„Sykes” - recenzja
Dodane: 21-08-2017 23:50 ()
Sykes to nazwisko, które budzi szacunek i strach na Dzikim Zachodzie. Bezwzględny stróż prawa posyłający do piachu każdego oprycha, którego spotka na swej drodze, nie bez przyczyny dorobił się pseudonimu „Wyrok”. Sprawiedliwości musi stać się zadość, a wszyscy złoczyńcy ukarani, co w przypadku podpadnięcia szeryfowi oznacza natychmiastowy zgon.
Legendarny stróż prawa wyrusza tropem bandy Claytonów, aby położyć kres okrucieństwu czynionemu przez ukrywających się bandziorów. Ich ostatnią ofiarą jest matka nastoletniego chłopca – Jima Starreta, dla którego Sykes jawi się jako wyidealizowany bohater, a którego można spotkać na kartach groszowych opowieści. Heros bez skazy, pomagający potrzebującym, o silnym kompasie moralnym i przestrzegający rygorystycznych zasad. Mimo że Sykes na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie właśnie takiego człowieka – służącego swoją spluwą potrzebującym, to rzeczywistość jest zgoła inna. Aby jednak odkryć tajemnice kłębiące się wewnątrz umysłu opanowanego i nieulegającego emocjom szeryfa, należy odbyć podróż w przeszłość i odkryć prawdziwą motywację bohatera.
Dzieło Duboisa i Armanda bazuje na klasycznym westernie, gdzie podział na dobro i zło wydaje się wyraźne zarysowany. W mistrzowski sposób oddaje ducha produkcji z lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Jednak przyglądając się bliżej postaci Sykesa i jego obsesji, można zaryzykować stwierdzenie, że mroczna przeszłość bohatera, odpowiedzialna za jego przemianę, czyni tę postać niejednoznaczną. Sykes gardzi przemocą i nawet prowokowany nie chwyta za broń bez namysłu. Wyręcza go w tym jego pomocnik. Gdy jednak jest zmuszony chwycić za kolta, to swoim przeciwnikom nie pozostawia żadnych złudzeń. Jest bohaterem rozdartym wewnętrznie między powinnością, którą stara się wykonywać sumiennie a rozterkami natury moralnej, które w jego przypadku uwidoczniają się w postaci wizji i halucynacji. Zabieg ten czyni z niego niezwykle ciekawą osobowość.
Szkoda jedynie, że autorzy stworzyli komiks dwóch prędkości. Pierwsza jego część pokazuje nam dramat małego Jima i jego rozpaczliwe wołanie o pomoc, w którego konsekwencji Sykes wyrusza naprzeciw bandzie zbirów. Druga z kolei stara się skupić na osobie szeryfa, pogłębić jego rys psychologiczny, czyni to jednak w dość mierny sposób, ponieważ poświęca „Wyrokowi” bardzo mało miejsca. Urzeka z kolei oprawa graficzna komiksu. Realistyczne rysunki, ujęcia prerii, pojedynków i nienachalne epatowanie przemocą tworzą niezapomnianą atmosferę Dzikiego Zachodu, jaki pamięta się z klasycznych przedstawicieli tego zasłużonego gatunku. Dlatego też ubolewam, że druga część tej opowieści nie doczekała się solidniejszego rozwinięcia, co zdecydowanie wyniosłoby ten tytuł do miana jednego z lepszych przedstawicieli komiksowych westernów.
Mimo nieco okrojonej fabuły Sykes powinien zagwarantować satysfakcjonującą lekturę miłośnikom Dzikiego Zachodu, westernowych opowieści i komiksów frankofońskich. Niedostatki scenariusza udanie rekompensują wysublimowane rysunki Armanda i choćby dla nich warto sięgnąć po tę pozycję.
Tytuł: „Sykes”
- Scenariusz: Pierre Dubois
- Rysunek: Dimitri Armand
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Liternictwo: Krzysztof Kazimierczak
- Wydawca: Scream Comics
- Data publikacji: 04.2017 r.
- Oprawa: twarda
- Format: 24 x 32 cm
- Druk: kolor
- Papier: kredowy
- Liczba stron: 80
- Cena: 79,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus