Recenzja książki "Imię Bestii" Jacka Komudy

Autor: Dominika 'Mała' Rycerz Redaktor: Ejdżej

Dodane: 24-09-2006 10:07 ()


Jacek Komuda kojarzy się czytelnikom przede wszystkim z opowieściami, których akcja toczy się na Dzikich Polach. Nie ma w tym niczego dziwnego, bowiem właśnie w klimatach sarmacko-kozackich utrzymane są jego książki takie jak: „Opowieści z Dzikich Pól”, „Wilcze Gniazdo” czy „Warchoły i Pijanice”. Niedawno jednak Komuda zaskoczył czymś zupełnie odmiennym. Pisarz, z wykształcenia historyk, wziął na warsztat piętnastowieczną Francję. Tak powstało „Imię Bestii”.

Książka składa się z trzech opowiadań zatytułowanych „Diabeł w kamieniu”, „Imię Bestii” oraz „Tak daleko do nieba”. Akcja każdego z nich dzieje się w innym mieście (odpowiednio w Paryżu, Carcassonne i Rienn) i każde stanowi odrębną całość. Ogniwem łączącym te trzy historie jest osoba głównego bohatera, którym Komuda uczynił François Villona – znanego poetę i autora „Wielkiego Testamentu”. Jednak w „Imieniu Bestii” jest on przede wszystkim łotrem, złodziejem, awanturnikiem i wielbicielem wdzięków ladacznic. Przy tym obdarzony jest niezwykłą umiejętnością popadania w tarapaty i to nie tylko z racji swojego „rzemiosła”. Okazji ku temu będzie miał nader wiele, gdyż każde z trzech miast kryje pewną mroczną tajemnicę, w każdym dzieje się coś nadprzyrodzonego i niepokojącego. Villon nie jest bynajmniej altruistą, jednak musi rozwiązać każdą z zagadek czy to ratując skórę, czy też działając we własnym interesie. Na szczęście dar wymowy, łeb na karku i umiejętności szermiercze pozwolą mu wyjść cało z każdej sytuacji oraz ujawnić sprawców.

Akcja jest wartka, upodabniając miejscami „Imię Bestii” do powieści detektywistycznej. Komuda nie pozwala czytelnikom się nudzić. Wraz z Villonem zwiedzamy zarówno monumentalne katedry, jak i mroczne zaułki, a każde miejsce przedstawione zostało z niesamowitą dokładnością i realizmem. Otrzymujemy tym samym barwną i obiektywną panoramę średniowiecznych miast, wraz z ich mieszkańcami, zwyczajami i życiem codziennym.

Z Villonem odkrywamy kolejne elementy łamigłówek, bierzemy udział w walkach, pościgach, poznajemy najróżniejszych ludzi (wielu z nich to postacie autentyczne). Dzięki tym czynnikom lektura wciąga i nie pozwala czytelnikowi oderwać się aż do ostatnich stron.

Zdecydowanie najlepsze i najbardziej intrygujące jest tytułowe „Imię Bestii”. Pozostałe dwa opowiadania stoją na nieco niższym poziomie, pod każdym niemal względem. Dodatkowo, dwie rzeczy mogą nieco psuć odbiór całości. Po pierwsze, na tylnej okładce wydawnictwo w sposób dosyć natarczywy wskazuje na nawiązania do „Imienia Róży”. Jeżeli czytelnik właśnie na to się nastawi, to ma pełne prawo poczuć się rozczarowany, bo nawiązań czy bliskich podobieństw po prostu nie ma. Do tego, jak dla mnie, pod względem nurtu czy gatunku, są to dwie zupełnie różne książki, które niekoniecznie postawiłabym na tej samej półce.

Po drugie, chyba za dużo w „Imieniu Bestii” motywów nadnaturalnych i magicznych. Co początkowo nie przeszkadzało, pod koniec męczyło do tego stopnia, że miałam wrażenie, iż każde wydarzenie, na wyjaśnienie którego autor nie miał pomysłu, po prostu zrzucał na karb ingerencji różnorakich sił nadprzyrodzonych.

Na koniec jeszcze słowo o stronie wizualnej. „Imię Bestii” reprezentuje jakość, do której Fabryka Słów już zdążyła nas przyzwyczaić. Okładka świetnie pasuje do treści i wygląda bardzo ciekawie z pewnymi błyszczącymi elementami wyodrębnionymi z matowego tła. Jeśli chodzi o grafiki autorstwa Huberta Czajkowskiego, to czasem trudno mi było uwierzyć, że wszystkie wykonała jedna i ta sama osoba – niektóre z nich są wprost genialne, inne dość słabe. Ogółem jednak, ilustracje współgrają z mroczną i tajemniczą atmosferą książki i dodatkowo ją ożywiają.

Podsumowując, „Imię Bestii” warto przeczytać, chociażby ze względu na oryginalną tematykę. Bogactwo, ale nie nadmiar postaci, pasjonujące opisy i złowrogie intrygi to niewątpliwe atuty tej książki. Ponadto, w sposób zupełnie inny niż znany nam do tej pory, autor uwiecznia prawdę starą jak świat – zło zawsze przegrywa.

 

Dominika 'Mała' Rycerz

 

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: listopad 2005

Liczba stron: 368

Wymiary: 125 x 195

Oprawa: Miękka

 


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...