„Julia. Z archiwum spraw kryminalnych”: „Gdzie jest Jerry?” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 21-09-2024 21:17 ()


Słoneczny dzień. W miejskim parku Garden City słychać wołanie matki za swoim synem, którego na chwilę spuściła z oczu. Przechodnie szybko dołączają się do poszukiwań, lecz te nie przynoszą pożądanych skutków. Jerry zniknął, prawdopodobnie został uprowadzony… Sprawę przejmuje porucznik Alan Webb, a towarzyszyć mu w niej będzie oczywiście Pani kryminolog Julia Kendall. Jaki był cel porywacza, skoro matka czterolatka ledwie wiąże koniec z końcem? Na te i inne pytania odpowiedzi udzielą nam Giancarlo Berardi (scenariusz) i Marco Soldi (rysunki), ale dopiero na ostatniej stronie, szalenie gorzkiej i emocjonalnej opowieści.

„Julia” to seria – wiem, że powtarzam to nie pierwszy raz – w której w każdym kolejnym tomie zostaje rozwinięty portret psychologiczny głównej bohaterki. To chyba najlepiej poprowadzona postać w tzw. „komiksie środka”, z jaką przyszło mi obcować. Wydaje się, że Berardi zna każdy zakamarek jej duszy i umysłu, dzięki czemu świat przedstawiony cechuje się maksymalnym realizmem w nawet najmniejszym detalu. Sprawy kryminalne przeplatają się z wątkami obyczajowymi, tworząc panoramę ludzkiego życia, w której bez problemu odnajdziemy siebie.

W omawiany albumie Berardi powraca do wątku macierzyństwa poruszanego wcześniej w „Żywej i martwej”, ale czyni to od innej strony. Konfrontuje młodą, nie do końca radzącą sobie z codziennymi obowiązkami matkę zaginionego Jerry’ego z dojrzałą spełniającą w naszym mniemaniu wszelkie kryteria kochającej rodzicielki, cechującej się opiekuńczością, zrozumieniem, odpowiedzialnością oraz zdolną zabezpieczyć materialnie swoje potomstwo Julią. Problem polega na tym, że Susan Sommer rzeczywiście wychowuje syna, a więc w tej materii przerasta doświadczeniem Panią kryminolog, która prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie w stanie wykazać się instynktem macierzyńskim wobec własnego dziecka.

Jednak to właśnie ten instynkt ostatecznie pozwala na rozwiązanie zagadki. On oraz psychologiczna wiedza Julii spoglądającej na rzeczywistość z boku. Julii doskonale rozumiejącej działanie ludzkiego umysłu i bezbłędnie odczytującej emocje. Będąca przeciwwagą dla męskiego świata Kendall nie wyciąga pochopnych wniosków. Natomiast stara się zrozumieć problem od podszewki, spojrzeć na daną sprawę z każdej strony jednocześnie dbając o etyczność własnych działań. I jest to najciekawszy aspekt niniejszej opowieści, ponieważ Berardi wystawia swoją bohaterkę na ogromną próbę. Po raz pierwszy bowiem jej działania przekraczają granicę tego, co można, a czego nie można czynić. Manipulacja, do której posuwa się Julia, pozwala odkryć prawdę, jednak sukces ten zostaje oparty na kłamstwie.

Nie bez powodu Marco Soldi narysował ostatni kadr z lotu ptaka, zamieniając zwykły pokój gościnny w ciemną celę, otoczoną murem z cienia, gdzie pasiasty dywan przyjmuje formę zakratowanego okna lub drzwi. W środku siedzi sprawca, ale i ofiara systemu, o czym nie należy zapominać. Przeszłość wpływa na przyszłość. Brak odpowiedniej reakcji na domową przemoc – tę fizyczną i psychiczną – prowadzi do tragedii. Nie tylko winny został osądzony, choć znowu należy pamiętać, że ta winna spada również na karb obojętnego społeczeństwa. Winną jest również Julia Kendall. Stojąca w tej samej celi ze spuszczoną głową. Ta, która negowała działania policji i walczyła o należyte traktowanie podejrzanych, moralnie przekroczyła granice, nie w imię dobra, bo na dobro nie ma tu miejsca, tylko w imię prawdy, która nikomu nie przyniesie oczyszczenia.

Soldi po raz kolejny wykonał znakomitą pracę, budując swoimi czarno białymi rysunkami realizm tej przejmującej opowieści. Bezbłędne operowanie światło-cieniem, bogato uszczegółowiony drugi plan, wizualne mocno zindywidualizowanie postaci (nie to, co w komiksie amerykańskim) oraz precyzyjne przedstawienie wystroju wnętrz wszelakich od salonu fryzjerskiego, poprzez komisariat, klub nocny, zwyczajne pokoje aż po klatkę schodową czynszówki, na której rozgrywają się jedne z najlepiej napisanych i narysowanych scen, czynią ten świat niemal namacalnym. Co najważniejsze Soldi ma niebywałą zdolność oddawania emocji malujących się na twarzach bohaterów za pomocą zaledwie kilku kresek (spójrzcie na jeden z końcowych malutkich kadrów przedstawiający Julię), przy tym kolejną jego bardzo pożądaną dla dynamiki opowieści umiejętnością jest naturalne przedstawianie mowy ciała, dzięki czemu ani przez moment nie odczujemy sztuczności w rysowanych przez niego planszach.

Mając doświadczenie w obcowaniu z innymi tekstami kultury o podobnej tematyce, w pewnym momencie możemy wpaść na tożsamość sprawcy porwania Jerry’ego, nie zmienia to jednak faktu, iż Berardi potrafi do samego końca utrzymać naszą uwagę. Przyczynia się do tego bogata galeria silnych osobowości, niebanalny humor, dopracowana fabuła, a przede wszystkim znakomite dialogi (i monologi) poruszające nieprzemijające problemy świata. Włoch ma ucho do języka ulicy mieszającego się z akademicką manierą. Tu nic nie jest jednoznaczne, a relatywizowanie dobra i zła potwierdza tylko naszą bezradność w obliczu najdramatyczniejszych zbrodni.              

 

Tytuł: Julia. Z archiwum spraw kryminalnych: Gdzie jest Jerry?

  • Scenariusz: Giancarlo Berardi
  • Rysunki: Marco Soldi
  • Przekład: Jakub Łagoda
  • Wydawca: Tore
  • Data publikacji: 14.09.2024 r.
  • Okładka: miękka
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • Format: 165x220 mm
  • Liczba stron: 128
  • ISBN-13: 9788396270146
  • Cena: 28 zł

Dziękujemy wydawnictwu Tore za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus