„Avengers" tom 6: „Wieczni Avengers” - recenzja
Dodane: 31-07-2017 18:42 ()
W szóstym tom serii „Avengers” Jonathan Hickman nadal porusza kwestie związane z podróżami w czasie i zacieśnia związki z „New Avengers”. Jak pamiętamy, poprzedni tom rozpoczął się od podróży do przeszłości. Oto Iron Man z roku 3030 przybył do naszych czasów, by uratować Ziemię przed zderzeniem ze zmierzającą w jej kierunku planetą. Tym razem chodzi jednak o podróż do przyszłości, a tym który ją odbywa, jest Kapitan Ameryka oraz kilku innych superbohaterów. Steve Rogers przypomniał sobie bowiem, że Iluminaci go zdradzili. W tajemnicy przed nim zbudowali maszynę, dzięki której mogą niszczyć inne światy, by uratować nasz przed zagrożeniem wynikającym z kolejnych inkursji. Kapitan, jak to Kapitan, nie miał zamiaru przystać na takie rozwiązanie i Stephen Strange musiał wymazać ten okres z jego pamięci. Na marginesie warto odnotować, że Iluminatom jednak łatwiej było to urządzenie zbudować, niż z niego skorzystać, co dobitnie pokazały zdarzenia opisane w „New Avengers. Doskonały świat”.
Teraz jednak sytuacja ulega radykalnej zmianie. Kapitan bowiem odzyskał pamięć i już wie, że został zdradzony. Zapytacie, jak odzyskał pamięć? Wszystko mu się po prostu… przyśniło (najwyraźniej Hickman ma coraz poważniejsze problemy z tymi scenariuszami). Kapitan postanawia zatem rozprawić się Iluminatami, a mówiąc dokładniej, z Tonym Starkiem, którego obwinia za całą sytuację. W samym środku kolejnej nawalanki – tom bez bitki pomiędzy superbohaterami, to tom stracony – pojawia się jednak jeden z kamieni nieskończoności i przenosi walczących w przyszłość. Za sprawą Kamienia Czasu bohaterowie przenoszą się kolejno: czterdzieści osiem, czterysta dwadzieścia dwa i pięć tysięcy czterdzieści pięć lat w przyszłość. Każdy z kolejnych skoków przynosi okazję do spotkania i pełnej zagadek rozmowy z jakimś z bohaterów.
Wygląda zatem na to, że dla scenarzysty całość tej opowieści była jeszcze zbyt mało złożona i postanowił wprowadzić do niej dodatkowe komplikacje wynikające z podróży w czasie. Jak wiadomo, rodzą one zawsze szereg paradoksów, które trudno jednoznacznie interpretować. Wystarczy jedna podroż w czasie, by zawikłać całą narrację, a tu mamy trzy kolejne skoki – a właściwie cztery, bo jest jeszcze skok do… wieczności – i stopień komplikacji niepomiernie wzrasta. Poza tym sama podróż do przeszłości sprawia, że intryga staje się dość wątpliwa. Jeżeli Ziemia nadal istnieje, to najwyraźniej nie doszło do jej zniszczenia (zresztą opisany w poprzednim tomie powrót do przyszłości Iron Mana z roku 3030 sprawiał te same kłopoty). Jeśli nawet doszło do inkursji, to udało się ją przetrwać. Kluczowe pytanie, które nadal pozostaje w mocy, dotyczy natomiast tego, jakim sposobem udało się uratować Ziemię. Dlatego też konflikt na linii Tony Stark – Steve Rogers zdaje się kluczowy dla całej fabuły. Zderzenie dwóch wizji świata oraz dwóch sposobów na jego uratowanie stanowi bowiem główną siłę napędzającą kolejne zdarzenia.
Album świetnie prezentuje się natomiast pod względem graficznym. Za rysunki odpowiada znów Leinil Francis Yu, którego prace mieliśmy okazję już oglądać w tomie „Avengers. Nieskończoność”. Rysownik posługuje się dużym kontrastem, co sprawia, że rysunki są bardzo wyraziste i mroczne. Specyficzne kreskowanie doskonale wyeksponowane przez nakładającego tusz Gerry’ego Alanguilana nadaje im bardzo szkicowy charakter. Yu świetnie wypada zarówno w scenach przedstawiających postaci – ich postawę oraz mimikę – jak i w sekwencjach, w których kreśli futurystyczne wizje świata. Dzięki jego rysunkom można w miarę bezboleśnie przebrnąć przez kolejne zawiłości narracyjne tworzone przez scenarzystę.
Wszystko – któryż to już raz – zmierza do konfrontacji pomiędzy superbohaterami. Znów zapewne staną naprzeciw siebie dwie drużyny, które chcą oczywiście dobra, ale odmiennie to dobro definiują. Z jednej strony niezłomny Kapitan Ameryka, który ponad wszystko ceni sobie zasady i uczciwość, z drugiej strony zaś Iron Man, który po prostu chce rozwiązać problem za pomocą dostępnych środków i nie przejmuje się zbytnio takimi kwestiami jak moralność. Wszystko to już było i niestety chyba rozegra się jeszcze raz. Tym razem jednak epickie starcie poprzedzone jest historią, która jest coraz bardziej zawiła i coraz mniej przekonująca.
Tytuł: „Avengers" tom 6: „Wieczni Avengers”
- Scenariusz: Jonathan Hickman
- Rysunki: Leinil Francis Yu
- Tłumaczenie: Marek Starosta
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 19.07.2017 r.
- Wydawca oryginału: Marvel Comics
- Objętość: 144 strony
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus