Za oknem zamiecie i zawieje śnieżne, mróz daje się mocno we znaki, a zatem to idealna aura do odświeżenia sobie jednej ze starszych pozycji z dorobku René Goscinnego i Morrisa.
„Duch w pancerzu” – tym skądinąd kultowym w pewnych kręgach określeniem można na wstępie nazwać bohatera powieści graficznej stworzonej przez Łukasza Ryłko.
Poprzedni tom Ms Marvel trochę mnie rozczarował. Scenarzystka poruszyła interesujący temat, jakim jest branie udziału w wyborach i poczucie młodych ludzi, że nie są reprezentowani na arenie politycznej.
Arthur Conan Doyle, ojciec najsłynniejszego dedukcjonisty w dziejach literatury miał powiedzieć, że „gdy odrzucimy to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą”.
Ponoć gdzie diabeł nie może tam babę pośle. Najwyraźniej owa ludowa mądrość na swój sposób znana była także jeszcze jednemu przedstawicielowi tzw. ciemnej strony mocy.
Brecht Evens podobno marzył w dzieciństwie, by zostać astronautą. I chociaż w sensie ścisłym nie udało mu się spełnić marzenia, jego komiksowe realizacje to potężne, międzyplanetarne tripy.
Wydawało się, że zaistniały wszystkie czynniki konieczne do stworzenia komercyjnego hitu, a być może nawet komiksu wybitnego, wyrastającego ponad sezonowe notowania sprzedaży.
„W ciągle powiększającym się katalogu prac autentycznie wybitnych Tokyo Ghost wyróżnia się, jako najwspanialsza i najbardziej wciągająca pozycja wydawnictwa Image Comics”
Po regularnej serii z dwoma niesfornymi i żywiołowymi siostrami twórcy postanowili nieco urozmaicić przygody Wendy i Marine, urzeczywistniając ich fantazje o byciu superbohaterkami.
Opętania i czarna magia, pradawne klątwy i rodzinne tajemnice. Joe Hill, mistrz współczesnej grozy, zaprasza do strefy mroku za sprawą komiksowych opowieści, które ukażą się pod szyldem Hill House Comics.
Trudno orzec jak bardzo Scott Snyder zdawał sobie sprawę z potencjału (i to zarówno fabularnego, jak i komercyjnego) Batmana, Który się Śmieje w momencie tworzenia tej na swój sposób nietuzinkowej osobowości.
Jest coś prawdziwie niezwykłego w komiksach Carla Barksa, które pomimo upływu lat, a nawet całych dekad, nie tyle nie tracą na wartości, ile na niej ciągle zyskują.