myszkowski - Warto pamiętać, że „Bezból” rzeczywiście oferuje coś więcej niż tylko bezmyślną sieczkę. To kawał bardzo przyjemnej rozrywki. Myszkowski potrafi zabawić się konwencją i zręcznie połączyć pozornie niepasujące do siebie elementy, tworząc historie, które nie nudzą.

5. Inka Paulina Królikowska, Daniel Baum - „Inka” w mojej ocenie jest komiksem wybornym. To nie tylko bardzo cenna lekcja historii dla młodszych i starszych, ale również po prostu dobry komiks. Dobrze skonstruowany, z bardzo ciekawą oprawą graficzną należy do tych komiksów historycznych, które reklamują nie tylko daną postać, o której jest w nim mowa, ale i całe medium, jakim jest komiks.

4. Berserk #9 Kentaro Miura - Przyznam szczerze, że dziewiąty "Berserk" zaskoczył mnie jak najbardziej pozytywnie, stając się jedną z najmocniejszych (jeśli nie najlepszą) części z tych, które ukazały się dotychczas. Jest w niej wszystko to co potrzeba, aby czytelnika wciągnąć w lekturę, czyli akcja i jej zwroty, zaskoczenia, walka no i szczypta ostrzejszych scen. Dodatkowo jeszcze jest w tym jakaś głębia i przede wszystkim pomysł.

3. Tylko Wrestling jest prawdziwy Łukasz Kowalczuk - Ta historia jest naprawdę udanym komiksem. Zarówno pierwsza część, w której Kowalczuk przybliża swoje pierwsze spotkania z komiksem czy postaciami/bohaterami z dzieciństwa (Stary ja też jarałem się Yokozuną, He-Manem czy Tygrysią Maską) czy debiut na trybunach piłkarskich, jak i druga odsłona, do której płynnie przechodzi on, opowiadając o objawieniu w postaci Wrestlingu. Jeśli więc jesteście fanami wrestlingu albo urodziliście się na początku lat 80-tych, to komiks jest dla was. Dużo akcji, jeszcze więcej wspomnień to gwarancja tego, że będzie to dla czytelnika opowieść, której przeczytania nie będziecie żałować.

2. Kryjówka dezertera Junji Ito - „Kryjówka dezertera” to niemalże 400 stron wybornej uczty z komiksem grozy. Myślę, że najwięksi malkontenci odnajdą tu coś dla siebie z uwagi na dużą różnorodność kolejnych historii. Ito pokazuje, że nawet w dość specyficznym gatunku, jakim jest horror, można podejść do tematu z wielu perspektyw. Dla mnie był to też duży powiew świeżości w jego twórczości, dzięki któremu odkryłem go niejako na nowo. Fani Ito dostaną w ten mandze wszystko to, za co go pokochali, czyli strach, obrzydzenie, pomysłowość i gore, otrzymując przy tym coś ponadto. Od czasów „Spirali” polecałem wiele mang Ito, ale chyba jeszcze żadnej z tak czystym sumieniem.

1. Przygody Stasia i Złej Nogi Tomasz Grządziela - Cały ten komiks to opowieść o walce o przetrwanie i normalność. Nie ma szans, aby któryś z czytelników nie wzruszył się podczas lektury komiksu. Ta historia to też doskonały przykład tego, jak fantastycznym medium jest komiks i jak poważnych tematów może dotykać. „Przygody Stasia i Złej Nogi” to naprawdę piękny (i nie jest to stwierdzenie patetyczne) komiks. Na tych poukładanych komiksowych paskach przeplata się wszystko to, co jest normalnym elementem życia takiej rodziny. Śmiech, smutek, walka i zwątpienie. Tego wszystkiego mamy w tym komiksie mnóstwo, przez co historia ta w mojej skromnej opinii jest największym tegorocznym zaskoczeniem w komiksowym, polskim światku.

