"Gotham Central" tom 1: "Na służbie" - recenzja
Dodane: 19-04-2016 22:07 ()
Mijają już dwie dekady, od kiedy z nieskrywaną przyjemnością włączałem w niedzielne wieczory telewizyjną Dwójkę, by wraz z moim tatą oglądać "Nowojorskich gliniarzy" (NYPD Blue), serial przybliżający życie policjantów z fikcyjnego komisariatu na Manhattanie. Serial ten przyciągał mnie przede wszystkim przedstawianiem śledztw bardziej zakulisowo, więc raczej oszczędzano sobie pokazywania widowiskowych pościgów i spektakularnych wybuchów. Tacy byli "Policjanci z Miami", natomiast funkcjonariuszy, których oglądałem w "Nowojorskich gliniarzach", definiowały ich codzienne problemy – związane w dużej mierze z pracą, ale nie tylko. Kiedy dekadę później w moje ręce wpadło "Gotham Central", od razu poczułem w nim magię "Nowojorskich gliniarzy", ostatecznie porzuconych przez TVP2, co przyjąłem z wielkim smutkiem. Teraz, kiedy obok wydania amerykańskiego mogę postawić polskie, pierwszą rzeczą, jaką z nim zrobię – pożyczę komiks mojemu tacie.
Gdyby miastem, w którym dzieje się akcja komiksu był właśnie Nowy Jork, Chicago, Los Angeles albo inna duża amerykańska metropolia, nie traciłby on wcale na jakości. Ed Brubaker i Greg Rucka to fachowcy jakich mało, a fakt, że przy pracy nad "Gotham Central" połączyli siły, tym bardziej podnosi jakość ich wspólnego projektu. Jednak miastem, w którym dzieje się akcja komiksu jest Gotham City, a więc znajduje się ono w cieniu Mrocznego Rycerza, który od czasu do czasu wchodzi w interakcje z bohaterami, ale ma to raczej charakter epizodyczny. Dużo więcej do powiedzenia mają łotrzy znani z plansz komiksów o Batmanie – w "Na linii ognia" jest to Mr. Freeze, z kolei w "Pół życia"... Nie, nie mogę zdradzić kto, ale to również jeden z pierwszoplanowych czarnych charakterów.
"Pół życia" to zresztą moja ulubiona historia z całej serii. Ulubiona pod tym względem, że bardzo emocjonalna, poruszająca tematy, które w chwili, kiedy powstawała (2003) mogły wzbudzać trochę większe kontrowersje, choć to chyba za dużo powiedziane. Dla mnie po prostu szczerze mówi o uczuciach, jest bardzo prawdziwa. Jest to jej niekwestionowany atut, toteż zupełnie nie dziwi, że została nagrodzona zarówno nagrodą Eisnera, a także Harveya. W wydaniu Egmontu "Pół życia" trafiło do pierwszego zbioru zawierającego pierwsze dziesięć zeszytów serii (pierwotnie było to drugie wydanie zbiorcze).
Moim zdaniem praca gliniarzy z Gotham City to temat wręcz idealny na komiksową serię lub serial telewizyjny. DC Comics wykonało swój ruch, zatrudniając do współpracy dwóch wybitnych scenarzystów oraz rysownika, który idealnie pasuje to budowania realistycznego klimatu noir. Mowa oczywiście o Michaelu Larku. Szkoda, że tym tropem nie poszła żadna stacja telewizyjna. Zamiast bawić się w "Gotham", które zupełnie nie spełniło moich oczekiwań, FOX mógł śmiało pójść w tym kierunku. Trudno. Tak się nie stało, ale nad rozlanym mlekiem płakać nie zamierzam.
Mało brakowało, a "Gotham Central" ukazałoby się w Polsce kilka lat wcześniej, lecz magazyn, który miał wydawać w odcinkach tę serię, nigdy nie trafił do kiosków. Na szczęście w końcu jest. Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak głośno polecić tę serię. To rewelacyjna rzecz. Nie wahajcie się z zakupem. Nie pożałujecie.
Tytuł: "Gotham Central" tom 1: "Na służbie"
- Scenariusz: Ed Brubaker, Greg Rucka
- Rysunki: Michael Lark
- Przekład: Jacek Drewnowski
- Wydawca: Egmont
- Data wydania: 13.04.2016 r.
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Objętość: 240 stron
- Papier: kreda
- Druk: kolor
- Format: 167x255
- Cena: 69,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus