Ledwie skończyłem czytać czerwcowy numer AKT-u, a tu już przecież wkrótce „emefka” i na horyzoncie jawi się kolejny już odcinek wywodzącego się z Torunia magazynu komiksowego.
Nie da się ukryć, że realia zaistniałe w efekcie ingerencji Barry’ego Allena w strukturę czasoprzestrzeni (o czym więcej w opowieści „Flashpoint-Punkt krytyczny”) jawiły się jako obiecujący „front” dla kolejnych, osadzonych w nich fabuł.
Wraz z kolejnymi odsłonami serii „Frnck” nie tylko w prehistorii przybywa osób z przyszłości, ale także coraz bardziej zawiłe stają się kolejne zdarzenia rozgrywające się w różnych planach czasowych.
Doskonale pamiętam, jaką rewelacją w 2021 roku okazał się komiks „Zakazany port” włoskiego duetu Teresa Radice (scenariusz) i Stefano Turconi (rysunek).
Trzeba przyznać, że dysponenci praw do marki Smerfów wprost dwoją się i troją, by ta nie zniknęła z horyzontu postrzegania jej potencjalnych odbiorców.
Komiksowa inicjatywa towarzysząca grze komputerowej „Injustice: Gods Among Us” okazała się na tyle popularna, że doczekała się aż pięciu obszernych wydań zbiorczych.
Podobnie jak tradycje homeryckie (vide m.in. „Wilusa. Ostatnie godziny Troi”), również mity arturiańskie są przez twórców współczesnej kultury popularnej chętnie przetwarzane i opowiadane na nowo. Znać to choćby w perypetiach wojownika Sláine’a („Skarby Brytanii”).
Gdyby wybrać jeden jedyny, a dokładniej mówiąc dwa jedyne komiksy duetu Ed Brubaker/Sean Phillips, z którymi powinien zapoznać się każdy czytelnik przed śmiercią, bez wątpienia wybór padłby na „Umarłych i umierających” oraz „Fatalną noc”.
Pomimo druzgocącej katastrofy, którą dla Stanów Zjednoczonych niedalekiej przyszłości okazały się perturbacje społeczne na wielką skalę (zob. „Noc drapieżców”),h
Już 19 lipca br. ukaże się wyjątkowy album „Kajko i Kokosz. Szkoła latania – Wydanie urodzinowe!” przygotowany z okazji 90. rocznicy urodzin Janusza Christy.
Bez wątpienia Jacques Lamontagne mógłby narysować adaptację „Dyliżansu” Johna Forda i jestem święcie przekonany, że ów komiksowe dzieło pod względem wizualnym przyćmiłoby filmową materię.
Filmowa kontynuacja losów Deckarda odniosła całkiem przyzwoity sukces, nie dziwi więc, że doczekaliśmy się powstania pewnego „expanded universe” w postaci komiksowej serii.
Po pamiętnych wyczynach Briana Michaela Bendisa i Eda Brubakera podjęcie funkcji scenarzysty perypetii Daredevila zdawać się mogło ryzykiem porównywalnym z joggingiem na polu minowym.
Na czwarte spotkanie z Ćmą (a przy okazji skrywającym się pod „jej” maską Cyprianem Leopoldem Różewiczem) przyszło nam czekać nieco dłużej niż na poprzednie.
Uwielbiam komiksy science fiction, więc jak tylko mój redaktor wspomniał coś o nowej pozycji w tym typie, powiedziałem: „Chętnie wezmę”, zanim skończył pisać.