„Attyla i papież Leon” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 14-10-2016 08:56 ()


Starożytny Rzym, zarówno z okresu republikańskiego, jak i cesarskiego, to temat niewątpliwie wdzięczny i przez twórców rozmaitych odmian kultury popularnej chętnie podejmowany. Tak też się sprawy mają w przypadku autorów udzielających się w ramach komiksowego medium, czego przykładem są dostępne także u nas serie „Murena”, „Orły Rzymu” i … „Asteriks”. Z reguły są to jednak fabuły osadzone przede wszystkim w dobie dyktatury Gajusza Juliusza Cezara tudzież zaistniałej niewiele później dynastii julijsko-klaudyjskiej (27 p.n.e. – 68 n.e.).

Tymczasem dzieje Miasta Wilczycy to nie tylko okres supremacji pogan oraz scenerii utrwalonych w zbiorowej wyobraźni za sprawą dzieł literackich takich jak „Quo Vadis”, „Ben-Hur” i „Ja, Klaudiusz”. To również czasy Rzymu chrześcijańskiego, dla wielu spełnionego snu o Państwie Bożym na Ziemi, uświęconej monarchii z monogramem Chrystusa na sztandarach. Jacek Widor, autor znany z publikowanego niegdyś na łamach „Świata Młodych” komiksu „Metacom” (wznowionego w edycji albumowej przez wydawnictwo Ongrys) oraz aktywności na niwie animacji (uczestniczył w tworzeniu warstwy wizualnej m.in. filmu „Tytus, Romek i A’Tomek wśród złodziei marzeń”), zdecydował się na przybliżenie jednego z istotnych epizodów schyłkowego Cesarstwa Rzymskiego. To właśnie u kresu dziejów zachodniej części tej struktury politycznej rozgrywa się akcja komiksu jego autorstwa - „Attyla i papież Leon”. Jak zapewne bardzo łatwo się domyślić, rola głównych protagonistów tej zwięzłej pod względem rozpiętości (acz zarazem treściwej) opowieści przypadła wymienionym w tytule osobowościom.

Akcja niniejszego komiksu rozpoczyna się niebawem po rozegranej między Hunami a sprzymierzonymi m.in. z plemionami Wizygotów Rzymianami bitwie na Polach Katalaunijskich. Dwudziestego czerwca 451 r. (bo właśnie wówczas doszło do tej konfrontacji) niezwyciężeni dotąd koczownicy ulegli zdesperowanym Germanom oraz przewodzącemu Rzymianom Flawiuszowi Aecjuszowi. Jakby tego było mało, zaistniała wówczas realna szansa zgładzenia wodza Hunów, tj. wzbudzającego powszechny postrach Attyli. Dowodzone przezeń zagony przybyłych z głębi Azji nomadów od kilkudziesięciu lat nękały mieszkańców z obu stron rzymskiego limesu. Siejąc zniszczenie i pożogę (wymuszając przy tej okazji ogromne daniny) ów wódz zdołał utworzyć rozległe, acz efemeryczne władztwo na rozległych przestrzeniach Europy, obejmujące m.in. obszary Germanii, Panonii i nadczarnomorskich stepów.

Dopiero w osobie Aecjusza, dogłębnie obeznanego ze sztuką wojenną Hunów (za młodu przebywał w tej społeczności w charakterze zakładnika), bezlitosny wódz znalazł godnego siebie adwersarza. Sam wódz Rzymian, równie utalentowany strateg jak i polityk, prowadził jednak swoją własną grę o zachowanie kontroli nad nienawidzącym, acz zarazem potrzebującym go cesarzem Walentynianem III (425-455), a także trzymaniu w szachu wiecznie problematycznych Germanów. Toteż umyślnie odstąpił on od walnego szturmu na obóz gotowych na śmierć Hunów, przewidując, że Attyla i jego konni wojownicy przydadzą się w nadchodzącej rozgrywce z Wizygotami. Wódz koczowników miał jednak swoje własne plany nie zamierzając stosować się wobec wytycznych niegdysiejszego zakładnika jego stryja. Stąd kolejnej wiosny Attyla zarządził najazd na słynącą z bogactw Italię i wiele wskazywało, że jego zamierzania zostaną zwieńczone pełnym sukcesem (tj. doszczętnym złupieniem Półwyspu Apenińskiego). Jak się jednak okazało, bezwzględny Hun zmuszony był zmierzyć się z nieznaną sobie dotąd potęgą. Dodajmy, że przerastającą wszelkich mocarzy doczesności…

„Attyla i papież Leon” to na swój sposób komiks paradoksalny, pod względem zarówno zastosowanej w nim maniery plastycznej, jak i ogólnej wymowy, sprawiający wrażenie zrealizowanego jakby na przekór forsowanym współcześnie trendom. Wspomniano już wyżej o przewadze fabuł rozgrywających się w Rzymie pogańskim, gdy tymczasem w przypadku niniejszej mamy do czynienia z przybliżeniem momentu dziejowego na ogół przez twórców komiksu pomijanego. Drugim zjawiskiem, decydującym o wyjątkowości tej pracy, jest przychylna prezentacja jednego z wymienionych w tytule bohaterów, tj. papieża Leona I Wielkiego (440-461). Na ogół bowiem w komiksowych produkcjach (zwłaszcza tych z kręgu oddziaływania kultury frankofońskiej i anglosaskiej) zwykło się suflować jednoznacznie negatywną wizję katolickich duchownych jako skrajnych zwyrodnialców lub w najlepszym razie łasych na władzę i mienie hedonistów. W przypadku pracy Jacka Widora sprawa ma się zupełnie odmiennie. Biskup Rzymu (zgodnie zresztą z zachowanymi na jego temat przekazami) jest tu bowiem człowiekiem wielkiej wiary i odwagi, który w obronie mieszkańców najechanej Italii nie wahał się ryzykować własnego życia. I to właśnie skrajnie ryzykowna interwencja następcy Piotra Apostoła stanowi sedno tej opowieści.

Trzecim zjawiskiem, które wyróżnia niniejszy tytuł na tle zdecydowanej większości współczesnej oferty jest stylistyka jego wykonania. Rzeczony autor przejawia skłonność ku skrupulatnemu ujmowaniu detali przy pełnym zachowaniu realiów epoki, zgodnie ze stanem współczesnej wiedzy. Znać przy tym jego rozeznanie w ikonografii dotyczącej podjętego przezeń tematu. Kostiumy, wojenny rynsztunek, elementy architektury (w tym również wnętrza cesarskiego pałacu w Rawennie) – wszystko to sprawia wrażenie odtworzonego z dużym znawstwem i pieczołowitością. Ta okoliczność o tyle nie dziwi, że Jacek Widor nie kryje się ze swoim zamiłowaniem do historii, a do podjętych zadań przygotowuje się (w sensie m.in. gromadzenia wzmiankowanego materiału ikonograficznego) z dużą starannością. Rzecz jasna również wśród współczesnych twórców komiksów historycznych odnajdujemy autorów przywiązujących wagę do tej fazy realizacji. Wydaje się jednak, że obecnie są oni w mniejszości; cała natomiast reszta plastyków udzielających się w ramach tego medium zdaje się skłaniać ku własnym wyobrażeniom w ramach tzw. licentia poetica.

Mimo realistycznego sznytu i wyraźnej skłonności ku takiej właśnie metodzie ujmowania świata kreowanego w zestawieniu z pamiętnym „Metacomem” (a przy okazji również ilustracjami wykonywanymi przezeń na potrzeby dwumiesięcznika „Polonia Christiana”), daje się jednak zauważyć umiarkowaną tendencje do groteskizacji. Tym samym w niniejszym komiksie mamy do czynienia z czymś na kształt bytu pośredniego pomiędzy stylistyką realistyczną a manierą animacyjną. Posługując się precyzyjnie prowadzoną kreską Widor nie szczędzi drobnych szczegółów m.in. w ekwipunku germańskich wojowników posiłkujących Hunów. Tu nie ma podążania na przysłowiową łatwiznę; całokształt kultury materialnej czasów schyłkowego Cesarstwa Rzymskiego został dopracowany w każdym calu. Wizerunki poszczególnych postaci są charakterystyczne, a tym samym łatwo rozpoznawalne bez względu na konfiguracje przestrzenną danego kadru.

Jakby wbrew względnie niewielkiej objętości utworu jego walory poznawcze są znaczne. Autor nie marnował bowiem przestrzeni poszczególnych kadrów umiejętnie rekonstruując przebieg rozgrywających się w nich zdarzeń. Potencjalny czytelnik staje się tym samym świadkiem pałacowych intryg, determinacji włodarzy zalewanego kolejnymi falami barbarzyńców Imperium Romanum oraz duchowej krzepy papieża Leona. Udanym zabiegiem są również retrospekcje z okresu młodości Attyli i Aecjusza oraz co najmniej jeden akcent humorystyczny, nawiązujący do najsłynniejszego dzieła René Goscinnego. Widor nie omieszkał posiłkować się wszechwiedzącym narratorem; niemniej narracja w przeważającej mierze budowana jest za sprawą wypowiedzi uczestników tej opowieści. Dodajmy, że formułowanych w przystępnej formule, a zarazem zawierających niezbędną w przypadku tego typu utworów faktografię.

Przy tej okazji warto nadmienić, że „Attyla i papież Leon” to już druga komiksowa propozycja krakowskiego Wydawnictwa Alter, na co dzień specjalizującego się w produkcji gier planszowych (m.in. brawurowo zilustrowanego „Piekła Okopów”) oraz opracowań m.in. z dziedziny historii i archeologii. Wcześniejsza, tj. „Jan Karski, człowiek który odkrył holokaust” w wykonaniu duetu włoskich twórców Marco Rizzo/Leilo Bonaccorso, spotkała się z przychylnymi ocenami czytelników. Niewykluczone, że podobnie rzecz się będzie miała w przypadku także tego tytułu. Tym bardziej, że praca Jacka Widora w atrakcyjnej formie przybliża niezbyt często przypominane (a przynajmniej nie na stronicach publikowanych u nas komiksów) wydarzenia z okresu schyłkowego Cesarstwa Rzymskiego oraz starożytnego chrześcijaństwa. Bez cienia wątpliwości rzecz godna polecenia.  

 

Tytuł: „Attyla i papież Leon”

  • Tekst i rysunki: Jacek Widor
  • Wydawca: Wydawnictwo Alter
  • Data publikacji: 29 września 2016 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 17,5 x 25 cm
  • Druk: czarno-biały
  • Papier: offset
  • Liczba stron: 22
  • Cena: 20 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Alter za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus