Długo przyszło nam czekać na kontynuację Orłów Rzymu, ale bez wątpienia było warto. Konflikt między Markiem Falko a jego przyszywanym bratem Arminiuszem wszedł w decydującą fazę.
Po poprzednim albumie serii XIII, w którym akcja gnała do przodu na złamanie karku, przyszedł czas na trochę refleksji i poukładanie wszystkich elementów zawiłej układanki.
Dawno temu, w czasach gdy pierwsza komiksowa hossa powstała po zaistnieniu Klubu Świata Komiksu powoli miała się ku końcowi, część ówczesnych wydawców zamierzała skorzystać z rozbudzonego zainteresowania czytelników.
Mimo że okrzyk „Prawo to ja!!!” rozbrzmiewa już od niemal 40 lat (a konkretnie od 5 marca 1977 r.) Joe Dredd, bezkompromisowy i niezłomny stróż prawa w postapokaliptycznej metropolii Mega-City One do zeszłego roku raczej nie miał u nas szczęścia.
Mimo że to już czwarty tom perypetii najpopularniejszych osobowości uniwersum DC w wykonaniu Granta Morrisona, to jednak ów autor zdaje się nic nie tracić z przypisywanego mu kreatywnego wariactwa.
Zgodnie z tytułem drugiego już tomu perypetii Sláine’a Mac Rotha tym razem przenosimy się do wczesnych lat jego burzliwego żywota, zanim został on obwołany królem Tir-Nan-Og,