 

Damian Maksymowicz

 

2016 to kolejny rok z bogatą ofertą komiksów w rodzimym języku. Dane mi było przeczytać więcej komiksów spoza amerykańskiego mainstreamu. Cieszy mnie to niemal równie mocno, jak debiut Wielkiej Kolekcji Komiksów DC - jako fan DC nie mogłem przemilczeć tego faktu.  W momencie ogłoszenia polskiej premiery nowego Sandmana, 1 miejsce było już właściwie pewne - wszak to arcydzieło. Prawdziwa walka toczyła się o 2 miejsce. Przez las jest dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem, nad którym rozpływałem się już w recenzji. Tworząc top listę, narzuciłem sobie dwa ograniczenia. Po pierwsze, nie uwzględniłem na niej komiksów, które już kiedyś ukazały się w Polsce - stąd brak w zestawieniu  Y: Ostatniego z mężczyzn. Nie wziąłem także pod uwagę serii, których pierwsze tomy ukazały się przed 2016 rokiem. Przez co nie ma w topce kolejnych tomów Sagi czy też 18 tomu Baśni (Maluchy w krainie zabawek) - zdecydowanie najlepszego w całej serii.

10. Morze po kolana

9. Flashpoint - punkt krytyczny

8. Nasz przyjaciel Szatan

7. Daredevil: Wściekłość i wrzask

6. Catwoman: Na tropie Catwoman

5. Patience

4. Kościsko

3. Gotham Central

2. Przez las

1. Sandman: Uwertura

 

Przemysław Mazur

 

Kolejny (miejmy nadzieję, że nie ostatni) rok komiksowej hossy za nami. Nasi wydawcy (których notabene jest coraz więcej) zdają się nie tracić zapału do prezentacji coraz to nowych tytułów. Tym samym wciąż jest w czym przebierać; do tego z bardzo różnorodnych sfer komiksowego medium: od rozrywki w najczystszej postaci, poprzez uznaną klasykę aż po mniej lub bardziej przekonujące eksperymenty formalne. Tym razem ograniczaliśmy się do zaledwie dziesięciu co przy obecnej podaży (i nierzadko również wysokiej jakości oferty) okazało się – przynajmniej dla mnie – arcytrudnym wyzwaniem.

 

10. Ed Brubaker, Sean Phillips, Fatale: Modlitwa o deszcz, Mucha Comics– preludium finału tej niezwykle pociągającej serii paradoksalnie jawi się jeszcze lepiej niż jej zwieńczenie (tj. „Klątwa dla demona” – skądinąd także bardzo udana fabuła). Narastającą atmosferę nieuchronności rozstrzygającego starcia pomiędzy tytułową „Kobietą Fatalną” a podążającymi jej tropem wyznawcami plugawego kultu uchwycono z wyczuciem godnym mistrzów klasycznego horroru, a zarazem na miarę potrzeb współczesnego czytelnika, niekoniecznie hołdującego ogranym schematom. Przyczynia się ku temu także warstwa plastyczna tego utworu, intrygujący amalgamat stylu realistycznego z buzującą, nasyconą mrokiem wrażeniowością. Niniejsza seria to ogólnie jedna z najciekawszych propozycji wydawniczych ostatnich lat.

9. Philippe Druillet, Salambo, Egmont Polska – „żelazny” klasyk frankońskiego komiksu, który na polską edycję jedynego jak dotąd utworu swojego autorstwa zmuszony był czekać nadspodziewanie długo. Adaptacja (czy może trafniej: parafraza wzbogacona autorskimi innowacjami) swego czasu wzbudzającej mieszane odczucia powieści „Salambo” Gustava Flauberta okazała się jednak celnym strzałem. Nie jest to może lektura z gatunku „łatwych, lekkich i przyjemnych”, ale z pewnością warto dać jej szansę. Choćby ze względu na niezmiennie oryginalną/osobliwą szatę plastyczną tego tytułu. Frankofoński mistrz nie szczędził bowiem zarówno kreski, jak i nadawania jej wymyślnych, fantazyjnych form.

8. Jacek Widor, Attyla i papież Leon, Alter – mimo że dzieje Imperium Romanum na ogół cieszą się znacznym zainteresowaniem ze strony twórców komiksu (by wspomnieć choćby „Orły Rzymu” Enrico Mariniego), to jednak schyłek funkcjonowania zachodniej części tej struktury politycznej jest przez niech jakby pomijany. Jacek Widor, autor pamiętnego „Metacoma”, zdecydował się przybliżyć istotny epizod z tegoż właśnie momentu dziejowego. Efektem tego jest opowieść o spotkaniu papieża Leona Wielkiego z wodzem Hunów Attylą, zwanym przez historiografów późnego antyku „Biczem bożym”. Klasyczna, staranna kreska, pieczołowitość w odtworzeniu realiów epoki oraz znaczne walory poznawcze tej opowieści czynią z niej jedną z najciekawszych propozycji wydawniczych minionego roku.

