„Billy Bat” tom 1 - recenzja
Dodane: 16-10-2024 20:19 ()
Cytując pewnego stadionowego gwiazdora z „Uwaga TVN” – „liczy się pierwsze pierd@#$%” i właśnie to można napisać o pierwszym tomie mangi „Billy Bat” doskonale już w Polsce znanego Naoki Urasawa. Od pierwszego kadru mamy tu bowiem do czynienia z prawdziwym plaskaczem w twarz, po którym nie jesteśmy w stanie się otrząsnąć już do samego końca. Powiem wam, że początek nowej serii od Hanami zaostrzył mój apetyt na ten tytuł i z miejsca stał się jednym z najbardziej wyczekiwanych dalszych ciągów.
To, co ciekawe to to, że ciężko jest ten pierwszy tom tak naprawdę zrecenzować, bowiem tytuł ten niesie ze sobą mnóstwo zagadek i tajemnic. Nie sposób go też do końca sklasyfikować, a i podczas samej lektury często stajemy przed wyzwaniem stwierdzenia, o co w nim w ogóle chodzi. Urasawa tworzy bowiem rzecz nietuzinkową, mangę, w której miesza konwencje, zagadnienia i wątki tak, że w jednym momencie czytamy mangową wersję superhero, która za chwile okazuje się „komiksem w komiksie”, a na końcu kończymy wątkiem samurajskim z dawnej Japonii. Jakie to jest wszystko dziwne, to ciężko nawet opisać. Jeśli miałbym na siłę sklasyfikować ten tytuł, to napisałbym, że jest to opowieść kryminalna, mamy tu bowiem do czynienia z pewnym twórcą komiksów, który dość przypadkowo odkrywa, że jego tytuł może być plagiatem. Wyrusza więc do Japonii, aby znaleźć odpowiedź na swoje wątpliwości. Wówczas sprawa się komplikuje m.in. ze względu na pewną śmierć. Więcej zdradzać nie będę, aby nie psuć wam zabawy.
Napiszę jednak tak – określenie mangi jako kryminał to za mało. Ten tytuł nie da się tak łatwo zaszufladkować, o czym musicie pamiętać. Napiszę więcej. To tytuł, który trzeba tak naprawdę przeczytać przynajmniej dwukrotnie, aby się w nim w pełni połapać. Urasawa żongluje tutaj wątkami, ale też bawi się różnego rodzaju nawiązaniami do kultury tudzież historii. To, w jaki sposób to robi, jest czymś niesamowitym, a jeszcze niesamowite jest to, jak zręcznie łączy te elementy z fabułą zaprezentowaną w mandze. Trudno jest to opisać, dlatego też ciężko jest zrecenzować ten tytuł, aczkolwiek jeśli zdecydujecie się sięgnąć po nią, to szybko zrozumiecie, co mam na myśli. Jeśli jednak to was nie przekonuje, to napiszę, że to po prostu świetny, dynamiczny, pełen akcji komiks, w którym dzieje się dużo dobrego, a w tle jest wielka zagadka, na której rozwiązanie przyjdzie nam sporo poczekać. Znając wcześniejszą twórczość Urasawy możemy śmiało liczyć, że będzie nas wodził za nos, tak jak czyni to w tym pierwszym tomie. Świetna jest jeszcze jedna rzecz, a mianowicie wspomniany wcześniej „komiks w komiksie”, która niejako przebija tzw. czwartą ścianę i sprawia, że czytelnik zatraca się w wykreowanym świecie.
Fabuła tytułu jest tym, co zachwyca, smaczki i nawiązania kulturowe tym, co bawią, a rysunki tym, co przyciągają wzrok. Połączenie mangi ze staroszkolnym komiksem amerykańskim jest tu widoczne, charakterystyczna kreska Japończyka tworzy niezwykłe obrazy, a kadry doskonale oddają nastrój scenariusza. Zachwycać mogą też kolorowe plansze, których kilkanaście znajdziemy w tym tomie, ale też to jak Urasawa ukazuje emocje bohaterów. Zresztą ci z was, którzy czytali choćby „Chłopaków z XX wieku”, poczują się tu jak w domu.
Pierwszy tom mangi jest… dziwny, ale dziwny w takim pozytywnym znaczeniu tego słowa. To manga niesamowicie wciągają, pełna dynamicznych zdarzeń i zwrotów akcji, w której wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, a czytelnik ma wrażenie, że mangaka z nim pogrywa, wodząc na manowce. Robi to jednak na tyle cudownie, że prosi się o więcej. Jeśli więc chcecie się zanurzyć w ten niesamowity i specyficzny świat, to ruszajcie w podróż z nowym (na polskim rynku) tytułem Naoki Urasawa.
Tytuł: Billy Bat tom 1
- Scenarzysta: Naoki Urasawa
- Rysunki: Naoki Urasawa
- Wydawnictwo: Hanami
- Data publikacji: 06.09.24 r.
- Format: 150x210 mm
- Liczba stron: 412
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: offset
- Druk: cz-b
- ISBN-13: 9788367799362
- Cena: 69,99 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus