„Codzienna walka" - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Raven

Dodane: 05-01-2017 13:29 ()


Ciężko jest z neutralnym nastawieniem podejść do lektury komiksu, który określa się w sieci mianem jednego z najlepszych albumów wydanych w Polsce w 2016 roku. Takie opinie słyszałem o dwóch komiksach obyczajowych - rodzimym „Będziesz smażyć się w piekle” oraz o „Codziennej walce”. Nie miałem okazji czytać komiksu Krzysztofa Owedyka, ale do mych rąk trafiło dzieło Manu Larceneta. Oczekiwania wobec tego tytułu były duże...

…przeczytałem komiks wyjątkowy i poruszający, mówiący o małych rzeczach, jak i problemach na wielką skalę. Niezwykle ludzki, intymny i jednocześnie na swój sposób uniwersalny. To komiks o życiu, a o takich rzeczach pisać jest najtrudniej. Ja w swej recenzji nawet nie zbliżę się do tego, jak zrobił to Larcenet. Praca, rodzina, śmierć - na kartach tego komiksu znajdziecie to wszystko. Perypetie głównego bohatera i jego osobiste problemy pokazane są na tle ówczesnych przemian politycznych i społecznych we Francji. Autor umiejętnie wplótł to w fabułę, przez co ani na chwilę nie przerywa to jej ciągłości.

Marco, bo tak nazywa się bohater, który towarzyszy nam przez ponad dwieście stron, to fotograf-samotnik. Nie lubi swojej pracy i od lat uczęszcza na terapię, by walczyć z całym zestawem fobii i napadami lęku. Boi się dorosłości, zaangażowania, poważnego związku i tego, co on ze sobą niesie. Jego jedynym emocjonalnym wentylem są spotkania z bratem, podczas których gadają o głupotach, palą zioło i grają w gry. Wtedy i tylko wtedy zostawia on za drzwiami swoje problemy. Jako odtrutkę na niemoc twórczą, Marco postanawia sfotografować upadającą stocznię (w której pracował jego ojciec) i jej pracowników. Przebywając w rodzinnych stronach, niechętnie odwiedza rodziców, jakby licząc, że w ten sposób opóźni postępującą chorobę swego ojca i nieuchronność śmierci. Śmierci, o której sam Marco często myśli. Bardziej niż jej boi się jednak życia, ale z biegiem czasu uczy się z tym walczyć - zamiast przed nim uciekać, stawia mu czoła. Choć ucieczka - jak pokazuje nam komiks - to też rodzaj walki z codziennością. Nie da się jednak uciec przed samym sobą.

Jest tu komedia i dramat, pełne spektrum życia i jego problemów. Każdy czytelnik znajdzie choćby cząstkę siebie w tym, co przedstawił Larcenet. Jak każda dobra powieść, „Codzienna walka" pozwala nam dostrzec w niej fragment nas samych i czegoś nas uczy. Życie pełne jest cierpień, ale nie można się poddawać, trzeba walczyć, by było lepiej. Dla siebie i dla naszych bliskich. Każdego dnia. Trzeba w końcu dorosnąć. Jeśli złapiecie się na tym, że Marco Was irytuje i w duchu mówicie: „nie no stary, ogarnij się, nie możesz się poddać, walcz”, to zastanówcie się przez chwilę czy te słowa odnoszące się do niego, nie mogłyby też być skierowane pod Waszym adresem. Larcenet chyba celowo stworzył nie do końca miłą i sympatyczną postać, bo dzięki temu - przez jej pryzmat - przekaz historii lepiej do nas dociera.

Ciężkość przekazu idealnie łagodzi pełna ciepła kreska autora. Typowo francuski, kreskówkowy styl urzeka prostotą i spokojną kolorystyką. Larcenet potrafi też zaskoczyć realizmem, gdy rysuje fotografie, których autorem jest jego protagonista. Wizualny humor i cartoonowość czyni komiks bardziej przystępnym niż gdyby w całości przedstawić go realistycznie.

Jakość wydania nie odbiega od tego, do czego zdążyło nas przyzwyczaić Wydawnictwo Komiksowe. Odpowiednio dobrany format, twarda oprawa i wysokiej jakości papier. Wszystko pierwsza klasa.

Cieszę się, że dane mi było przeczytać „Codzienną walkę”, bo to jeden z lepszych komiksów obyczajowych, jakie miałem w rękach. W niezwykły sposób opowiada o zwykłych rzeczach. W moim top 10 albumów za 2016 rok nie umieściłem „Codziennej walki”. Myślę jednak, że komiks trafiłby na pozycję 11. Nie wątpię, że dla wielu, w ich prywatnym rankingu będzie to lokata tylko z jedną „1” na przedzie.

 

Tytuł: Codzienna walka

  • Scenariusz: Manu Larcenet
  • Rysunek: Manu Larcenet
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
  • Data publikacji: 12.2016 r.
  • Rok wydania oryginału: 2010
  • Liczba stron: 230
  • Format: 215x280 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Cena: 99,90

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus