Na książki Neala Stephensona zawsze czekało się jak na święta. Nic dziwnego - w Polsce poznaliśmy najpierw "Diamentowy wiek" - jedną z najlepszych ksiażek s-f lat dziewięćdziesiątych, później natomiast przyszła kolej na przezabawną "Zamieć", dzięki której do Stephensona przylgnęła na długie lata etykietka cyperpunka. W ten chytry sposób pisarz (z drobną pomocą wydawców) wkupił się w łaski fanów fantastyki, którzy odtąd byli gotowi w ciemno kupować wszystko, co miało nazwisko autora na okładce.