7. Grant Morrison, m.in. Howard Porter, JLA t. 1, Egmont Polska – „Szalony Szkot” zwykł być zazwyczaj kojarzony z utworami na tyle osobliwymi, że konwencja superbohaterska zdawała się w jego przypadku jedynie środkiem do celu, nie zaś, zgodnie z oczekiwaniami najmujących go wydawców, celem samym sobie. W przypadku serii „JLA”, która swego czasie szturmem zawojowała serca czytelników po tamtej stronie Wielkiej Wody, Morrison udowodnił, że rozpisanie tętniących akcją, a zarazem pełnych niekonwencjonalnych rozwiązań fabularnych, opowieści z udziałem takich postaci jak obśmiewani przez wielu Superman i Wonder Woman, nie stanowi dlań najmniejszego problemu. Lektura tej serii to radość w najczystszej postaci.

6. Hermann Huppen, Jeremiah: Delta, Elemental – wśród licznie prezentowanych obecnie przejawów twórczości klasyków europejskiego komiksu nie mogło zabraknąć także dokonań Hermanna Huppena. „Jeremiah” to obok „Wież Bois-Maury” i „Comanche” prawdopodobnie najbardziej ceniona inicjatywa tego autora. Postapokalipytczna epopeja przybliżająca nieustanną wędrówkę Jeremiaha i Kurdy’ego to popis kunsztu Hermanna zarówno w wymiarze plastycznym, jak i jego biegłości w opowiadaniu. Jedenasty tom tej sagi to misternie skonstruowana fabuła dobitnie potwierdzająca wysoką ocenę talentów wspomnianego.

5. Sławomir Zajączkowski, Krzysztof Wyrzykowski, Wilcze tropy: Żelazny, IPN Warszawa – według znawców przedmiotu w ramach Podziemia Niepodległościowego udzielało się co najmniej 150 tys. obywateli Rzeczypospolitej okupowanej przez Sowietów oraz zainstalowaną przez nich tzw. władzę ludową. Nic zatem dziwnego, że wśród tej masy patriotów nieumiejących pogodzić się z sowietyzacją Polski, nie zabrakło licznych osobowości wartych uwiecznienia również na kartach komiksu. W kolejnej już odsłonie „Wilczych tropów” wybór jej autorów padł na Zdzisława Badochę ps. „Żelazny”, oficera legendarnej 5 Wileńskiej Brygady AK. Jak zwykle w przypadku autorskiego duetu założenia twórcze tego przedsięwzięcia zrealizowano z brawurą oraz pełnym profesjonalizmem. Status jednej z najchętniej nabywanych, współczesnych polskich serii komiksowych, wydaje się zatem w pełni zasłużony.

4. Geoff Johns, Gary Frank, Batman: Ziemia Jeden t.2, Egmont Polska – kolejna  z licznych reinterpretacji mitu Mrocznego Rycerza, tym razem z założenia stylizowana na maksymalnie bliską naszej rzeczywistości, okazała się jedną z największych, pozytywnych niespodzianek w ofercie DC Comics ostatnich lat. Wydawać się bowiem mogło, że nie sposób już wyjść poza zestaw schematów fabularnych eksploatowany wcześniej przez co najmniej kilku wybitnych twórców. Geoff Johns, współczesny „Doktor Komiks”, który ma swoim dorobku reanimowanie popularności takich postaci jak Green Lantern, Aquaman i Flash, udowodnił, że nie tylko da się raz jeszcze przybliżyć początek kariery Bruce’a Wayne’a w roli pogromcy grasujących w Gotham rzezimieszków, ale też, iż doskonale czuje się w roli kreatora przypadków najpopularniejszej obecnie osobowości uniwersum DC. Nic zatem dziwnego, że drugi tom „Batman: Ziemia Jeden” okazał się w jeszcze większym stopniu udany niż pierwszy.

3. Franciszek Struzik, Dawny komiks polski: Przygody Bezrobotnego Froncka, Prószyński i S-ka/Wydawnictwo Komiksowe – kontynuacja komiksowej archeologii w wykonaniu Wydawnictwa Komiksowego oraz Adama Ruska. Do tego z przysłowiowym przytupem czego przejawem jest liczący przeszło 400 stron wolumin zawierający wybór prasowych pasków być może najbardziej popularnej (obok rzecz jasna Koziołka Matołka), proto-komiksowej osobowości okresu międzywojnia. Kompetentne komentarze w wykonaniu wspomnianego pracownika Biblioteki Narodowej to dodatkowy walor tej publikacji przywracającej w świadomości czytelników gwiazdę niegdyś poczytnego dziennika „Siedem Groszy”.

2. Alan Moore, m.in. John Totleben, Miracleman, Mucha Comics – jak powszechnie wiadomo, „Czarownik z Northampton” (zwany niekiedy „pierwotnym scenarzystą”) z lubością zwykł pozować na bezkompromisowego bojownika w zmaganiach z drenującymi autorów i czytelników krwiopijcami z DC Comics i Marvela. Z tego też powodu przez wiele lat reedycja legendarnych dla wielu przygód Marvelmana (z czasem przemianowanego na Miraclemana) nie była możliwa. Fortunnie jednak to się zmieniło i tym samym również polscy czytelnicy zyskali sposobność do zapoznania się z wczesnym utworem Alana Moore’a, który okazał się zwiastunem rewolucji zaistniałej przy okazji współtworzenia przezeń takich klasyków jak „Saga o Potworze z Bagien” i „Strażnicy”. Komiks, który ewidentnie wyprzedził swoją epokę.

1. Marv Wolfman, George Perez, Kryzys na Nieskończonych Ziemiach, Egmont Polska – na polską edycję tej autentycznie przełomowej opowieści czekałem równo 24 lata. Nie ukrywam zatem, że już tylko zapowiedź jej publikacji w ramach linii wydawniczej „DC Deluxe” przyprawiła mnie o rzadka spotykany entuzjazm. To właśnie z popiołów „Kryzysu…” wyłoniło się zmodernizowane uniwersum DC, które na kilka kolejnych lat zdystansowało Marvela nie tylko pod względem jakości swojej oferty, ale też wyników sprzedaży. Mimo odmiennych niż obecnie standardów narracyjnych oraz maniery plastycznej, która wielbicieli współczesnych komiksów niezależnych przyprawi zapewne o swędzenie dziąseł, trudno temuż utworowi odmówić rozmachu (na jego kartach przewija się przeszło 700 komiksowych osobowości) oraz trafnie uchwyconego dramatyzmu. Krótko mówiąc: kamień milowy superbohaterskiej konwencji.

Wyróżnienie specjalne:

Maciej Jasiński, Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych, Ongrys

 

Jakub Syty

 

Wybrać dziesięć tytułów z ponad sześciuset, które trafiły na polski rynek w roku 2016, uznaję za zadanie niezwykle trudne. Tak, tak, podobnie było rok temu, kiedy trzeba było wskazać piętnaście pozycji spośród ponad pięciuset. Cóż, o ile pierwsza trójka wydała mi się w miarę jasna do obsadzenia, o tyle umowna walka o pozostałe miejsca w rankingu była bardzo zaciekła... A więc, bez wnikania w powody, jakie mną kierowały, moje TOP 10 za rok 2016 wygląda następująco:

10. Wyspa kobiet

9. Jak zbić fortunę w czerwcu '40

8. Comanche

7. Jessica Jones: Alias

6. Largo Winch

5. Gotham Central

4. Skalp

3. Fechmistrz

2. Mooncop

1. Sandman: Uwertura

 

Marcin Waincetel

 

 10. Trupie Gadki: Sezon pierwszy”, Adam Murphy – komiks zarówno dla maluchów głodnych wiedzy na temat historii świata, jak i nieco starszych czytelników, ceniących sobie czarny humor i sprytne żonglowanie popkulturowymi wzorcami. Humorystyczne wywiady z nieżyjącymi gigantami – Einsteinem, Napoleonem, Rasputinem, Marią Antoniną – potrafią szalenie rozbawić, a przy okazji nauczyć! Niekonwencjonalna edukacja zawsze w cenie.

9. „Przygody Stasia i Złej Nogi”, Tomasz „Spell” Grządziela – w równym stopniu dowcipna, co wzruszająca historia niepełnosprawnego chłopca i jego samotnej matki. To wielka sztuka, aby o problemie wykluczenia, ale też osobistej tragedii opowiedzieć w sposób nietypowy, bynajmniej nie ckliwy, natomiast ku pokrzepieniu serc. Spell zaserwował komiks pełen krótkich, emocjonalnych epizodów, które na długo zostają w pamięci

8. „Zapach niewidzialnego”, Milo Manara – erotyczna perełka od mistrza europejskiego, ba, światowego komiksu. Obyczajowe, oczywiście pikantne sceny traktują jednak nie tylko o skrywanych namiętnościach, ale też o społecznym gorsecie pruderii. Manara potrafi kreślić zmysłowe piękno kobiecych ciał, bawiąc się również w subtelne smaczki i nawiązania. Ponoć najbardziej pociągające jest to, co niewidzialne... czy jest tak w istocie?  Odpowiedź jest bardzo kusząca.

7. „Morze po kolana”, Marcin Kołodziejczak, Marcin Podolec – pozornie prosta historia o życiu zwykłych ludzi. Marzeniach, troskach, problemach. Małym i wielkim szczęściu. Ta melancholijna opowieść dzieje się we współczesnej Polsce, dzięki czemu mamy okazję zreflektować się nad społeczno-kulturowym pejzażem naszej ojczyzny. Poruszająca, mądra, cudownie rozrysowana propozycja.

6. „Kościsko”, Karol „KRL” Kalinowski – jednej z najbardziej oczekiwanych polskich komiksów, który w pełni spełnił oczekiwania. Cudownie magiczna opowieść skoncentrowana na ojcowsko-synowskiej relacji. Historia dziejąca się w tytułowym kościsku potrafi wzruszyć, a świat – inspirowany słowiańską mitologią – zupełnie oczarować. Elegancka, szczegółowa kreska KaeRela potrafi zaś hipnotyzować uwagę.

5. „Gotham Central”, Ed Brubaker, Greg Rucka, Michael Lark – zupełnie nowe podejście do świata zbrodni w mieście Mrocznego Rycerza. Zwykli gliniarze muszą mierzyć się nie tylko z psychopatycznymi mordercami, całą galerią niebezpiecznych superzłoczyńców, ale i własnym sumieniem. Co więcej, nie zawsze są oni chętni, aby paktować z Batmanem. Mistrzowie kryminału potrafili rozpisać sugestywny, nieoczywisty świat w odcieniach szarości.

4. „Skalp”, Jason Aaron, R. M. Guerra – seria z Vertigo, którą już teraz można porównywać do najlepszych tytułów z legendarnego imprint DC. Bezkompromisowy kryminał i opowieść sensacyjna, w której szalenie ważne jest obyczajowe tło i etniczne pochodzenie bohaterów. Indianie bywają charakterni, nie zawsze honorowi. Jest w tej historii pewna zwierzęca dzikość przejawiająca się przede wszystkim w zamaszystej kresce, ale też wymowie utworu.

3. „Azymut” Wilfrid Lupano, Jean-Baptiste Andreae – olśniewająca perełka, szalona gra wyobraźni. Próba odpowiedzi na temat istoty czasu, ludzkich marzeń i słabości oraz wielkich tajemnic ze świata fantastyki. Ten komiks zaskakuje wszystkim. Subtelną erotyką, magiczną fauną i florą, egzystencjalnymi metaforami i szaloną przygodą. Tematyczne bogactwo i wizualna cudowność.

2. „Velvet”, Ed Brubaker, Steve Epting – piękna, szalenie tajemnicza, zaradna Velvet to kobieta-kameleon. Jedna z nowszych serii mistrza kryminalnych opisów zilustrowana z klasą przez Eptina. Fotorealistyczne grafiki z jednej strony, a z drugiej nieprawdopodobne historie rodem z opowieści o agencie 007. Najbardziej interesująca jest kwestia stopniowo odkrywanej tożsamości – zarówno tytułowej heroiny, jak i innych aktorów tego zajmującego dramatu. Elegancko, niebezpiecznie, naprawdę fascynujące dzieło.

1. „Fatale: Klątwa dla demona”, Ed Brubaker, Sean Phillips – wyjątkowo satysfakcjonujące zakończenie jednej z najlepszych serii komiksowych na pograniczu horroru i czarnego kryminału. „Fatale” to reinterpretacja wzorca kobiety fatalnej, sugestywne odwoływania do mitologicznej grozy Lovecrafta i nieustanna gra na emocjach. Ostatni tom historii pięknej Josephine potrafi zaskoczyć. Jest w tej historii wszystko, co najlepsze – krwawe zbrodnie, misterne intrygi, nadprzyrodzone niebezpieczeństwo, zmysłowy seks, psychologiczny thriller i odpowiedź na tajemnice... wszechświata.

 


comments powered by Disqus