„20 000 mil podmorskiej żeglugi” - recenzja
Dodane: 06-11-2022 22:42 ()
Dzieła Juliusza Verne’a niezmiennie cieszą się wielkim wzięciem jako źródła licznych ekranizacji. Weźmy np. jego kanoniczne dzieło, jakim jest „20 000 mil podmorskiej żeglugi” w reżyserii Richarda Fleischera z 1954 r., ze znakomitymi rolami Kirka Douglasa jako Neda Landa, zawsze skorego do bitki i do gry na gitarze wielorybnika, Petera Lorre’a w roli Conseila, tj. służącego profesora Pierre’a Aronnax. Do tego w powyższej ekranizacji kapitana Nemo zagrał James Mason.
Ciekawostka przed przejściem do właściwej recenzji: kapitan Nemo w oryginalnej wersji Verne’a miał być Polakiem, powstańcem styczniowym zesłanym na Syberię, który po powrocie pragnął zemsty za śmierć rodziny wskutek rosyjskich represji po powstaniu styczniowym. W tym celu zatapia statki rosyjskiej floty handlowej. Szkoda, że francuski wydawca bardziej obawiał się o stosunki francusko-rosyjskie i wymógł na pisarzu drastyczną zmianę względem tajemniczego kapitana Nemo. Jak widać francuska, rusofilska mentalność miała się dobrze tak kiedyś, jak i teraz.
Okładka komiksu wygląda zachęcająco. Na niej bowiem główni bohaterowie zmagają się z przeogromną ośmiornicą. Jest w niej zawarta zarówno sytuacyjna dynamika, jak i groza. Za jej rozrysowanie odpowiada Chris Regnault, ten sam, który stworzył także ilustracje do komiksu o trzech muszkieterach. To dobrze, bo ten rysownik ma swój styl i klasę. Scenariusz to sprawka Fabrizio Lo Bianco, również tego samego scenarzysty, który pracował nad adaptacją długowiecznej powieści Aleksandra Dumasa. Rysunkami za to zaopiekował się Francesco Lo Storto, i to jest duży plus, gdyż o wiele lepiej się je ogląda i czyta niż prace artysty, który tworzył „Trzech muszkieterów”. Postaci są przekonująco zaprojektowane, bez kopiowania ze wspomnianej ekranizacji filmowej. Toteż duże brawa dla tegoż rysownika. Kolory w komiksie też uległy poprawie od ostatniego wydania, co daje więcej radości z obcowania z tym tytułem. Co dziwne za kolory odpowiada to samo studio, możliwe, że dostali reprymendę i poprawili się przy tym tytule. Jak widać przy powyższej serii adaptacyjnej prozy w formie komiksu, pracowali ci sami artyści. Czy to dobrze? Dla serii tak, jako że utrzymuje ona swój stylistyczny krój oraz wyraz.
Pływające po oceanach brytyjskie statki są atakowane przez olbrzymie stworzenie wyłaniające się znienacka z głębin. Większość marynarzy, którzy przeżyli starcie z tym potworem, identyfikuje je jako ogromnego wieloryba. Aby zweryfikować te opinie, zorganizowana zostaje ekspedycja naukowa, w której biorą udział znany uczony Pierre Aronnax, jego wierny sługa Conseil i „król harpunników” Ned Land. Po kilku miesiącach bezowocnych poszukiwań w końcu natykają się na stwora… Ten zaś okazuje się gigantycznym okrętem podwodnym. W wyniku zderzenia statku ekspedycyjnego z „żelaznym wielorybem” nasi bohaterowie wypadają za burtę, lecz zostają uratowani przez załogę tajemniczego pojazdu o nazwie Nautilus. Rozbitkowie poznają jeszcze bardziej tajemniczego kapitana Nemo i towarzyszą mu w niesamowitej podmorskiej podróży.
Scenariusz to nic innego tylko książka przełożona na język komiksu, ale oczywiście niemiłosiernie pocięta, bo jak można oddać całą historię i tragedię Kapitana Nemo (nie chodzi o polskiego wokalistę, który ukrywał się pod tym pseudonimem), na 48 stronach? Ten komiks, jak i całą linię wydawniczą, która jest adaptacją prozy, można i należy odebrać jako wstęp do literatury, czy może do poważniejszych komiksów o tematyce przygodowej. To nic innego jak miła lektura dla starszego wyjadacza komiksów, a dla młodego czytelnika to wprawka przed „wchłonięciem” w komiksowe światy.
Komiks poprawnie wydany, co do tego nie ma żadnego zarzutu. Niemniej swoje miejsce znajdzie najpewniej w biblioteczce mojego syna, chociaż chłopak już jest po lekturze „Slaine: Rogaty bóg” czy „Scooby Apocalypse”, który pomimo tytułu nie jest przeznaczony dla dzieci.
Czy młodzi komiksiarze sięgną po Verne'a w wydaniu komiksowym? Nie sądzę. Zrobią to tylko dorośli, którzy pamiętają sławną ekranizację lub czytali z wypiekami na twarzy książkę. Nie ganię za to młodzież, po prostu czasy się zmieniają i co innego interesuje młode pokolenie.
Tytuł: „20 000 mil podmorskiej żeglugi”
- Seria: Adaptacje literatury
- Autor: Juliusz Verne
- Tytuł oryginału: „20 000 lieues les mers”
- Tłumaczenie z języka francuskiego: Ernest Kacperski
- Scenariusz: Fabrizio Lo Bianco
- Ilustracja na okładce: Chris Regnault
- Rysunki: Francesco Lo Storto
- Wydawca wersji oryginalnej: Editions Glenat
- Wydawca: Story House Egmont sp. z o.o.
- Data publikacji wersji oryginalnej: 2019
- Data publikacji wersji polskiej: 28.09.2022
- Wydanie pierwsze
- Oprawa: miękka
- Format: 215 x 290 mm
- Druk: kolor
- Papier: offset
- Liczba stron: 48
- Cena: 34,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus