Recenzja książki "Dobry Omen" Terry'ego Pratchetta i Neila Gaimana

Autor: Paweł 'Ivan' Iwanowicz Redaktor: Ejdżej

Dodane: 19-09-2006 07:29 ()


"Zgodnie z Przenikliwym i Trafnym Proroctwem Agnes Nutter - jedynej całkowicie wiarygodnej wróżki - świat skończy się w sobotę. Dokładnie mówiąc: w najbliższą sobotę. Jeszcze dokładniej: zaraz po kolacji. A wieczorem zerwą się armie Nieba i Piekła. Zapłoną morza ognia. Księżyc okryje się krwawym całunem. I to jest główny problem Crowleya (byłego węża, dziś agenta Piekła) i jego przeciwnika, a zarazem starego przyjaciela Azirafala (autentycznego anioła). Bo oni chcą być tu na dole (lub na górze, z punktu widzenia Crowleya). Nie mają więc wyboru - muszą zatrzymać Czterech Motocyklistów Apokalipsy. Ponad wszystko (zdaniem Azirafala: poniżej) najważniejsze jest, by zabić Antychrysta. Kłopot w tym, że ma on dopiero 11 lat, kocha swego piekielnego ogara i jest miłym chłopcem, z którego rodzice mogą być dumni."

Takie streszczenie zobaczymy, gdy spojrzymy na tylną stronę okładki. Mógłbym do tego opisu dodać jeszcze dużo rzeczy, ale po co? Ten fragment wystarcza, aby zachęcić potencjalnych czytelników do bliższego zaznajomienia się z dziełem Terry'ego Pratchetta oraz Neila Gaimana. Z jednej strony mamy autora sławnego cyklu o świecie, niesionym na grzbietach czterech słoni, stojących na skorupie żółwia płynącego przez kosmos, za to z drugiej wschodzącą gwiazdę literatury fantastycznej, która zdążyła już podbić serca tysięcy czytelników. Co może wyniknąć z takiego połączenia? To ci dopiero zagadka. Ale skoro poniższa recenzja została napisana oznacza to, że albo książka jest tak marna albo tak dobra, że jednak ktoś o niej napisał. Jak jest naprawdę? Czytajcie dalej.

O ile streszczenie fabuły mamy już za sobą, o tyle pokuszę się o drobne przedstawienie realiów świata, w jakim rozgrywa się akcja książki. Ponieważ nigdzie nie pada dokładna data, możemy się tylko domyślać po opisach, iż cała sytuacja ma miejsce w latach '70-'90 dwudziestego wieku. Czytając „Dobry Omen”, na każdym kroku możemy natknąć się na ironię ze strony autorów, dotyczącą otaczającego nas świata – zanieczyszczenie, wojny, fast foody, korki uliczne czy też drogówka (tak, jej też tu nie zabraknie). Wszystko to podane w sposób jak najbardziej zjadliwy, a przy tym niewiarygodnie śmieszny. Dla fanów Pratchetta będzie to nie lada gratka. Mamy tu także do czynienia z prawie klasycznym pojedynkiem pomiędzy dobrem a złem. Prawie, ponieważ w pewnym momencie następuje zawieszenie broni, w celu ocalenia świata. Wyobraźcie sobie, anioł i diabeł pracujący razem aby ocalić ludzkość. Ile książek może pochwalić się tak dziwacznym wątkiem? Oczywiście to wszystko jest tylko namiastką tego, co czeka czytelnika podczas przygody z książką. Jest tu o wiele więcej aluzji i nawiązań do osób i wydarzeń rzeczywistych, niż w pierwszej lepszej transmisji obrad sejmu.

Tak jak w dyskowym cyklu Pratchetta, tutaj też mamy do czynienia z wieloma, bardzo zróżnicowanymi bohaterami. Owa różnorodność postaci, oraz ich barwność jest dużą zaletą „Dobrego Omenu”. Każda osoba ma własną historię, własny sposób zachowań – wątki kolejnych bohaterów przeplatają się między sobą co sprawia, iż czytelnik chce sprawdzić co się stanie dalej. Tak powstaje syndrom „jeszcze jednej kartki”. Bardzo dobrym i rzadko spotykanym w książkach pomysłem jest umieszczenie na początku „Dramatis Personae”. Jest to krótkie przedstawienie postaci występujących w książce. Jeżeli tylko ktoś pomyli się w postaciach (co jest dość trudne do wykonania), może zawsze zajrzeć na pierwszą stronę. Ponadto, „Dobry Omen” zawiera znacznie więcej różnych „smaczków”, o których nie będę wspominał, gdyż w ten sposób odbiorę całą radość z czytania. Wierzcie lub nie, ale te kilka szczegółów sprawiło, iż chętnie powróciłem do tej pozycji jeszcze trzy razy.

Z recenzjami książek zawsze jest ten sam problem – na początku wiadomo co napisać, ale potem okazuje się, że piszący za bardzo zdradza fabułę. I ja także nie chcę tego robić, toteż zakończę swój wywód w tym miejscu. Powiem na koniec tylko jedno: „Dobry Omen” jest to pozycja dla wszystkich, którzy chociaż trochę interesują się fantastyką i nie krzywią się z powodu humoru Pratchetta. A reszta? Reszta i tak niech przeczyta.

 

Tytuł oryginału: Good omens

Tłumaczenie: Jacek Gałązka, Juliusz Wilczur Garztecki

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data wydania: luty 1997

Liczba stron: 416

Wymiary: 142 mm x 202 mm

Oprawa miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...