„Mały Wampir” - recenzja
Dodane: 12-09-2017 21:54 ()
Joann Sfar to jeden z tych autorów, którego komiksy są w Polsce znane i popularne. Efektem tego jest liczba albumów wydanych w kraju nad Wisłą, a których liczba przekroczyła już ponad dziesięć. Francuz za jednego ze swoich ulubionych i jednocześnie najczęściej wykorzystywanych bohaterów uznał pewnego sympatycznego wampira Fernanda. Miał on już swoje występy w trzech komiksach dla dorosłych, a od niedawna na rynku dostępny jest album przeznaczony dla młodszych czytelników, zatytułowany w znamienny sposób, po prostu: „Mały Wampir”.
Już na wstępie Sfar w bardzo pomysłowy sposób wyjaśnia całą sytuację z małym Fernandem, a także wskazuje, które albumy powinien przeczytać jego fan, gdy tylko trochę podrośnie. W tym samym wstępie autor ukazuje również krótką genezę tego, jak to się stało, iż duży wampir stał się wampirem małym. Otóż zmęczony starością Fernand zapragnął stać się młodym, a że jest postacią nietuzinkową, to spełnić swoje marzenie mu się udało. I tu zaczyna się właściwa akcja komiksu.
Zamieszkujący starą posiadłość, rodem z opowieści grozy, Fernand żyje w niej z gronem kilku swoich przyjaciół i rodziną. Mieszkańcy tego domu to doprawdy mieszanka spektakularna. Mamy tu więc latającego psa Pompiducha, jest pewien Kapitan i zgraja wesołych i dziwacznych potworów. Wkrótce do tego grona dołączają nieco niespodziewanie „zwykli” bohaterowie, a mianowicie pewien dzieciak Michel i jego najbliższa rodzina w osobach babci i dziadka. I właśnie na przygodach Fernanda, Michela i reszty ferajny skupia się akcja recenzowanego albumu.
„Mały Wampir” to zbiór luźnych epizodów, które Francuz tworzył w latach 1999 – 2005. Każdy z rozdziałów jest o czymś zupełnie innym, tak więc album nie tworzy spójnej całości, a to, co spaja wszystkie epizody to grono występujących w nim postaci. Komiks ten z założenia przeznaczony miał być dla dzieci, natomiast czy de facto jest tak w rzeczywistości? Przyznam szczerzę, że po lekturze miałem pewne wątpliwości, do kogo tak naprawdę skierowany jest ten album. Czy dla najmłodszych nie ma w nim trochę za dużej dawki brutalności i dość ciężkiego klimatu jak w opowieści „Mały wampir i dom, który zdawał się normalny”? Czy kloaczny humor zamieszczony w historii zatytułowanej „Mały wampir i micha kupy” jest odpowiednią treścią dla najmłodszych? W końcu, czy dla milusińskich zrozumiała będzie historia „Mały wampir i sen o Tokio”? Pewne wątpliwości co do tego mam. Z drugiej jednak strony Sfar nie przekroczył linii, za którą była już historia tylko i wyłącznie dla starszych czytelników. Trochę jest więc tak, że to komiks dla młodszych czytelników, ale starsi również mogą znaleźć w nim coś dla siebie. Poza tymi wymienionymi przed chwilą elementami znajdziemy tu zresztą dużo więcej, m.in. historię o przyjaźni, sporą dawkę przygody i wiele zabawnych momentów. Wszystko to w takim nieco eklektycznym, tj. trochę barokowym, trochę owianym grozą klimacie. Podczas lektury można odnieść wrażenie przeniesienia się w świat baśni, wszystko tu jest takie dziwne, ciekawe i przypominające to, o czym słyszeliśmy od dziadków i rodziców w dzieciństwie.
Wrażenie to pogłębiają rysunki Francuza, które nie mieszczą się w tradycyjnych i standardowych ramkach, tworząc bardzo kolorowy i widowiskowy świat. Pozornie niedbałe i bardzo uproszczone projekty naszych bohaterów, w połączeniu z widowiskowym otoczeniem i wykorzystaną paletą barw, ukazują bardzo plastyczne i przykuwające wzrok nawet dorosłych obrazy. „Mały Wampir” wymyka się ze sztywnych ram nie tylko pod względem scenariusza, ale również w oprawie graficznej. I nie ma znaczenia czy rzecz dzieje się w barokowym domu, czy pozornie niepasującym do reszty Tokio. W każdej z historii Sfar ma do powiedzenia coś innego i w każdej czyni to nie tylko słowem, ale i rysunkiem. Przy okazji słowa uznania należą się też odpowiedzialnemu za kolory Walterowi, którego praca przyniosła niezwykły efekt, dokładając swoją cegiełkę do tej niezwykłej oprawy albumu.
„Mały Wampir” nie jest z pewnością lekką lekturą, szczególnie dla najmłodszych. Wymaga ona od czytelnika skupienia i wyrywa się z ram komiksu dla dzieci. Czy to wada, czy zaleta? Po części jedno i drugie natomiast bez wątpienia uznać można, że jest to album „jakiś”, że jako całość zapada czytelnikowi w pamięć i, że czas przeznaczony na jego lekturę nie będzie z pewnością czasem straconym. Jeśli miałbym wskazać jego najsilniejsze strony, to na pewno byłyby to dwie historie. Pierwsza z nich to spojrzenie Sfara na legendę św. Mikołaja, druga to ta, w której Fernand rusza do Tokio (głównie z uwagi na smaczki, które miłośnik tego kraju może wyłapać, choć z drugiej strony dostrzeże on też tu kilka punktów opierających się na stereotypach). Plusem jest też z pewnością galeria niezwykłych bohaterów i niesamowity klimat historii. Sfar potwierdził, że twórcą jest niezwykle uzdolnionym i, że jego komiksy bardzo często czytelnika zaskakują i robią wszystko by nie być standardową opowieścią. Tu jest podobnie. Mimo że na pozór to komiks grozy w wydaniu dla najmłodszych to po lekturze nie będzie to już takie oczywiste. Przenikające się gatunki, dużo ważnych treści i pokrętny humor powinny być wystarczającą zachętą, aby po album ten sięgnąć. Jeśli nie to zawsze można cieszyć wzrok rysunkami stworzonymi przy współpracy Sfara i Waltera.
Tytuł: „Mały Wampir”
- Scenariusz: Joann Sfar
- Rysunki: Joann Sfar
- Tłumaczenie: Jakub Jankowski i Katarzyna Sajdakowska
- Wydawca: Timof Comics
- ISBN: 978-83-65527-24-0
- Format: 210X220
- Oprawa: twarda
- Liczba stron: 228
- Druk/barwność: kolorowy
- Zalecane dla odbiorcy: Wszyscy
- Komiks nr 215
- Wydanie: I
- Cena: 110 zł
Dziękujemy wydawnictwu Timof i cisi wspólnicy za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus