"Universal War One - Wydanie zbiorcze" tom 2 - recenzja
Dodane: 01-12-2016 17:51 ()
Na rodzimym rynku wydawniczym ze świecą szukać komiksowych pozycji spod znaku hard science fiction. Ilekroć wspomina się ten gatunek, na czoło wysuwa się ponadczasowe dzieło Joe Haldemana i Marvano - Wieczna wojna. Jednakże nie można w nieskończoność karmić czytelnika wznowieniami klasyki, czasem warto sięgnąć po coś nowego, może nie do końca o tak doniosłej wymowie, ale przede wszystkim mającego dostarczyć czytelnikowi zajmującej lektury i nietuzinkowej fabuły. Obie te rzeczy gwarantuje cykl Denisa Bajrama - Universal War One.
Nie jest to rzecz nowa dla polskiego czytelnika, ponieważ już raz UW1 trafiło nad Wisłę. Trzy pierwsze tomy cyklu ukazały się nakładem wydawnictwa Egmont. Mimo że zakończenie trzeciego albumu zamykało niektóre wątki, to wciąż pozostawało wiele niewiadomych. Bajram w swoim kosmicznym dziele skupił się na całkowitej eksploracji wszechświata przez człowieka. Obecnie rozwój technologiczny na Ziemi koncentruje się na miniaturyzacji zdobyczy nauki kosztem podboju kosmosu. W UW1 ten podbój stał się faktem, pod koniec XXI wieku ludzie mają pozaziemskie kolonie, budują olbrzymie statki kosmiczne, okiełznali napęd antygrawitacyjny, a wraz z nim mogą do woli konstruować czarne dziury. Właśnie jedna z nich – nazwana Ścianą – była przyczyną wszystkich kłopotów bohaterów serii. A jest to zgraja przeróżnych osobowości z kryminalną przeszłością, która jako załoga Purgatory zdecydowała się wlecieć we wspomnianą Ścianę.
Bajram tym samem nie ukrywa swojej fascynacji astrofizyką i mechaniką kwantową, ponieważ w UW1 nie chodzi do końca o wojnę wszechświatową. Oczywiście jest ona pokłosiem decyzji podjętych przez ludzi, a także rozszerzającej się strefy wpływów Ziemian, ale autor skupia się na wszystkich możliwych wariantach międzygwiezdnych podróży z uwzględnieniem przeskoków w czasie i paradoksów czasowych (most Einsteina-Rosena). Nie zawsze kurczowo trzyma się powszechnie znanych praw fizyki, ale w jego konstrukcji podróży czasoprzestrzennej wszystko zazębia się na potrzeby scenariusza. A ten aż kipi od naukowych teorii, ciekawych i nietuzinkowych bohaterów – na czoło których wysuwa się geniusz Edward Kalish, a także zaskakujących twistów. Na brak atrakcji nie można narzekać.
Z fabuły UW1 nie można zbyt wiele zdradzić, z prostej przyczyny. Każdy fragment opowieści jest istotny, a decyzje bohaterów mogą zmienić ich przeszłość, przyszłość, obojętnie w jakim wycinku czasu się znajdują.Autor nie pozwala sobie na chaos, w jego wszechświecie wszystko jest uporządkowane, a czas jest tylko kolejną zmienną (czwartym wymiarem w teorii względności), dość często bagatelizowaną przez autorów s-f. Można nawet rzec, że w tym przypadku stanowi on najistotniejszy element, pozwalający wprowadzać różne wariacje na temat alternatywnych rzeczywistości, multiwersów czy paradoksów, które powinny zakończyć się kolapsem znanego nam wszechświata. Biegłość Bajrama w czytelnym skakaniu między okresami oraz ewolucja poglądów bohaterów postawionych w sytuacjach ekstremalnych, wręcz niemożliwych, to najmocniejsze elementy komiksu. Bez wątpienia również galeria barwnych postaci, w tym genialny mózg kosmicznych operacji – Kalish – sprawiają, że przez komiks wręcz się płynie.
Bajram oprócz fabuły zajął się również stroną graficzną komiksu. Jego rysunki, zwłaszcza te utrzymane w mrocznej tonacji, niekiedy w klaustrofobicznych pomieszczeniach, przywodzą na myśl styl Mike’a Deodato Jr. Oprócz kosmicznych fajerwerków, przybliżenia całej gamy zaawansowanych technologicznie pojazdów, autor celuje w minimalizm, starając się jak najczęściej osadzać akcję w kokpitach statków, dusznych i niewielkich pomieszczeniach jednocześnie przenosząc na grunt opowieści tak potrzebny element grozy. Oczywiście daje upust swojej fantazji, rysując wydarzenie o dość silnym wydźwięku czy stawiając na epickość, ale wciąż najważniejszym czynnikiem tej opowieści pozostają dla niego ludzie. Ułomni, owładnięci manią władzy, pragnący zemsty czy rozpaczliwie poszukujący miłości. W wystawianiu bohaterów na wszelkiego rodzaju próby, granie na ich emocjach – twórca radzi sobie bez zarzutu, uprawdopodabniając postawy postaci rzuconych w wir nieprawdopodobnych wydarzeń.
Co do jakości wydania UW1 pozostawia nienaganne wrażenie. Wydawca zdecydował się wpierw opublikować zakończenie historii, jednak patrząc na obszerne streszczenia, jak również dodatki objaśniające niektóre wątki, dopełnił wszelkich starań, aby czytelnik nieznający cyklu bez problemu w nim się odnalazł. Cieszy na pewno fakt, że wydane niegdyś tomy także ukażą się w jednolitej szacie edytorskiej. Bez wątpienia warto sięgnąć po UW1, bo jest to ten rodzaj fantastyki naukowej, skłaniającej do myślenia, zakorzenionej w astrofizyce, której na rodzimym rynku, przeładowanym westernami, brakuje najbardziej. A zawsze istnieje duże prawdopodobieństwo, że doczekamy się również opublikowania UW2. Gorąco polecam, bo warto zapoznać się z wizją wszechświata Bajrama, która tak samo fascynuje, co przeraża.
Tytuł: "Universal War One - Wydanie zbiorcze" tom 2
- Scenariusz: Denis Bajram
- Rysunki: Denis Bajram
- Tłumacz: Wojciech Birek
- Wydawca: Elemental
- Data publikacji 31.10.2016 r.
- Wydawca oryginału: Soleil Productions
- Rok wydania oryginału: 2001-2006
- Format: 215x290 mm
- Oprawa: Twarda
- Papier: Kredowy
- Druk: Kolor
- Ilość stron: 160
- ISBN: 978-83-944286-5-5
- Cena: 99,00 zł.
Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus