"Orły Rzymu" księga IV - recenzja
Dodane: 07-03-2015 22:35 ()
Cliffhanger, wieńczący poprzedni tom „Orłów Rzymu”, zapowiadał niemałe emocje, podkreślając silniej niż dotychczas potrzebę urozmaicenia fabuły o sceny konfrontacyjne. Tych w niniejszym albumie nie brakuje, co nie oznacza, że Enrico Marini zdecydował się jedynie na ukazanie bratobójczej walki. Kości zostały rzucone, nie ma już powrotu, nastał czas decydującej rozgrywki!
Różnica zdań, poglądów, a przede wszystkim pochodzenie Marka i Arminiusza od początku zwiastowały, że nierozłączni kompani lat młodzieńczych wejdą sobie w paradę. To był złożony proces, skrupulatnie budowany, wręcz nieunikniony patrząc na rozwój ich karier i odmienne zachowanie. Co niezwykle wartościowe, Marini konstruując charaktery wspomnianych bohaterów nie poszedł na łatwiznę. Konsekwentnie pokazując, na czym opierają się ideały obu mężczyzn. Paradoksalnie, geneza postaw obydwu posiada tożsame źródło. Obaj mieli coś do udowodnienia - Falko ojcu, zaś Arminiusz swoim pobratymcom. Właśnie ta chęć zapisania się na kartach dziejów, spotęgowana najszerszymi ambicjami, przy umiejętnym wykorzystaniu słabości systemu, opartego na korupcji, nieufności i sieci spisków, doprowadziła ich na przeciwne strony barykady. Na razie udany kamuflaż zadecydował o przewadze przebiegłego Germanina.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że z dawnej przyjaźni nie pozostało już nic poza rywalizacją i walką o przetrwanie. Falko, pakując się w sidła wroga, aby wykonać swoją misję, musi wykazać się nie lada heroizmem, któremu zawsze towarzyszy łut szczęścia. Z kolei Arminiusz nawiązuje kolejne sojusze i motywuje współbraci do wojny z Rzymianami. Pragnie za wszelką cenę zmazać plamę na honorze swojego narodu, a także odpłacić najeźdźcom za lata krzywd i poniżeń. Kto kogo przechytrzy, zastawi pułapkę, wywiedzie w pole? Marini udowadnia, że poza niebagatelnym kunsztem graficznym potrafi kreślić zajmującą historię, z hitchcockowską precyzją manipulując napięciem. Gdy już wydaje się, że problemy bohaterów zostały przezwyciężone, scenarzysta nie szczędzi im kolejnych tarapatów. W tym misternie utkanym planie liczy się każdy drugoplanowy gracz. Czwarty tom przesiąknięty jest krwią, potem i testosteronem - męskie i pierwszorzędne czytadło.
Od strony graficznej „Orły Rzymu” prezentują się zachwycająco. Marini podaje dynamiczną akcję, obfitującą w walki i starcia w bardzo atrakcyjnej formie, nie trzymając się kurczowo jednej palety barw. Sceny nocne, rozgrywające się w lesie, charakteryzują się stonowaną kolorystyką nasyconą szarościami. Z powodzeniem budują delikatną aurę grozy. Z kolei żywe i jaskrawe kolory to domena wojennych barw nasiąkniętych wszelkimi odcieniami czerwieni.
Bez wątpienia jest to jedna z najlepszych serii frankofońskich ukazująca się obecnie na naszym rynku. Tym bardziej szkoda, że zrównaliśmy się z materiałem publikowanym na Zachodzie i na kolejne tomy przyjdzie nam poczekać nieco dłużej. A patrząc na zakończenie niniejszego albumu, oczekiwanie może okazać się dla sympatyków cyklu bardzo nieznośne.
Tytuł: "Orły Rzymu" księga IV
- Scenariusz: Enrico Marini
- Rysunki: Enrico Marini
- Wydawca: Taurus Media
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Data publikacji: 23.02.2015 r.
- Wydanie: I
- Oprawa: miękka
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- Stron: 60
- Cena: 38 zł
Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus