„Neptun” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 10-09-2024 22:33 ()


Pomimo upływu równo trzydziestu lat od startu kosmicznej sagi Luiza Eduarda De Oliveiry (szerzej znanego jako Leo) znać, że nadal ma się ona co najmniej dobrze. Można pokusić się o przypuszczenie, że tak się sprawy mają, ze względu na sięgniecie przez tego autora po sprawdzone i w części ich aspektów wciąż aktualne motywy, podejmowane przez autorów literackiej fantastyki doby jej najbardziej dynamicznego rozwoju.

Dało się to dostrzec także w zbiorze „Powrót na Aldebarana”, którego tytuł wskazywać mógł, że wspomniany autor, ujmując rzecz kolokwialnie, pożera własny „ogon”. Sprawy miały się jednak inaczej, a wypracowane wcześniej schematy raz jeszcze okazały się na tyle nośne, by uwieść potencjalnego czytelnika (a przynajmniej tak się sprawy miały w przypadku piszącego te słowa). Przyczyniło się ku temu wprowadzenie na „scenę” tego uniwersum nowych osobowości, co nastąpiło już w cyklu „Ocaleni. Anomalie kwantowe”. Dotyczy to zwłaszcza głównej postaci kobiecej wspomnianej opowieści w osobie Manon, znacznie mniej irytującej niż dotychczasowa „gwiazda” poprzednich odsłon tej inicjatywy twórczej. Kim Keller (bo o niej oczywiście mowa) powraca jednak również przy okazji niniejszego dyptyku. Z miejsca wypada jednak zaznaczyć, że jej rola, pomimo że istotna, została jednak „wygładzona” z racji konieczności uwzględnienia innych postaci. Stąd już tylko ta okoliczność świadczy na korzyść kolejnego „ogniwa” wśród Światów Aldebarana.

Rzecz już z racji swojego tytułu jawi się nader oryginalnie. Wcześniejsze intrygi tej inicjatywy twórczej rozgrywały się bowiem w odległych systemach gwiezdnych, takich jak konstelacja Byka („Aldebaran”) czy gwiazdozbiór Skorpiona („Antares”). W tym jednak przypadku sedno opowieści usytuowano znacznie bliżej, bo w pobliżu ósmej planety Układu Słonecznego, tj. Neptuna. Okazuje się bowiem, że na orbicie tegoż gazowego giganta, znajduje się olbrzymi statek kosmiczny obcego pochodzenia. Jego wykrycie poprzedziło przechwycenie przez ziemskich astronautów względnie niewielkiego pojazdu, jako żywo przypominającego swoim wyglądem latające spodki, określane mianem UFO.

To właśnie dzięki przejęciu tej jednostki udało się „zdekonspirować” ową „fregatę”, co siłą rzeczy postawiło zarządców futurystycznej Ziemi w stan pełnej gotowości. Koniecznym było przecież, uwzględnienie, że załoganci niezidentyfikowanej jednostki okażą się znacznie mniej uprzejmi niż „potworaki” napotkane przez skądinąd znanego Jana Wolskiego. Stąd inicjatywa sformowania spec-zespołu z zadaniem wyjaśnienia tej frapującej sprawy. Jak zapewne nietrudno się domyślić nie mogło w jego składzie zabraknąć przedstawicieli tzw. grupy Mantrissy, w której szczególne role pełnią obie wspomniane niewiasty: nieco już zmęczona swoją rolą Kim oraz ewidentnie szykowana na jej następczynie Manon.

Ta jak na standardy Światów Aldebarana zaskakująco zwięzła seria (ledwie dwa tomy) okazała się nadspodziewanie udana. Leo nie marnował bowiem czasu, upychając (w dobrym rozumieniu tegoż słowa) mnogość wydarzeń oraz nawiązań do literackiej science fiction z czasów jej tworzenia m.in. przez Artura C. Clarke’a i Briana W. Aldissa. Nie trzeba bowiem szczególnego rozeznania twórczości obu klasyków gatunku, by w fabule „Neptuna” dostrzec tropy wprost wiodące do takich m.in. powieści jak „Spotkanie z Ramą”, „2001: Odyseja kosmiczna” i „Non Stop”. Lista tego typu „odsyłaczy” na tych utworach zresztą się nie kończy. Ponadto z dużym prawdopodobieństwem ukontentowani będą również amatorzy ufologii, ze szczególnym uwzględnieniem zjawiska określanego w trakcie II wojny światowej mianem foo fighter. Leo zdecydował się bowiem sięgnąć także po ten właśnie popkulturowy (by nie rzec, że wręcz społeczny) fenomen. Stąd jego zgrabne wkomponowanie w ramy Światów Aldebarana. Jak przystało na tego autora, nie zabrakło odrobiny naiwności w kontekście wizji przyszłej Ziemi, zamieszkiwanej przez wyzutą z tęsknoty za metafizyką, deklaratywnie „zracjonalizowaną” ludzkość. Z drugiej strony można pokusić się o przypuszczenie, że owa wizja spełnionego, mokrego snu „scjentystów” to na swój sposób kolejne nawiązanie do konceptów z czasów aktywności wspomnianych wyżej twórców fantastyki. Trudno bowiem nie zauważyć, że większości z nich roił się obowiązkowo zsekularyzowany „Eden”.

Z racji wzmiankowanego „skumulowania” fabuły nastąpiła również minimalizacja wątków obyczajowych, a przegląd „zwierzątek”, których w tym przedsięwzięciu nigdy nie brakowało, ograniczono do niezbędnego minimum. Jakby na przekór „skurtyzowaniu” panoramiczności realiów kreowanych zadziałał tzw. konkret i wartkość, przejawiając się emocjonującą fabułą z gatunku tzw. eksploracyjnych. Ma to swoje korzyści, bo dzięki temu wielbiciele twórczości Leo w szybszym tempie otrzymali rozwiązania snutych przezeń intryg.

Na ten moment trudno orzec, czy tak się sprawy będą miały również w kontekście cyklu „Belletrix”, którego pierwszą odsłonę opublikowano zaledwie przed rokiem. Pewne jest natomiast, że analogicznie do poprzednich inicjatyw w ramach Światów Aldebarana (w tym także „Neptuna”), także ta seria zostanie zilustrowana precyzyjną, klarowną kreską, przez fanów Leo cenioną w nie mniejszym stopniu niż rozmach jego wizji rozpoznawanego przez ludzkość wszechświata. Zaiste jest zatem na co czekać.

 

Tytuł: „Neptun”

  • Tytuł oryginału: „Neptune”
  • Scenariusz i rysunki: Leo
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Wojciech Birek
  • Wydawca wersji oryginalnej: Dargaud
  • Wydawca wersji polskiej: Story House Egmont
  • Data publikacji wersji oryginalnej: 21 stycznia 2021 r. (tom 1) i 23 września 2022 r. (tom 2)
  • Data publikacji wersji polskiej: 28 sierpnia 2024 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 225 x 290 mm
  • Druk: kolor
  • Papier: kredowy
  • Liczba stron: 128
  • Cena: 99,99 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano w trzech epizodach serii „Neptune” tom 1 (21 stycznia 2022) i 2 (23 września 2022).

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus