„Goldorak” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 20-03-2025 22:15 ()


Och, uwielbiam wielkie roboty. Japońskie Gundam, Macross, Patlabor czy amerykański Battletech/Mechwarrior to jedne z moich ulubionych mediów. Ci, którzy te serie znają wiedzą jednak, że należą one do swoistego podgatunku „real robot”, czyli typ historii, gdzie te skądinąd nierealistyczne maszyny są ukazywane w możliwie realistyczny sposób – z całym logistycznym bagażem i licznymi problemami związanymi z ich użyciem. A Goldorak to, tak na pierwszy rzut niezbyt lubiany przeze mnie „super robot” – latający, wykrzykujący absurdalne nazwy spektakularnych ataków i walczący z wrogami jeden na jeden niczym megazord. Hm, twardy orzech do zgryzienia, z jednej strony Goldorak to historia o wielkich robotach, z drugiej strony to super robot...

Historia zaprezentowana w recenzowanej publikacji to swoisty fanfic stworzony przez fanów oryginalnej i kultowej mangi autorstwa Go Nagaia, który zresztą udzielił twórcom Goldoraka swego błogosławieństwa, opowiadającej o walce toczonej przez jednych księcia kosmitów, który trafił na ziemię przeciwko innym kosmitom, którzy chcą podbić jego nowy, przybrany dom. Bitwy te rzecz jasna toczone są przy użyciu ogromnych bojowych robotów. Historia w gruncie rzeczy prosta i streszczona w tym komiksie, aby dać historii nieco kontekstu, a album, który właśnie recenzuje, stanowi rozwinięcie, czy też może alternatywne zakończenie tej opowieści. Zaiste, kąsek łakomy dla fanów serii, tym bardziej że przedstawiona historia jest po prostu całkiem niezła. Ostatni z niedobitków agresorów, którzy nie wzięli udziału w ostatecznej bitwie, powracają na ziemię, wyciągając z rękawa ostatniego z asów – robota potężniejszego niż wszystkie inne. Pomimo swojej formuliczności i pewnej przewidywalności, takiej, która dotyczy samej fabuły, jak i bohaterów, Goldoraka czyta się całkiem przyjemnie. Jest to historia, która mile łechce każdego, kto lubi klimaty produkcji takich jak na przykład Pacific Rim. Wady, o których wspomniałem, nie wpływają zbytnio na odbiór, bo historia, pomimo bycia złożoną z gatunkowych klisz, jest zbudowana bardzo sprawnie i równie sprawnie poprowadzona. Rozwija się w stosownym tempie i ma właściwy rytm. Jest miejsce na heroizm, jest miejsce na odrobinę moralizatorskiej gadki z antywojennym przesłaniem, potrafi być nieco łzawo. Wszystkiego po trochu, ale z wyczuciem, dzięki czemu komiks ten przyswaja się jak typowy comfort food, stare i dobre, znane i lubiane połączenie smaków. Czy w tym wypadku motywów i wątków.

Oprawa recenzowanego albumu to bardzo dobre połączenie stylu wyraźnie inspirowanego mangą i oryginalnymi ilustracjami Go Nagaia, ale zinterpretowane przy użyciu nowoczesnych technik komiksowych. Rysownik odszedł od całkowicie mangowej kraski, nadając swoim ilustracjom nieco bardziej zachodni sznyt, ale jednocześnie zachował nieco egzotyczną retro-stylistykę nawiązującą do oryginału. Szkice są pełne dynamiki, a jednocześnie bardzo schludne i czyste. Wyraźnie przedstawiają akcję i nie pozwalają się pogubić w wizualnym odbiorze. Na dobrym poziomie stoi również ekspresja i mowa ciała naszkicowanych bohaterów, która świetnie odzwierciedla ich emocje i pozwala na pierwszy rzut oka połapać się w nastroju scen dialogowych. Kolory są wyraziste i dobrze wpasowują się w pożądaną od danych scen atmosferę. Całość oprawy skomponowano bardzo schludnie, dzięki czemu całe plansze jak i pojedyncze kadry zachowują balans między przejrzystością a dynamiką.

Goldorak nie sprawił, że zapałałem miłością do super robotów, ale niemniej komiks ten czytałem z niekłamaną przyjemnością. To solidna, choć momentami przewidywalna i formulaiczna historia, która sprawia w czasie lektury całkiem sporo frajdy, a jednocześnie bardzo ciekawy kąsek dla ludzi, którzy obcowali z oryginałem. Dorzućmy do tego bardzo dobrą oprawę graficzną i otrzymamy naprawdę solidną pozycję, nad którą warto się pochylić jeśli czuje się klimat.

 

Tytuł: Goldorak

  • Scenariusz: Denis Bajram, Xavier Dorison
  • Rysunki: Denis Bajram, Brice Cossu, Alexis Sentenac, Yoann Guillo
  • Wydawnictwo: Elemental
  • Data wydania: 01.10.2024 r.
  • Tłumaczenie: Paweł Łapiński
  • Druk: kolorowy
  • Oprawa: twarda
  • Format: 215x290 mm
  • Stron: 168
  • ISBN: 9788396912558
  • Cena: 169,00 zł

Dziękujemy wydawnictwu Elemental za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus