Pierwotnie film Patty Jenkins miał trafić do kin 1 listopada 2019 r. i włodarze Warner Bros. plują sobie w brodę, że zachciało im się przenieść premierę na lepszy, bo letni okres.
Spoglądam właśnie na znakomitą, nie tylko pod kątem ilustratorskim, ale i edytorskim, okładkę pierwszego tomu „Green Class: Pandemia” i zastanawiam się, co poszło nie tak?
Kulminacja. Dla niejednego autora punkt bez powrotu, który decyduje o tym, czy dane dzieło spełni nasze oczekiwania, czy jedynie rozczaruje przekombinowanym lub mało satysfakcjonującym finałem.
Ze względu na aktualną sytuację epidemiologiczną premiera nowego filmu Lecha Majewskiego – „Dolina Bogów” z Johnem Malkovichem, Berenice Marlohe i Joshem Hartnettem w rolach głównych została przesunięta w czasie.
W poniedziałek świat się zatrzymał: wielu pracowników zostało oddelegowanych do pracy zdalnej, a dzieciaki, z uwagi na zamknięte placówki oświatowe, zostały w domach.
Wszystko zaczęło się od Alexa Alice'a i Xaviera Dorisona, dwóch absolwentów prestiżowej szkoły biznesowej ESCP Europe, którzy w duecie stworzyli „Trzeci Testament”.
W poniedziałek świat się zatrzymał: wielu rodziców zostało oddelegowanych do pracy zdalnej, a dzieciaki, z uwagi na zamknięte placówki oświatowe, zostały w domach.
No i się porobiło. Jeszcze kilka dni temu, sporządzając notatki z lektury „Judasza”, głowę zaprzątał mi problem ewentualnej recepcji komiksu w kraju wyczulonym na punkcie treści religijnych.
Potencjał bajek jako nośnika istotnych (a do tego niekoniecznie przeznaczonych tylko i wyłącznie dla dzieci) treści znany i ceniony jest co najmniej od czasów prosperowania sumeryjskich państw-miast.