Pierwsza księga „Friday” ukazała się w kwietniu 2023 roku i tak w półtora roku później dobiliśmy do finału. Wzrostowe tempo akcji zostało utrzymane, pojawiają się nowe tajemnice, a wyjaśnienia ich, jak i dotychczasowych skręcają w zaskakujące kierunki. Za sprawą podróży w czasie wydarzenia z poprzednich tomów nabierają sensu, mimo że tytułowa bohaterka nie raz podkreśla, że: „Podróże w czasie to naprawdę poje*ana sprawa".
Jakżeby inaczej Marcos Martin nadal wizualnie czaruje. Gdy akcja zwalnia tempa i postacie mają okazję ze sobą porozmawiać, czytelnik ma chwilę oddechu, by przyjrzeć się im twarzom. Zdziwienie, szok, czy smutek, zwłaszcza te emocje oddane są perfekcyjnie mimo oszczędnej, w porównaniu ze szczegółowością ubrań, kreski. Gdy jeden z bohaterów mówi o sobie w kontekście czyjegoś poświęcenia dla jego osoby, to w jego lekko uniesionym kąciku ust i oczach, w których lśnią łzy widać zarówno smutek, niepewność, jak i wdzięczność. W księdze trzeciej Martin ma znów okazję odbić klimatycznie i pobawić się swoją kreską w mroczno-baśniowych retrospekcjach, a efekt jest godny wawrzynu.
Ponownie czapki z głów dla kolorystki Muntsy Vicente. Dzięki jej kolorom rysunki Martina w pełni błyszczą. Choć sama paleta barw jaskrawa nie jest, to swoją różnorodnością kojarzy mi się z tym, co w swoich filmach pokazuje Wes Anderson. Choć we „Friday” panuje zima, to dzięki kolorom czuć ciepło i to, że akcja umiejscowiona jest w XX wieku. Ale tyczy się to tylko scen dziennych. Lwia część „Znów mamy święta” rozgrywa się w porze nocnej, gdzie Vicente decyduje się na nieoczywistą dominację żółci, niebieskości, zieleni i mocnego różu.
Szybka akcja zdominowała w moim odczuciu za dużą część komiksu, przez co mniej miejsca dostały wewnętrzne rozterki Friday. Nie mogę jednak ocenić całokształtu serii negatywnie, ot czuję lekki niedosyt. Mimo to jest to tom o tajemnicach z przeszłości, poświęceniu, miłości, przyjaźni i słodko-gorzkim dorastaniu z kameralnym zakończeniem, na które nie wskazuje przebieg fabuły. I do tego dobrze zrobione podróże w czasie - to lubię. Cała seria poruszyła we mnie nostalgiczną strunę (choć nie umiem określić precyzyjnie, za czym), naprawdę potrzebowałem czegoś innego, a Ed Brubaker pokazał, że potrafi napisać mniej oczywisty kryminał czy też miks kryminału z horrorem, niż robi to w duecie z Seanem Phillipsem. Myślę, że ponowna lektura wszystkich ksiąg jego passion projectu na raz sprawi, że ta seria wyłącznie na tym zyska.
Tytuł: Friday księga 3: Znów mamy święta
- Scenariusz: Ed Brubaker
- Rysunki: Marcos Martin
- Kolory: Muntsa Vicente
- Tłumaczenie: Paulina Braiter
- Data wydania: 16.10.2023 r.
- Wydawnictwo: Nagle Comics
- Druk: kolor
- Oprawa: miękka
- Format: 170x260 mm
- Stron: 136
- ISBN: 9788367725477
- Cena: 84,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Nagle Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.