Czuję go - opowiadanie
Dodane: 21-09-2006 09:27 ()
Każdego dnia, gdy budzę się rano czuję go. Każdego wieczoru, gdy zasypiam - czuję go. Jest wszędzie. Smród Żmija. Smród ludzkiej korupcji i skaza na ciele Matki. Nie można go powstrzymać. Ale można próbować. Taką właśnie próbę podjęliśmy my. Garou. Wasze mityczne wilkołaki. Stwory z horrorów tak dla was obce. To właśnie my staramy się, aby wasze nędzne dusze mogły normalnie egzystować w tym zepsutym świecie. Gdy nas nie będzie... gdy odejdziemy, bo przegramy... nie zostanie nic. Aby tak się nie stało musimy się postarać i zmobilizować. Wygrać. Musimy próbować.
***
Czułem go. Był już niedaleko. Nasza zdobycz. Uciekająca i ranna. Zapach krwi podsycił nasze łowieckie instynkty i wiedzieliśmy, że jesteśmy już blisko. Blisko, a jednocześnie daleko, bo ten, którego ścigaliśmy – Tancerz, był częścią o wiele większej układanki. Ale odłączył się od niej. To dziwne, ale oderwał się od swojej złożonej z pomyleńców watahy i starał się uciec nam, gdy wpadliśmy na jego trop. Jeszcze dziwniejsze zdawało się to, że uciekał w las z dala od miasta, w którym to my byliśmy słabsi.
Cztery wilki goniły jednego. Czterej łowcy ścigali zwierzynę, ale niebawem to łowcy mieli się stać zwierzyną, a zwierzyna – łowcą.
Gdy wpadliśmy na polanę nie było po nim śladu. Poprosiłem Rozumiejącego, aby skontaktował się z Totemem i sprawdził Umbrę w pobliżu. Tymczasem Polujący-Na-Żmija, Wychwalająca-Czyny i ja – Rozpruwacz-Plugawych-Serc węszyliśmy w pobliżu. Nic. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Nagle, Sheer coś poczuła i zawyła ostrzegawczo. To była ostatnia czynność, którą zdążyła wykonać zanim jej czaszka eksplodowała. Na Matkę Gaję! Nie! Momentalnie dostrzegliśmy strzelca. Leżał dobrze ukryty pomiędzy drzewami. Poczuliśmy SZAŁ. Natychmiast zmieniliśmy formy i zaczęliśmy szaleńczy bieg w kierunku snajpera. Dave dostał kulę zanim dobiegł, na szczęście tylko w ramię. Niestety było to srebro, które normalnego wilkołaka by powaliło, ale Polujący-Na-Żmija miał unikalną w naszym gatunku odporność na ten metal. Przewrócił się tylko i przekoziołkował, aby zmylić przeciwnika. Ja byłem już przy nim. Szybkim cięciem pazurów rozorałem nakrycie maskujące i wbiłem się w ciało łamiąc kręgosłup. Człowiek krzyknął z bólu i znieruchomiał. W tej samej chwili za Davem coś się pojawiło. Miało kilka par macek zakończonych pazurami i nie przypominało niczego, co wcześniej widzieliśmy. To musiała być zmaterializowana Zmora. Ale to by znaczyło, że w Umbrze... Polujący-Na-Żmija odwrócił się natychmiast i rzucił na ducha, promieniującego nienawiścią i gniewem. Chciałem mu pomóc, ale dostrzegłem naszą zwierzynę pędzącą na mnie w formie Crinos. Starliśmy się, co chwila boleśnie raniąc się pazurami. To był pojedynek na śmierć i życie. Opuszczały mnie siły, lecz walczyłem mocniej wiedząc, że gdzieś tam czekają na moją pomoc przyjaciele, nie mogłem ich zawieść. Nie mogłem opuścić mej watahy. Waleczne Wilki nie mogły przegrać w walce ze Żmijem. Dave zawył z bólu, gdy pazury Zmory przebijały po raz kolejny jego ciało. Waleczny Dave zawsze wiedział, kiedy przestać, wiedział, gdy bitwa jest przegrana. On wiedział to i tym razem, lecz nie chciał tego przyznać. Był z plemienia Tubylców Betonu. Zawsze miał przy sobie kilka „zabaweczek”.
- Nick! Uciekaj stąd! Natychmiast. Do Umbry – wykrzyczał. W nagłym przypływie świadomości podniosłem się znad mego przeciwnika, doskoczyłem do ciała Sheer. Rozprułem szybko jej kieszeń i wyjąłem lusterko. Kątem oka zobaczyłem jak Polujący-Na-Żmija wyciągnął coś z paska, który o dziwo urósł razem z nim. Potem wyciągnął zawleczkę. Gdy po kilki minutach byłem w Umbrze nie widziałem żadnych odbić. Tylko drzewa. Poczułem, że nasz Totem musi gdzieś tu być, lecz nie odnalazłem ani jego ani Rozumiejącego. Nie wiedziałem, co robić. Pustka, która wypełniała teraz moją dusze zdominowała mnie. Nie wiem ile czasu spędziłem w świecie duchów. Straciłem cel w życiu, straciłem watahę, straciłem nadzieję.
***
Właśnie dlatego musimy walczyć, nie tracić nadziei na to, że nadejdą lepsze czasy. Bo jest nas tak mało, a tylko my bronimy Gai. Jedyne, co nam pozostaje to walczyć i mieć nadzieję... Tylko ona nam została.
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...