„Liga Sprawiedliwości” tom 8: „Wojna Darkseida” cz.2 - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 02-08-2017 21:58 ()


Jednym ze znaków rozpoznawczych twórczości Geoffa Johnsa są epickie fabuły z liczną obsadą i rozbuchaną do granic przyzwoitości wysokooktanową akcją. Jak do tej pory polscy czytelnicy mieli sposobność zapoznać się z niewielką tylko częścią dorobku rzeczonego w tym zakresie („Flashpoint – Punkt krytyczny”). Niemniej już tylko wydarzenia zaprezentowane na kartach naszej edycji „Ligi Sprawiedliwości” (m.in. „Tron Atlantydy”, „Wieczne zło”) pozwalają wyrobić sobie zdanie o metodach narracyjnych Johnsa oraz fabularnych „chwytach”, za sprawą których cieszy się on opinią jednego z najsprawniejszych fachowców od tego typu przedsięwzięć.

Nie inaczej rzecz się miała także w przypadku pierwszej części „Wojny Darkseida”, wydarzenia, które wstrząsnęło posadami uniwersum DC w latach 2015/2016. Jak zapewne pamiętają czytelnicy wspomnianego albumu konfrontacja pomiędzy raz jeszcze przybyłym na Ziemię Darkseidem (po raz pierwszy miał on sposobność w albumie inicjującym dzieje restartowanej Ligi Sprawiedliwości) a znanym ze stronic „Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach” Antymonitorem skończyła się dla tego pierwszego gwałtownym zgonem. Na tym nie koniec rewelacji, bo w efekcie machinacji córki despotycznego samowładcy planety Apokolips w osobie półkrwi Amazonki imieniem Grail rzeczywistość taką, jaką wcześniej znano uległa rozpadowi, a herosi skupieni w Lidze Sprawiedliwości przeistoczyli się w nadistoty wyższego rzędu zwane przez co poniektórych „bogami”. Sytuacja zapętla się jeszcze bardziej w momencie, gdy przypisany do tej pory Darkseidowi Efekt Omega staje się immanentną częścią natury Lexa Luthora. To zaś oznacza, że Grail, przez całe życie przygotowywana do uśmiercenia Darkseida, wypełnienie swej misji ma dopiero przed sobą.

Analogicznie do wcześniejszych, zbliżonych formalnie projektów, przy których Johns miał sposobność się udzielać, także „Wojna Darkseida” wręcz iskrzy od zwrotów akcji oraz coraz to nowych konfrontacji w kalejdoskopowo zmieniającej się obsadzie. Jednakże w odróżnieniu od poprzedniej odsłony przypadków Ligi Sprawiedliwości tym razem scenarzysta pogubił się nie tylko w natłoku postaci, ale też w zasadniczym wątku tej fabuły. Główna intryga sprawia wrażenie niespójnej, prowadzonej bez przekonania (notabene charakterystycznego dla większości wcześniejszych dokonań Johnsa) i w konsekwencji rozłazi się w przysłowiowych szwach. Scenarzysta docenionych hitów takich jak „Sinestro Corps War” oraz „Infinite Crisis” w tym akurat przypadku nie zdołał wykrzesać z siebie sensownego pomysłu na główną intrygę i stąd miast takowej serwuje swoim odbiorcom chaotycznie „szyty” substytut fabuły. Osobliwa „eksplozywność” „Wojny…” (skądinąd z rozmachem ujmowana w kadrach przez zespół zaangażowanych przy jej produkcji plastyków) niestety nie jest w stanie „przykryć” pogubienia się Johnsa i de facto zmarnowania obiecująco rozpoczętego projektu. Majstrowanie przy mitologii zarówno Nowych Bogów, jak i Wonder Woman to zbyt mało, by usprawiedliwić znaczny spadek formy tego autora. Znać przy tym aż nazbyt dostrzegalne znamiona inspiracji dokonaniami Jima Starlina w kontekście współkreowanego przezeń Thanosa. Jedno co w tym chaosie pokrzepia to poczucie umiejętnego połączenia motywów przybliżonych w ramach „Wiecznego zła” (a przy okazji także kluczowych dla tej opowieści osobowości) z „Wojną Darkseida” i tym samym wytworzenia poczucia ciągłości dwóch ostatnich albumów „Ligi…” z wcześniejszymi odsłonami serii.

Co by nie mówić o kondycji twórczej Johnsa w przypadku tegoż akurat wydania zbiorczego współpracujący z nim plastycy po raz kolejny stanęli na wysokości zadania. Z niemałym prawdopodobieństwem można założyć, że dla przynajmniej części odbiorców komiksowych fabuł stylistyka (i ogólnie rozwiązania warsztatowe) stosowane przez takich autorów jak Jason Fabok czy Paul Pelletier zostaną uznane za przejaw przeciętności typowej dla współczesnych superbohaterskich produkcji. Nie da się jednak ukryć, że okres „Nowego DC Comics!” był dla tych właśnie autorów czasem niezwykle owocnym. Tym bardziej że po efektach aktywności m.in. (ale nie tylko) obu wspomnianych panów widać, że nie szczędzili oni swoich narzędzi pracy, oferując odbiorcom oferty zatrudniającego ich wydawnictwa produkcje solidne i tworzone z werwą. Fabok zapewne ma przed sobą jeszcze sporo pracy w zakresie nieco bardziej oryginalnego komponowania kadrów oraz zwiększenia stopnia indywidualizmu w sposobie nakreślania rysów portretowanych przezeń postaci (w tym zwłaszcza niekiedy zbyt podobnych do siebie kobiet). Trudno jednak nie dostrzec jego wysiłków (co zresztą dało się zauważyć także na etapie działalności tego autora przy produkcji miesięcznika „Batman – Detective Comics”) na rzecz skrupulatnego ujmowania detali oraz dramatycznych, zgodnych z uwarunkowaniami superbohaterskiej konwencji, póz powierzonych mu osobowości. Osobną kategorią są partie albumu wykonane przez znanego z kart „Flasha” oraz „Batmana – Detective Comics” duetu Francis Manapul/Brian Buccellato, którzy w tym akurat przypadku zdecydowali się nieco zmodyfikować charakterystyczną dla nich manierę. Barwy (zwłaszcza w ramach tła poszczególnych kadrów) są bardziej jednolite, wyzbyte niuansów użytkowanych w serii o Szkarłatnym Sprinterze, a sam rysunek nieco uproszczony. Ta okoliczność w niczym jednak nie uchybia jakości plansz wykonanych przez wspomnianych autorów. Można raczej rzec, że mamy do czynienia z nieco odmiennym wariantem nie mniej urzekającej stylistyki niż miało to miejsce w albumach „Cała naprzód” i „Rebelia Łotrów”.

Kulminacja „Wojny Darkseida” okazała się zdecydowanie słabsza niż album inicjujący to wydarzenie. Tym bardziej szkoda, bo ósme wydanie zbiorcze „Ligi Sprawiedliwości” to już ostatnia odsłona serii (oczywiście w ramach linii wydawniczej „Nowe DC Comics!”), a niesmak jest znaczny. Pytanie, czy zdoła go zniwelować Bryan Hitch („The Ultimates: Homeland Security”), którego autorską interpretację przygód najważniejszej drużyny uniwersum DC już niebawem przeczytamy w ramach „Odrodzenia”…

 

Tytuł: „Liga Sprawiedliwości" tom 8: „Wojna Darkseida” cz.2

  • Tytuł oryginału: „Justice League Volume 8: Darkseid War Part 2”
  • Scenariusz: Geoff Johns
  • Rysunki: Jason Fabok, Francis Manapul, Ivan Reis, Joe Prado, Oscar Jimenez, Paul Pelletier, Tony Kordos
  • Kolory: Brad Anderson, Francis Manapul, Alex Sinclair, Brian Buccellato
  • Tłumaczenie z języka angielskiego: Krzysztof Uliszewski
  • Redakcja merytoryczna: Tomasz Sidorkiewicz
  • Wydawca wersji oryginalnej: DC Comics
  • Wydawca wersji polskiej: Egmont Polska
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 21 września 2016
  • Data publikacji wersji polskiej: 5 lipca 2017
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17,5 x 26,5 cm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 204
  • Cena:  79,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w miesięczniku „Justice League vol.2” nr 45-50 (grudzień 2015-lipiec 2016) oraz „Justice League: Darkseid War Special” nr 1 (czerwiec 2016).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie tytułu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus