„Stówka” Stana Lee!
Dodane: 27-12-2022 23:00 ()
Gdyby sprawy potoczyły się nieco inaczej, a bezcenny w kontekście współczesnej popkultury Stan Lee został z nami nieco dłużej (zmarł 12 listopada 2018 r.) dziś właśnie obchodziłby on swoje setne urodziny! Współtwórca m.in. Hulka, Iron Mana, Doktora Strange’a, a nade wszystko Spider-Mana przyszedł bowiem na świat 28 grudnia 1922 r.
Gwoli ścisłości nie do końca pod znanymi milionom fanów jego twórczości personaliami, jako że w początkowych latach życia w rubryce „imię i nazwisko” zwykł on wpisywać „Stanley Lieber”. Za to już od wczesnego dzieciństwa przejawiał głód wartkich fabuł, a wśród swoich młodzieńczych lektur wymieniał utwory autorstwa m.in. Juliusza Verne’a, Herberta George’a Wellsa i Edgara Rice’a Burroughsa. Nic zatem dziwnego, że także on zapałał chęcią odnalezienia się w roli kreatora beletrystyki, choć niekoniecznie w duchu najsłynniejszych utworów wspomnianych klasyków. Marzyło mu się bowiem powieściopisarstwo stricte realistyczne, w typie realizacji m.in. Williama Faulknera i Johna Steinbecka. Jak czas pokazał jego zamiar zdobycia sławy i chwały na literackiej niwie miał spełnić się wręcz z nawiązką. Tyle że w zupełnie odmiennej od oczekiwanej przezeń formule.
Stało się tak za sprawą dołączenia przezeń jesienią 1940 r. do zespołu wydawnictwa Timely Comics, kierowanego przez jego wuja Martina Goodmana. Pierwotny zakres obowiązków ledwie osiemnastoletniego Stanleya obejmować miał dostarczanie m.in. kanapek i akcesoriów plastycznych dla odpowiedzialnych za bestselerową serię „Captain America Comics” Joe Simona i Jacka Kirby’ego. Jak się rychło okazało, na swój quasi-literacki debiut nie musiał jednak długo czekać. Doszło do tego przy okazji trzeciej odsłony wspomnianego magazynu (datowanego na maj 1941 r.), w którym rozpisał on krótką, ledwie dwustronicową nowelkę z udziałem tytułowego bohatera i jego nastoletniego pomocnika Bucky’ego Barnesa („Captain America Foils the Traitor's Revenge”). Notabene podpisanej pseudonimem powstałym na potrzeby pracy w „barwach” Timely.
Stan Lee (bo tak brzmiał oczywiście ów pseudonim) już niebawem stać się miał nie tylko coraz aktywniejszym autorem opowieści zamieszczanych w takich magazynach jak m.in. „Marvel Mystery Comics”, ale też tzw. prawą ręką wspominanego wuja w koordynowaniu komiksowych projektów. Wymarzonej aktywności literata ostatecznie nie podjął, a miast tego z czasem (tj. w toku lat 60.) i przy współpracy takich sław komiksowego medium jak również wzmiankowany Jack Kirby, Steve Ditko, Joe Sinnott oraz John Romita Starszy powołał do istnienia nad wyraz tłoczne uniwersum Marvela. O randze tej „przestrzeni przedstawionej” niech świadczy okoliczność, że na obecnym etapie stanowi ona jeden z najważniejszych składników współczesnej popkultury. Dość wspomnieć nadal publikowane tytuły z udziałem m.in. Fantastycznej Czwórki, X-Men i Avengers, ogrom rozmaitych gadżetów z wizerunkami współkreowanych przez Stana postaci oraz konsekwentnie (a do tego z rozmachem!) rozbudowywaną filmową emanację wspomnianego uniwersum. Jak zatem widać dobrze się stało, że Stanley Lieber „przeistoczył” się w Stana Lee i miast powieści w typie „Gron gniewu” czy „Rezydencji” uczestniczył w przedsięwzięciu o de facto globalnej skali oddziaływania.
Co tu kryć: chciałoby się odśpiewać szacownemu Jubilatowi gromkie „Sto lat!” oraz uczestniczyć (choćby w trybie zdalnym) w uroczystości świętującej jego setne urodziny. Za przyczyną, o której była już wyżej mowa, nie będzie to niestety możliwe. Niemniej dziedzictwo Stana trwa w najlepsze i można pokusić się o przypuszczenie, że okaże się ono nad wyraz długowieczne.
Korzystając z okazji, zachęcamy do zapoznania się z komiksową wersją życiorysu rzeczonego („Zdumiewający, fantastyczny, niesamowity Stan Lee!”), jego biografią („Stan Lee: Człowiek-Marvel” pióra Boba Batchelora) oraz nieco tendencyjną, acz zdecydowanie wartą poświęconego jej czasu książką autorstwa Seana Howe’a „Niezwykła historia Marvel Comics”.
comments powered by Disqus