„Kajko i Kokosz – Nowe Przygody" tom 2: „Łamignat Straszliwy" - recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 08-09-2017 21:39 ()


Jako namiętna wielbicielka przygód Kajka i Kokosza nie mogłam nie ucieszyć się na wieść o kontynuacji ich historii, choć ich autor zmarł, nie przekazując nikomu pałeczki. Po otrzymaniu pierwszego albumu mój entuzjazm nieco opadł. Oprócz ciekawej i poprawnie zrealizowanej historyjki „Obłęd Hegemona” zawierał on bowiem komiksy rysowane w sposób karykaturalny, sprawiające wrażenie niedopracowanych, niemających w sobie ani źdźbła „ducha Christy”. Muszę przyznać, że  „Łamignat Straszliwy” prezentuje się w zestawieniu z nim dużo lepiej, co nie znaczy, że bezbłędnie.

Hegemon i jego ludzie nie ustają w wysiłkach, by znaleźć sposób na podbicie Mirmiłowa. Wódz Zbójcerzy wpada na coraz fantastyczniejsze pomysły, z których każdy kończy się jednakowo – wielkim laniem. Coraz bardziej rozwścieczony serią niepowodzenie Hegemon dochodzi w końcu do wniosku, że jedynym lekarstwem na istniejący stan rzeczy jest sprowadzenie do warowni słonia. Kłopot w tym, że żaden ze Zbójcerzy nie ma pojęcia, co to właściwie jest „słoń”. Jak zwykle, na właściwy trop wpada najmniej poważany w ich gronie Oferma. Ale to dopiero początek kłopotów, nie koniec... Tymczasem Łamignat otrzymuje od jednego z napadniętych bogaczy bardzo nietypowe zlecenie. Ma mianowicie porwać jego córkę po to, by jakiś dzielny rycerz mógł ją uwolnić, za co oczywiście otrzymałby jej rękę...

Podobnie jak w przypadku pierwszego z nowych albumów, najlepiej spisał się duet Maciej Kur – Sławomir Kiełbus. Ta dwójka jest absolutnie nie do pobicia jako następcy Christy. Tomasz Samojlik ma może nie najgorsze pomysły, ale jego karykaturalna kreska trochę nie pasuje. Piotr Bednarczyk, jako drugi z kolei partner Macieja Kura, jednak i on nie dorównuje panu Kiełbusowi. Według mnie właśnie jego sposób prowadzenia kreski jest najbliższy temu, co prezentował Janusz Christa. Jest nieco nowocześniejszy, ale mimo to prawie identyczny. A w końcu nie zależy nam chyba na karykaturyzowaniu dorobku jednego z peerelowskich mistrzów. Co by bowiem nie mówić o epoce, w której zdobyli rozgłos, umilali nam dzieciństwo w sposób bardzo polski, niewzorowany na amerykańskim dorobku. Było to po linii partii, choć wtedy bardzo na to narzekaliśmy, ale teraz widać, że takie podejście miało swój sens. Zamiast bezmyślnie kopiować superbohaterskie wzorce,    nasi rysownicy tworzyli dzieła oryginalne i zabawne, do których chętnie wracamy po latach.

Sam pomysł powrotu do dawno zakończonego cyklu może się wydawać nieco karkołomny, choć trudno robić wydawnictwu Egmont wymówki z tej racji. Wszyscy żywimy przecież sentyment do tego, co sprawiało nam radość w młodości. Nowe historie mogą czasem razić zbyt nowoczesnymi akcentami (np. panienka o imieniu Emotka) czy karykaturalną kreską („Instytut badania smoków”). Osobiście uważam, że najbardziej udana z tego albumu jest czwarta historyjka, „Mirmił i Wojmił. Pojedynek”. Może dlatego, że najbliższa jest temu, co rysował Christa, no i zawiera odniesienie do jednego z pierwszych albumów - „Złotego pucharu”. To jednak rzecz gustu. Tak czy inaczej, jestem pewna, że wszyscy kolekcjonerzy przygód Kajka i Kokosza z chęcią dołączą do swych zbiorów nowe zeszyty, nawet jeśli – tak jak ja – będą mieli do nich pewne zastrzeżenia.

 

Temat: Kajko i Kokosz – Nowe Przygody" tom 2: Łamignat Straszliwy"

  • Scenariusz: Maciej Kur, Tomasz Samojlik
  • Rysunki: Piotr Bednarczyk, Sławomir Kiełbus, Tomasz Samojlik
  • Wydwca: Egmont
  • Seria: Kajko i Kokosz - Nowe Przygody
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 40 stron
  • Format: 216x285
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-1973-4
  • Cena: 19,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus